Lniane opatrunki goją rany

TVN UWAGA! 137412
Profesor Jan Szopa - Skórskowski z Uniwersytetu Wrocławskiego opracował rewelacyjną metodę leczenia ran opatrunkami z genetycznie modyfikowanego lnu. Problem tylko w tym, że nie da się prowadzić badań naukowych bez pieniędzy. Badania musiały zostać przerwane. Po interwencji reportera UWAGI! w Ministerstwie Nauki, profesor dostał pieniądze na kontynuowanie badań.

Na trudno gojące się rany cierpi w Polsce około 300 tys. osób. Większość z nich nie ma szans na wyleczenie konwencjonalnymi metodami, a drogie zagraniczne plastry i implanty to wydatek rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych. W tej sytuacji jedyną szansę na wyleczenie chorzy widzą w rewelacyjnych opatrunkach ze zmodyfikowanego genetycznie lnu opracowanych przez prof. Jana Szopa-Skórkowskiego. Pierwsze próby kliniczne opatrunków przeprowadzone na początku tego roku w Szpitalu Wojskowym we Wrocławiu dały nadspodziewanie dobre rezultaty. Do Wrocławia przyjeżdżają więc z całej Polski kolejni chorzy z nadzieją na zakwalifikowanie do dalszych badań klinicznych na opatrunkach lnianych. Niestety, rozbudzone nadzieje pacjentów na leczenie lnem zostały nagle przerwane. Brak pieniędzy na kontynuowanie badań sprawił, że prace nad tą metodą leczenia nie mogły być dalej prowadzone. Odpowiedzialne za rozwój badań naukowych w Polsce Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przez pięć miesięcy nie było w stanie podjąć decyzji o finansowaniu lub odmowie finansowania dalszych prac nad wynalazkiem prof. Szopy Skórkowskiego tłumacząc to biurokratycznymi procedurami. Jednak niespełna dwa miesiące po wizycie reportera UWAGI! w Ministerstwie profesorowi przyznano dotację. Prace nad opatrunkami lnianymi ruszyły ze zdwojoną energią. Wytwarzaniem materiału niezbędnego do produkcji opatrunków zajął się teraz jeden z największych producentów lnu w naszym kraju, Zakłady Lniarskie „Orzeł” w Mysłakowicach na Dolnym Śląsku. Wciąż nie można jednak znaleźć w Polsce zakładu, który zająłby się kompleksową produkcją opatrunków. Bo oprócz materiału, trzeba jeszcze wyprodukować emulsję i ekstrakt z wytłoczyn z lnu, które dodatkowo wzmacniają działanie opatrunku. Tym wciąż zajmują się asystenci profesora. Na szczęście profesor nie poddaje się i wciąż szuka zakładu zdolnego wyprodukować opatrunki. Jego asystenci nie przerywają natomiast pracy, dzięki czemu chorzy mogą kontynuować leczenie a lekarze testy kliniczne. Być może juz wkrótce uda się zarejestrować wynalazek dający rewelacyjne rezultaty już po dwóch tygodniach stosowania. Wielkie nadzieje z opatrunkami lnianymi wiąże też prof. Zbigniew Rybak, założyciel Polskiego Towarzystwa Leczenia Ran, który jako jeden z kilku lekarzy w Polsce zainteresował się na poważnie wynalazkiem profesora Jana Szopy - Skórkowskiego.

podziel się:

Pozostałe wiadomości