O skandalicznym traktowaniu pacjentów w domach opieki w Trzciance i Czchowie, mówiliśmy w zeszłym tygodniu. Reporterki UWAGI! zatrudniły się w obu ośrodkach i za pomocą ukrytych kamer nagrały praktyki, jakie się tam stosuje. Okazuje się, że poniżanie ludzi i ich zaniedbywanie to niejedyne zastrzeżenia, jakie pojawiają się w odniesieniu do domów opieki Zbigniewa Lasoty.
"Nie mam nic z tym wspólnego"
Na stronie internetowej właściciel placówek w Trzciance i Czchowie zapewniał, że nadzór konsultacyjny nad pacjentami pełni specjalista neurolog i psychiatra. Wymienione było nawet jego nazwisko: Leszek Klimczak. Okazuje się jednak, że lekarz ten nie ma prawa wykonywać zawodu w Polsce, ponieważ nie odnawiał w naszym kraju uprawnień - od wielu lat mieszka i pracuje w Szwecji.
W rozmowie z reporterką UWAGI! Leszek Klimczak przyznaje, że kiedyś zdarzało mu się pomagać ośrodkowi w Czchowie, ale robił to "trochę po znajomości", gdy w domu opieki leżał jego ojciec. - To było z dziesięć lat temu chyba - mówi i zaznacza, że już wtedy nie miał prawa do wykonywania zawodu w Polsce.
- Proszę pani, tego nie można nazwać wykonywaniem zawodu, kiedy ja wpadałem skonsultować i poradzić coś, nie wypisując recept, bo takiego prawa nie miałem, ani o nie nie występowałem - mówi. Zaprzecza, jakoby nadal przyjeżdżał do któregoś z ośrodków. Na informację o tym, że jego nazwisko jeszcze do niedawna znajdowało się na stronie internetowej domów opieki w Trzciance i Czchowie, mówi:
- Jeżeli tak tam jest nadal, to to jest nadużycie. Nie mam nic z tym wspólnego.
Obierają rodziny
Tymczasem kolejne rodziny odbierają swoich bliskich z domu opieki w Czchowie, obawiając się ich bezpieczeństwo.
- Odebrałem mamę właśnie - mówi mężczyzna, którego spotkaliśmy przed ośrodkiem w Czchowie. Przyznaje, że robi to, bo obejrzał materiały UWAGI! Wystarczyło mu to, co nasze reporterki zobaczyły i zarejestrowały przez trzy dni. Przyznaje, że nie miał pojęcia, że dzieją się tam takie rzeczy, i jeżeli tylko jest prawdopodobieństwo, że dochodzi tam nieprawidłowości, to on nie może ryzykować.
- Widziały więcej niż ja widzę, widziały więcej, niż obsługa chciała nam pokazać. My po prostu nie chcemy eksperymentować - mówi.
Kontrole
Tymczasem w ośrodku w Czchowie trwają kontrole - sanepidu, urzędu pracy, urzędu wojewódzkiego. Wiemy już, że pracownicy sanepidu znaleźli tam przeterminowane wyroby medyczne i preparaty do dezynfekcji oraz przeterminowaną żywność. Sprawą zainteresował się także rzecznik praw pacjenta, który chce, by działalność prywatnych ośrodków znajdowała się pod większą kontrolą.