Latami żyła w osmalonej komórce bez wody i prądu. Dlaczego nikt nie pomógł niepełnosprawnej kobiecie?

Latami żyła w komórce bez wody i prądu
„Nie chciała pomocy” - mówią sąsiedzi o pani Agnieszce. „Nie była pod naszą opieką” - ucina Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. Tymczasem niepełnosprawna umysłowo kobieta żyła w osmolonej dymem komórce - bez prądu i wody. Jej losem zainteresował się dopiero Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt.  

Tydzień przed Wielkanocą anonimowy telefon zaalarmował pracowników Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt. Zgłaszający powiedział, że w małym, wiecznie zadymionym pomieszczeniu, mieszka kobieta z kilkudziesięcioma psami. Wolontariusze na miejscu zabezpieczyli zwierzęta, ale także zwrócili uwagę na sytuację życiową ich opiekunki. 

- Ja nie wiem, jak to jest możliwe, że niepełnosprawna kobieta, w XXI wieku mieszka w takich warunkach - mówił na nagraniu z miejsca interwencji Konrad Kuźmiński z DIOZ-u. 

40-letnia pani Agnieszka od lat mieszka w tym pomieszczeniu. Nie ma tu prądu, wody ani gazu. Jest tylko mały piecyk, bez odpowiedniego odprowadzenia dymu. Wszystko jest w czarnej smolistej sadzy.

Rodzina pani Agnieszki mieszka w tym samym budynku, lecz w innych pomieszczeniach. Warunki także nie są tam najlepsze, ale bez porównania do ponurej komórki, w której żyje 40-latka.

- Sama doprowadziła to pomieszczenie do takich warunków. Ja jej mówiłam. Nie chciała tutaj posprzątać. Nie chciała się wykąpać, nie chciała się przebrać, a tam jest wanna - mówi pani Wanda, matka pani Agnieszki.

Wszyscy mieli wiedzieć

O sytuacji kobiety mają od dawna wiedzieć cała wieś oraz gminny ośrodek pomocy. 

- Rozmawiałem z panem, który spisuje wodę i on mi powiedział: „Panie, tam jest tragedia. To jest XXI wiek i żeby ludzie tak mieszkali, to jest coś strasznego”. (…) Kiedyś widziałem, że szła tam jakaś komisja, ale pozamykali bramki i nikogo nie wpuścili - opowiada jeden z mieszkańców wsi. 

- Ona żyje osobno. Jej mama z bratem i siostrą z drugiej strony. Każdy sobie. Jest zaniedbana, ale z drugiej strony zakupy robi, pieniądze liczy. Zbiera złom i go sprzedaje, do jakiejś pracy dorywczej też chodziła. No to taka całkiem niepełnosprawna nie jest - mówi mieszkanka wsi.

Mieszkańcy mówią, że nigdy nie widzieli, żeby kobieta kupowała alkohol.

- Kiedyś proponowaliśmy im, żeby przyszli na nasze pole i za darmo pozbierali dla siebie warzywa, to im się nawet nie chciało - dodaje inna mieszkanka.

„Trzeba zauważyć niemoc ludzką”

Wolontariusze i pracownicy Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt, choć nie zajmują się ludźmi, postanowili wesprzeć panią Agnieszkę i zorganizowali dla niej pomoc.

- Jak zwykle państwo polskie zawodzi. Co się na tym świecie dzieje, żeby kobiecina w takich warunkach żyła? - słyszymy na nagraniu DIOZ-u z interwencji.

Pani Agnieszka miała odmawiać wsparcia od sąsiadów. Ośrodek Pomocy Społecznej w rozmowie telefonicznej z redakcją Uwagi! stwierdził to samo. 

- Pewnie, że chciałabym mieszkać w lepszych warunkach. (…) Z moim zdrowiem też jest źle, ale nie wiem co, bo nie byłam u lekarza - mówi pani Agnieszka przez łzy.

- Pomożemy pani Agnieszce. Chcemy zrobić prąd, tynki, naprawić okno, podłogę, zrobić ogrzewanie elektryczne, bo nie ma innego wyjścia - wymienia Krystyna Pietruszka z DIOZ-u.

Pani Agnieszka przyznaje, że jest zmęczona swoją sytuacją.

- Ja już nic nie chcę. Wszystkiego mi się odechciewa od tego - mówi kobieta.

Wolontariusze Dolnośląskiego Inspektoratu Ochrony Zwierząt zrobili zbiórkę. Darczyńcy przysłali dla pani Agnieszki ubrania, jedzenie, sprzęt AGD. Kilka dni po naszej pierwszej wizycie przyjechał kontener mieszkalny. Kobieta zamieszka w nim na czas remontu. Koszty także pokryje zbiórka, którą zorganizował DIOZ. 

- Tego nie musiała robić organizacja taka jak my. (…) Jak się chce, to można. Tylko trzeba po prostu chcieć. Trzeba zauważyć niemoc ludzką i czasem wziąć takiego człowieka za rękę i poprowadzić - uważa Krystyna Pietruszka.

„To jest niedopuszczalne”

Udaliśmy się do Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej, aby spytać o sytuację pani Agnieszki.

Dyrektorka GOPS-u nie chciała z nami jednak rozmawiać, tłumacząc się ochroną danych osobowych. Pomimo że pokazaliśmy jej nagraną zgodę pani Agnieszki na to, abyśmy porozmawiali o jej sprawie, odpowiedź była odmowna. 

Dyrektorka oświadczyła, że GOPS pomaga każdemu, kto zgłosi się po pomoc i reaguje na informacje o potrzebie pomocy pochodzące ze środowiska. Nie odpowiedziała jednak na pytanie, czy mieszkańcy zgłaszali potrzebę pomocy pani Agnieszce.

- To jest wręcz niedopuszczalne. Instytucje pomocy społecznej są powołane do tego, aby pomagać ludziom w trudnej sytuacji, a tutaj nie ulega wątpliwości, że ta sytuacja absolutnie wymagała interwencji. To nie powinno być tak, że taka instytucja czeka aż ktoś to zgłosi, tylko sama powinna interesować się mieszkańcami na jej terenie - ocenia prof. Anna Weissbrot z Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Opolskiego.

- Tutaj rozwiązań jest dużo. Nie chodzi tylko pomoc materialną, ale i nauczenie takiej osoby funkcjonowania w swojej przestrzeni. Nie może być tak, że jak ktoś mówi, że nie chce pomocy, to machamy ręką. (…) Być może ta kobieta nie oczekiwała pomocy, bo wynika to z jej niepełnosprawności intelektualnej. Natomiast pomoc tutaj jest konieczna i to jest obowiązek instytucji pomocowej gminy, w której ta kobieta mieszka - uważa prof. Weissbrot.

DIOZ zapowiada, że będzie regularnie odwiedzać kobietę, nawet gdy remont zostanie już ukończony.

Jeśli ktoś z Państwa chciałby wspomóc panią Agnieszkę, więcej informacji można znaleźć TUTAJ >>>

Cały reportaż można obejrzeć w serwisie VOD.pl oraz na player.pl

podziel się:

Pozostałe wiadomości