Bruno, Tymek i Julek przez kwarantannę ponad miesiąc nie wychodzili z domu. Najstarszy chłopiec jest uczniem drugiej klasy szkoły podstawowej. 6-letni Tymek jest przedszkolakiem. 3-letnim Brunonem zazwyczaj opiekuje się niania i 5 razy w tygodniu chłopiec ma rehabilitację.
- Z jednej kwarantanny wpadliśmy w drugą. Po próbie rozmowy z sanepidem, żeby to odkręcić, okazało się, że nie ma takiej opcji – ubolewa Joanna Osłowska, mama chłopców.
- Sama jestem zaszczepiona i nie mam kwarantanny. Ale ze względu na dzieci, mogę wyjść z domu, tylko wtedy jak jest mąż – dodaje pani Joanna.
Podczas kolejnej kwarantanny najstarszy i najmłodszy syn pani Joanny nie mieli objawów COVID-u, ich matka próbowała, więc skrócić czas zamknięcia dzieci, wykonując testy. Niestety, sanepid nie wyraził zgody na wcześniejsze wyjście z kwarantanny. Nie uwzględniono nawet tego, że 3-letni Bruno powinien być rehabilitowany.
- Testy możemy wykonać dopiero po 10 dniach kwarantanny. Boję się, że odsiedzimy teraz w domu, ale oni pójdą do szkoły, czy do przedszkola i znów przyciągną stamtąd kwarantannę, bo ktoś miał z kimś kontakt. I cała klasa, czy cała grupa z przedszkola, trafi na kwarantannę – mówi pani Joanna. I dodaje: - Najbardziej boli to, że tracimy rehabilitację syna. Tu nie ma żadnej chęci współpracy, bo inspektor z sanepidu odpisał mi, że rehabilitacja nie jest powodem do zdjęcia kwarantanny.
Pani Joanna, nie godząc się na brak możliwości skrócenia kwarantanny synów, złożyła skargę do Rzecznika Praw Dziecka.
- Warto, żeby się temu przyjrzał. Żeby określił na ile takie zatrzymywanie w domach dzieci, które nie mają objawów, jest naprawdę konieczne. Czy to jest w ogóle zgodne z prawami dziecka, prawami człowieka? – zastanawia się Osłowska.
„Dzieci bardzo cierpią”
Kwarantanna jest najdotkliwsza dla dzieci poniżej 12. roku życia, dla których nie było dotąd szczepionki przeciwko COVID. Dzięki zaszczepieniu, nawet podczas zawieszenia zajęć przedszkolnych czy szkolnych, mogłyby przynajmniej wychodzić z domu.
- W ciągu ostatniego roku przeszliśmy około ośmiu kwarantann. Dzieci bardzo cierpią z tego powodu, bo nie mogą wychodzić. Nie rozumieją tego, bo mają pięć i siedem lat – mówi Anna Ronowska. I dodaje: - Marzeniem mojego syna jest spędzić święta z rodziną, bo w zeszłym roku mogli jedynie pomachać babci przez szybę. Dlatego naszym sposobem na przedświąteczny czas jest to, że zostawimy dzieci w domu, żeby mieć pewność, że nie trafią na kwarantannę z kontaktu, bo wiąże się to z tym, że zostaną na święta.
Skrócenie kwarantanny?
Zdaniem dr. Pawła Grzesiowskiego, jeżeli robilibyśmy częściej testy, to można byłoby myśleć o skracaniu kwarantanny.
- Wręcz można by zaniechać tej izolacji, robiąc regularnie testy, na przykład co 48 godzin, ponieważ zastępuje to element izolacji. Skoro wiemy, że test jest ujemny, to znaczy, że ktoś jest zdrowy i może wyjść z domu. Trzymanie go zatem w domu, w oczekiwaniu na ewentualne zachorowanie, a mając w ręku narzędzie, jakim są testy, wydaje się anachroniczne – uważa pediatra i wirusolog.
Kilka dni temu zapytaliśmy widzów Uwagi!, jak przebiega kwarantanna w przypadku ich dzieci. Odzew był spory. Pani Sandra ze Szczecina, która wychowuje troje dzieci połączyła się z nami online.
- Dzieci są już trzeci tydzień na kwarantannie, bez dostępu do nauki, bo nie ma zdalnej nauki – ubolewa Sandra Tomaszewska. I dodaje: - Córka chodzi do drugiej klasy i w tym wypadku to już jest w ogóle dramat. Mam co trzy dni z nią kryzys. Musiałam ściągnąć męża z zagranicy, żeby mi pomógł. Przyjechał z Niemiec, bo mnie to fizycznie i psychicznie już przerosło.
Frustracja zamienia się w złość
- Pandemia trwa już tak długo, że nawet dzieciaki w najmłodszych klasach reagują na kwarantannę frustracją. Szczególnie w sytuacjach, kiedy one same nie są chore, kiedy nie mają objawów infekcji. I ta frustracja i brak zrozumienia często objawia się w złości – mówi psycholog Bartosz Neska.
- Mamy dwa pokoje, a jest trzech synów. Widzę jak ciężko jest im ze sobą wytrzymać, nie mają, gdzie się podziać. Jest dużo kłótni, niepotrzebnego krzyku. Każdemu z nas się zbiera i w pewnym momencie wychodzi, a nie mamy jak tego spożytkować na zewnątrz – zwraca uwagę pani Joanna.
O wielokrotnych kwarantannach napisała do redakcji również mama dwójki dzieci z województwa lubelskiego: "Co się wyrabia w tych szkołach, to jakiś cyrk. Nauczyciele zaszczepieni chorują, dzieci zdrowe siedzą na kwarantannach. Proponuję zamknięcie szkół i powrót po feriach. Moje dzieci już wariują w domu, a ja z nimi! Wyjść nie można, chociaż wszyscy zdrowi (jesteśmy ozdrowieńcami, przechodziliśmy zakażenie wiosną). Kontaktu z innymi dziećmi nie mogą mieć, zostaje tylko życie online."
Dzieci do babci? Nie da rady
Próba telefonicznego kontaktu poprzez infolinię sanepidu wymaga cierpliwości. Po 15 minutach oczekiwania wciąż nikt nie odbierał. Łatwiej uzyskać informację za pośrednictwem czatu w internecie na stronie gov.pl. Tam dowiedzieliśmy się, że zanim rozpocznie się kwarantanna, jest możliwość zmiany miejsca pobytu dziecka. Dla zapracowanych rodziców pozostawienie malucha np. pod opieką babci byłoby bardzo wygodne. Jednak rzecznik prasowy Głównego Inspektora Sanitarnego wyjaśnił nam, że zgłoszenie zmiany miejsca pobytu na czas kwarantanny przewidziane jest jedynie w przypadku błędu w adresie. Kwarantanna dziecka z zasady powinna odbywać w miejscu zamieszkania.
„Nigdy nie wiemy, jak będzie wyglądał dzień”
Dyrektor warszawskiej Szkoły Podstawowej nr 103 w dniu nagrania naszego programu musiała zawiesić zajęcia dwóch klas.
- To wszystko wygląda ładnie w opisie procedur, a zupełnie inaczej w realizacji. Ile czasu może zająć dyrektorowi wydzwanianie, próba kontaktu 409 razy z sanepidem? – pyta Danuta Kozakiewicz. I dodaje: - Tam gdzie możemy uniknąć izolacji, wykonując tak niewielki gest, jak sprawdzenie, czy dziecko jest bezpieczne, to róbmy to. Jeżeli będziemy to robić, to my będziemy mogli robić bezpieczne nauczanie stacjonarne. W tej chwili jest chaos, bo nigdy nie wiemy, jak będzie wyglądał dzień.
Zdaniem dr. Pawła Grzesiowskiego, nie tylko testy mogłyby zwalniać dzieci z kwarantanny, ale również badanie poziomu przeciwciał, gdzie wysoki wskaźnik dawałby status ozdrowieńca i tym samym zwalniał z kwarantanny.
- Obecne przepisy izolacyjno-kwarantannowe są już anachroniczne w stosunku do nowego wariantu wirusa, ale też do szerokiej dostępności nowoczesnych testów. Te zalecania, informacje eksperckie, które stały u podłoża poprzednich przepisów, już się zmieniły. Należy te przepisy aktualizować - zaznacza.