Kto żeruje na osobach, które straciły bliskich?

TVN UWAGA! 4939368
TVN UWAGA! 4939368
Śmierć bliskiej osoby była dla nich ogromnym przeżyciem. Nie spodziewali się, że zamawiając nagrobek będą mieli kłopoty.

Pod koniec ubiegłego roku po chorobie nowotworowej zmarł mąż pani Alicji. Postawienie dla niego nagrobka wdowa zleciła zakładowi kamieniarskiemu, który znalazła przez internet. 66-latkę zachęcił 10% rabat na usługi, który otrzymała po wpłaceniu całej należności z góry.

- Pomnik miał być postawiony jakoś na koniec marca, początek kwietnia. Ale nie powstał. Za każdym razem się czymś tłumaczył, a to pogodą, a to długim weekendem. Wierzyłam mu. Podał mi nowy numer telefonu i prosił, żeby nie dzwonić, tylko wysyłać SMS-y, bo ma zepsuty głośnik. Zaczęłam się zastanawiać, że skoro to taki przedsiębiorca, to, dlaczego ma zepsuty telefon? Wtedy zaczęłam szukać w internecie opinii – mówi Alicja Popowska.

Komentarze w sieci mocno zaniepokoiły kobietę.

- Znalazłam same negatywy. Na jego stronie napisałam, jaka jest sytuacja i wrzuciłam swoje dane – numer telefonu i maila. W ciągu tygodnia zadzwoniło do mnie około 20 osób, że są w takiej samej sytuacji.

Ugoda

Artur Łyczko również zawarł umowę na wykonanie nagrobka. Przy podpisywaniu umowy kamieniarz zrobił na nim wrażenie profesjonalisty, jednak wkrótce okazało się, że przedsiębiorca nie wykonuje zlecenia wielokrotnie przesuwając termin jego wykonania.

- Przestał odbierać telefony, nie odpisywał na SMS-y. Po czym dostałem od niego informację SMS-em, że zmienił numer telefonu, ale prosi tylko o SMS-y, bo ma zepsuty głośnik. Dał do zrozumienia, że mam nie dzwonić, tylko wysłać SMS-y. W pewnym momencie dostaliśmy maila, w którym pan kamieniarz poinformował nas, że podpis na wypowiedzeniu jest niewłaściwy, niezgodny z umową i przesyła nam prawidłowy wzór wypowiedzenia. Dla nas to było zaskoczenie, bo żadnego wypowiedzenia nie wysłaliśmy – mówi Łyczko.

Mężczyzna dostał też list polecony.

- Pan kamieniarz wnosił o ugodę między nami. W związku z tym, że poniósł pewne koszty związane z realizacją zamówienia. Na żadnym etapie nie informował nas o postępie realizacji. Napisał, że jest w stanie oddać nam mniej niż połowę tej kwoty, którą mu wpłaciliśmy. To było dziwne, bo my wtedy, żadnego wypowiedzenia do kamieniarza nie napisaliśmy – mówi Łyczko i dodaje: On się pogubił w dokumentacji, która przekazywał. Nie kontrolował już tego.

W momencie, gdy klienci przestają godzić się na odwlekanie prac słyszą o propozycji zawarcia ugody, w której każe sobie zapłacić za koszty, które miał rzekomo ponieść w związku ze zleceniem.

- Wyliczył, że poniósł już 5 tys. zł kosztów. Zgodził się, że zwróci mi 3 tys. zł. Odpisałam mu mailem, że na taką ugodę nie wyrażam zgody – mówi Popowska i dodaje: Przeżywałam bardzo jak jeździłam na cmentarz i widziałam rozgrzebany teren i zieloną szmatę w miejscu rozebranego pomnika. Jak podniosłam szmatę zobaczyłam opakowania po piwie. Zaczęłam ryczeć na cmentarzu. Poczułam, że znieważają mojego męża.

Zakład

W imieniu swojej firmy kamieniarskiej umowy na wykonanie nagrobków zawierał 36-letni Łukasz K. Pod adresem gdzie jest ona zarejestrowana próżno jednak szukać takiej działalności. Z kolei w rozmowie z panią Alicją mężczyzna informował, że biznes przeniósł do Warszawy. Ostatecznie na trop mężczyzny wpadamy w niewielkiej miejscowości na Mazowszu. Nie zastajemy go na miejscu.

Telefonicznie zapewnia, że stara się z jak największą starannością wykonywać swoje prace.

Kiedy klienci otrzymają zwrot pieniędzy?

Mężczyzna przekonuje, że decydują o tym sami klienci. O kwestiach spornych decyduje sąd.

„Mieć klienta w garści”

Łukasz K. czuje się w swojej działalności bardzo pewnie. Umowy, które daje do podpisania swoim klientom zawierają mnóstwo furtek pozwalających nieustannie odwlekać ukończenie zleconych prac.

- Mam wrażenie, że umowa została skonstruowana po to, żeby nie doszło do realizacji przedmiotu umowy, a tylko została uiszczona zaliczka. Na umowie zapisany jest termin początkowy, tylko rozpoczęcia dzieła. W tej umowie, nie ma żadnego terminu, który wskazany był, jako termin kończący budowę nagrobka – mówi mec. Ewa Zaręba-Sycik i dodaje: Wydaje mi się, że chodzi o zatrzymanie klienta. Żeby mieć tę słabszą stronę, czyli klienta w garści.

Prawnik radzi osobom, które czują się pokrzywdzone odstąpić od umowy.

- Mogą też wystąpić z pozwem o zapłatę – dodaje mec. Ewa Zaręba-Sycik.

W branży kamieniarskiej wiedza i umiejętności zwykle przekazywane są z ojca na syna, a renoma zakładu i zadowolenie klientów są tu szczególnie ważne, dlatego sposób, w jaki działa kamieniarz jest zaskoczeniem dla Dariusza Dudy, członka zarządu Związku Pracodawców Branży Kamieniarskiej.

- Mamy do czynienia z montażem nagrobków. Sezon kamieniarski rozpoczyna się w marcu i trwa do 30 października. Jeżeli rozpatrujemy ten okres, to pogoda nie ma ogromnego wpływu – mówi Dariusz Duda.

Czy standardem jest wpisanie w umowę tylko terminu rozpoczęcia prac?

- Nie spotkałem się z tym. Każda umowa powinna zawierać termin początku i końca. Branża kamieniarska to są firmy rodzinne pracujące na swoje imię, renomę. Mamy związek kamieniarstwa, gdzie rozpatrujemy wszelkie sprawy, również klientów. Przez 25 lat nie spotkałem się z czymś takim w branży – zapewnia Duda.

- Traktujemy tego pana jak hienę, który wykorzystuje ludzi w sytuacjach dla niego traumatycznych. W sytuacjach, gdy czujność ludzi jest uśpiona, bo koncentruje się na emocjach, które towarzyszą po odejściu bliskiej osoby. To jest nieludzkie traktowanie – mówi Artur Łyczko.

podziel się:

Pozostałe wiadomości