Kto przez dwa lata nękał Asię?

Przez ponad dwa lata policja szukała prześladowców 15-letniej Asi. Gimnazjalistka musiała uczyć się w domu. Mówiła, że boi się wychodzić. Na dodatek co pewien czas dostawała anonimy, w których grożono jej śmiercią. Policjantom w końcu udało się znaleźć autora anonimów. Nie bez przesady można mówić o zaskakującym finale sprawy.

- Nie mogę chodzić do szkoły, bo boję się tam chodzić – tak opowiadała o swoim problemie Asia 28 lutego. Od prawie półtora roku nie chodzi do szkoły. Wcześniej chodziła tam tylko w asyście mamy. Jak opowiada dziewczynka, podczas jednego z pierwszych tygodni nauki zaczepiała ją i wyśmiewała się z niej o rok starsza koleżanka. Paulina szydziła z Asi ponieważ ta nie ćwiczyła na wuefie. Pani Agata zgłosiła zgłosiła ten fakt dyrekcji. Asia twierdzi, że od tego czasu jest zastraszana. - Bała się do takiego stopnia, że w szkole nie korzystała z toalety – wspomina pani Agata Przyborowska, matka Asi. – Kurczowo trzymała się klasy, spędzając przerwy kucając pod ścianą. To był niesamowity strach. Jak twierdzi Asia, po pewnym czasie napadła na nią Paulina z koleżankami. Mam mówi, że ponoć machały jej scyzorykiem wokół twarzy, dotykając nim. Miała poszatkowaną twarz, pocięte ręce, przedramiona i szyję. Asia opowiada jeszcze o dwóch podobnych napadach. Potem pojawiły się anonimy z groźbami. - Przychodzą listy pocztą, zostawiają na wycieraczce, wrzucają do skrzynki. Cały czas – mówi Asia. – W tych listach jest napisane, że mnie zabiją, że umrę. - Wszystkie te anonimy przekazaliśmy biegłym grafologom – mówił w lutym asp. Krzysztof Kapusta, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach. – Jednoznacznie nie potrafią określić wieku, ani osoby, która mogła je napisać. Wykluczono osoby najbliższe Paulinie, jak i ją samą. Rodzice Pauliny twierdzą, że ich córka nigdy nie napadła Asi. Sąd był innego zdania i skazał Paulinę za napad na Asię. Wyznaczył dla niej kuratora. Jednak sąd wyższej instancji wyrok uchylił. - Sąd odwoławczy uznał, że sąd rejonowy rozpoznając sprawę nie wyjaśnił istniejących niejasności - mówi Ryszard Filipow, rzecznik Sądu Okręgowego w Suwałkach. – Sprawa powróciła do ponownego rozpoznania. Wiele wątpliwości w tej sprawie miała także policja. Asia poza Pauliną nie potrafiła wskazać innych napastników. - Pokrzywdzona nie potrafiła podać rysopisu sprawców, wskazać żadnych szczegółów dotyczących osób, które ją atakowały – mówi asp. Krzysztof Kapusta. – Przedstawiliśmy dziesiątki zdjęć gimnazjalistów z całego miasta, by móc wytypować potencjalnych sprawców. Zrobiliśmy wszystko. Asia mówiła, że nie spotyka się z koleżankami, bo boi się, że będą pytać ją o problemy. Przełom w śledztwie nastąpił w marcu, gdy policja znalazła kartę SIM z numerem telefonu, z którego wysyłano Asi sms-y z pogróżkami. Ponieważ kartę znaleziono w pokoju Asi, policja jest pewna, że anonimy i sms-y dziewczyna wysyłała sobie sama. - Znaleźliśmy między innymi dwa anonimy o podobnej treści i podobnym stylu pisania, a także wycinki z gazet i książek, dużych liter przygotowanych do pocięcia, bądź wcześniej używanych do anonimów, które dziewczyna otrzymywała – mówi asp. Krzysztof Kapusta. - Gdy pytała Asię skąd wzięły się znalezione przez policję listy, przedstawiała swoją wersję – mówi Ewa Brzozowska z prokuratury okręgowej w Suwałkach. – Mówiła, że znalazła je na wycieraczce, zabrała i schowała, bo nie chciała o tym w domu mówić. Co do karty SIM, mówiła, że spotkała Paulinę, która dała jej tę kartę i kazała jej wysłać sms. Gdy odmówiła, koleżanka zaczęła jej grozić, że zaszkodzi jej rodzinie. Miała wersję przygotowaną na każde pytanie. Chcieliśmy ponownie porozmawiać z Asia i jej mamą. Teraz jednak nie otwarto nam drzwi. Pani Agata zgodziła się na rozmowę dopiero po tygodniu. - Policja i prokuratura mówią, że to Asia pisała anonimy. Zrobili z niej maniaczkę psychicznie chorą. To dlatego, ze chcieli zakończyć sprawę – denerwuje się Agata Przyborowska. – Nie wierzę, że to moja córka. Dla policji najłatwiej jest zrobić z ofiary podejrzanego, bo oni nic nie robili. To, co chcieli, to zrobili. Policja będzie musiała rozwikłać jeszcze jedną zagadkę: czy w ogóle doszło do trzech napadów na Asię. W jej pokoju bowiem znaleziono dwa ostrza. Według prokuratury mogły to być narzędzia, których użyto do dokonania obrażeń, które miała dziewczynka. Ona tłumaczyła, że miała przygotowane te narzędzia, bo miała iść na następne spotkanie i wziąć je do obrony. Odwiedziliśmy gimnazjum, do którego Asia chodziła zaledwie dwa miesiące. Spytaliśmy pani dyrektor, czy widać było, że Asia się boi przebywać na przerwach na korytarzach. - Owszem. Ale wyrazicielką tych stanów była bardziej jej mama – mówi Halina Gładkowska, dyrektor gimnazjum nr 7 w Suwałkach. – Istnieje takie zjawisko jak fobia szkolna. Czy zaistniałą w tym przypadku? Nie umiem odpowiedzieć jednoznacznie. Ona była u nas bardzo krótko. - Nie wiem, czy robiła to ze strachu. Ma bardzo ciekawą osobowość. Na pytania odpowiadała bardzo pewnie – mówi Ewa Brzozowska. – Ktoś, kto po raz pierwszy miał z nią kontakt nie odniósłby wrażenia, że kłamie. - Asia się przyznała, ale jest zastraszona, zamotana. Nie wiedziała, co ma z tym zrobić. A ja mam jej nie ufać? Niech nam wierzy kto chce. Jak ktoś nie chce, to trudno. – mówi mama Asi. Jednymi z głównych dowodów w tej sprawie będą dwa ostrza znalezione w pokoju Asi. Badania DNA do których przekazała je prokuratura pozwolą jednoznacznie stwierdzić, czy dziewczyna mogła ich używać do samookaleczeń podczas fikcyjnych napadów.---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości