- Piotrusiowi najbardziej potrzeba miłości i jeszcze raz miłości. Bliska osoba, która się nim zajmie i która go pokocha – mówi Irena Szymańska, pielęgniarka zabiegowa. Trzyletni Piotruś urodził się z wadą przewodu pokarmowego. Niemal od urodzenia jest leczony w gdański szpitalu wojewódzkim. Przeszedł już pięć bardzo poważnych zabiegów chirurgicznych. - Jego życie jest zależne od karmienia pozajelitowego czyli podawanie substancji odżywczych, płynów w postaci pozajelitowej. Może spożywać niewielkie ilości pokarmu doustnie, jednak te ilości nie zapewnią mu wzrostu ani odpowiedniego nawodnienia. W zawiązku z tym musi dostawać żywienie pozajelitowe. Kroplówka podawana jest przez specjalny cewnik do żyły głównej górnej – mówi dr Anna Borkowska, Klinika Pediatrii, Gastroenterologii, Hepatologii i Żywienia Dzieci Pomorskiego Centrum Traumatologii w Gdańsku. ---ramka 15307|prawo|--- Szpital stał się dla Piotrusia nowym domem. Ostatnio przebywa tu nieprzerwanie niemal od roku. Do domu nie może jednak wrócić, bo jego matka nie interesuje się nim. Z tego powodu sąd ograniczył jej prawa rodzicielskie. Lekarze twierdzą, że nie ma żadnych powodów, by ze względów zdrowotnych przebywał w szpitalu. - On w zasadzie tu mieszka. Jest hołubiony przez cały personel. Tych osób jest razem 30 może 40. A dzieckiem powinna zajmować się jedna rodzina. Jest zwykłym trzylatkiem i wymaga takiego postępowania, jak każdy inny trzylatek: przytulania do dwóch osób, a nie 30 – tłumaczy dr Anna Borkowska. - Woła mamę. Zwłaszcza, gdy są zabiegi, których się boi, to zawsze woła mamę – dodaje Irena Szymańska, pielęgniarka zabiegowa. Decyzją sądu Piotruś powinien trafić do ośrodka leczniczo - rehabilitacyjnego. Jednak pracownicy socjalni chcieliby, aby chłopiec znalazł się w rodzinie zastępczej lub za zgodą matki od razu trafił do adopcji. ---ramka 15303|lewo|--- - Matki Piotrusia nie ma w miejscu zamieszkania. Najprawdopodobniej się gdzieś przeprowadziła. Nie mamy z nią kontaktu. Gdy nam się to uda, to oczywiście podejmiemy z nią rozmowy na ile, jak i czy wyobraża sobie dalsza opiekę nad chłopcem – mówi Danuta Podogrodzka – Lost, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Gdańsku. Posiłki Piotrusia w szpitalu, co prawda wyglądają zupełnie inaczej niż innych dzieci. Jednak osoby, które od lat opiekują się dziećmi karmionymi dojelitowo uważają, że taki sposób żywienia, choć kłopotliwy, wcale nie musi oznaczać, że dziecko będzie musiało żyć zupełnie inaczej niż jego rówieśnicy. Państwo Kolka zostali odpowiednio przeszkoleni i teraz sami potrafią zajmować się córką podając jej jedzenie poprzez pompę. Co miesiąc otrzymują dostawę gotowych zestawów do żywienia dwuletniej Emilki. Koszt zestawów jest refundowany przez NFZ. - To nie jest utrudnienie, z którym nie można żyć. Mając odpowiednią pompę, możemy nawet cały dzień spacerować. Ja zakładam plecak z pompą i córka jest przez cały dzień podłączona do płynów. Staramy się wszędzie jeździć, chodzić i normalnie uczestniczyć w życiu towarzyskim, rodzinnym. Mamy nadzieję, że nie jest to wyrok do końca życia. W większości dzieci w wieku około szkolnym schodzą z tych pomp: mają operacje wydłużenia jelita lub poprzez samoistne wydłużenie jelita. Uczymy ją jeść, przyzwyczajamy organizm i układ pokarmowy, aby móc w przyszłości żyć bez pompy – mówi Sabina Kolka, matka Emilki