- Spodziewałem się, że zostanie mi pobrana oraz zbadana krew i wtedy się okaże, czy mogę czy też nie zostać dawcą szpiku – mówi Marcin Suwart. - Nie przyszło by mi do głowy, że problemem może być to, że mąż nie jest w stanie przeczytać pytań i wypełnić samodzielnie kwestionariusza - wtóruje mu żona, Monika.
Pan Marcin zaczął tracić wzrok w wieku piętnastu lat. Prawdopodobnie z powodu przebytego ciężkiego zapalenia opon mózgowych. Powikłania okazały się bardzo poważne. – W prawym oku mam praktycznie tylko poczucie światła. A w lewym oku pole widzenia około 5 stopniu – mówi pan Marcin. To wtedy, jako nastolatek, zaczął intensywnie uprawiać sport. – To był pomysł na dalsze życie, na odnalezienie się w tym problemie, który mnie dopadł – przyznaje. Dziś Marcin Suwart wraz z Jarosławem Skibą – z którym trenują wspólnie od trzech lat – są pierwszymi osobami, uprawiającymi w Polsce paratrathlon. Pan Marcin i jego żona prowadzą niezwykle aktywny tryb życia. Kilka tygodni temu postanowili zostać dawcami szpiku kostnego.
Do punktu krwiodawstwa wybrali się wspólnie. – Chciałam pobrać w rejestracji dwa formularze, które na wstępie trzeba wypełnić – relacjonuje Monika Suwart. - Powiedziałam, że mąż jest osobą niedowidzącą i nie będzie w stanie samodzielnie wypełnić formularza zapisanego małym druczkiem – dodaje kobieta. W rejestracji zapytała, czy ona osobiście, bądź ktoś z personelu, może pomóc mężowi wypełnić druk. Okazało się, że nie. – Usłyszeliśmy, że osoba, która chce oddać szpik, musi wszystko przeczytać i wypełnić samodzielnie. Że nie ma możliwości, żebym to zrobiła ja lub lekarz – relacjonuje pani Monika. W rezultacie tylko ona była w stanie zgłosić się do bazy danych o dawcach szpiku.
Urszula Jaworska to pierwsza osoba w Polsce, która żyje dzięki przeszczepowi szpiku kostnego, od dawcy niespokrewnionego. To, co spotkało Marcina Suwarta komentuje krótko: - Brak empatii i wyobraźni.
A pan Marcin stanowczo zapowiedział: - Tak, jak zawsze walczę w sporcie, w tym przypadku też będę walczył, żeby zostać dawcą szpiku.
Wkrótce podjął kolejną próbę rejestracji, jako dawca szpiku. Zgłosił się jednak do innego miejsca. I wtedy okazało się, że problemu nie ma. Ankietę pomogła mu wypełnić lekarka.
– Dlaczego pani koleżanki i koledzy z tej samem stacji wojewódzkiej nie chcieli tego zrobić? – dopytywał reporter UWAGI!
- Nie będę się na ten temat wypowiadać. Osobie niedowidzącej można pomóc wypełnić dokumenty i ja pomogłam. Poza tym, że ma pan bardzo uszkodzony wzrok, jest pan osobą zdrową – odpowiada Teresa Skowrońska z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Poznaniu.
Dyrektor Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Poznaniu obiecuje, że problem rozwiąże. - Serdecznie przepraszam pana Marcina. Zapewniam, że będziemy robić wszystko żeby drugi raz podobna sytuacja się nie zdarzyła – mówi dyrektor Krzysztof Olbromski.