Ksiądz-pedofil naucza o walce z pokusami

Po blisko trzech latach procesu zapadł wyrok w sprawie molestowania dzieci przez proboszcza z Tylawy. Księdza skazano na dwa lata więzienia w zawieszeniu. Wyrok sądu ignoruje Kościół Rzymskokatolicki: skompromitowany kapłan nadal odprawia msze.

Ksiądz-pedofil, już dwa dni po ogłoszeniu wyroku sądu, odprawił mszę w swoim kościele. Na kazaniu głosił: - Słuchanie Słowa Bożego wymaga wysiłku. A jeszcze większego wysiłku wymaga kształtowanie swego życia według bożej nauki. ”Kto chce ze mną iść, niech weźmie swój krzyż”. By kształtować swe postępowanie, trzeba nieraz walczyć ze sobą, ze swymi złymi skłonnościami, z pokusami Szatana – i to jest jeszcze większy krzyż.” Po trzech latach proces księdza proboszcza parafii rzymskokatolickiej w Tylawie na Podkarpaciu dobiegł końca. O skłonnościach, 70-letniego obecnie, kapłana mieszkańcy mówili już od 30 lat - od samego początku jego duszpasterskiej posługi. Dopiero trzy lata temu pierwsze ofiary odważyły się opowiedzieć o swoim nieszczęściu. Ksiądz przez lata molestował dziewczynki, które uczył religii . - Jak kiedyś bolał mnie brzuch, to powiedział, żebym do niego przyszła, bo on ma taką moc od Boga, że jak mnie wymasuje, to mnie uleczy – mówi jedna z ostatnich ofiar proboszcza. - Skierował rękę w stronę piersi, a ja się wtedy burzyłam – mówi inna. – To było ohydne, nie raz, nie dwa wymiotowałam z tego powodu. Jedną z ofiar księdza przed laty była Ewa Orłowska, dziś dorosła kobieta. Zdecydowała się mówić, gdy od swoich dzieci dowiedziała się, że ksiądz wciąż robi to, co kiedyś zrobił jej. Była pierwszą, która przełamała zmowę milczenia. To jej determinacja sprawiła, że niektóre z ofiar odważyły się mówić. Jednak początek sprawy nie obiecywał niczego dobrego. Była wciąż umarzana, odwlekana. Wymiar sprawiedliwości nie kwapił się z jej zakończeniem, mimo, że o sprawie wiedziała cała Polska. W końcu zapadł wyrok. Ale wyroku sądu nie przyjęła do wiadomości kuria biskupia w Przemyślu, a zwłaszcza jej głowa - arcybiskup Józef Michalik, zwierzchnik diecezji przemyskiej i przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski . - Miałam nadzieję, że arcybiskup obudzi się kiedyś i pomyśli o tych dzieciach – mówi dziś Ewa Orłowska. – Że Kościół pomyśli o tych najmniejszych, o tym, że są traktowane jak przedmioty. Jednak zawsze na pierwszym miejscu jest ksiądz, bo to głowa Kościoła. Parafianie księdza dzielą się na tych, których oburza wyrok i tych, których oburza to, że mimo wyroku ksiądz nadal sprawuje duszpasterską posługę. Reporterzy UWAGI! próbowali zdobyć komentarz kurii przemyskiej, zadzwonili do jej księdza kanclerza. - Z TVN nie będziemy rozmawiać – powiedział uprzejmie ksiądz kanclerz. – Waszą pracą jest szukanie wypowiedzi, naszym prawem jest odmawiać ich udzielania. Ewa Orłowska musiała wyjechać z Tylawy. Sąsiedzi nie mogą jej darować krzywdy, jaką wyrządziła księdzu. Za jej dziećmi rówieśnicy wołają „molestowane”. Mimo to nie zamierza pozostawić sprawy, dla której poświęciła spokojne życie. - Choć wyjeżdżam stąd, nie przestanę walczyć, by ksiądz został usunięty z parafii – mówi. – Bo nic się tu nie zmieniło. Wyrok nic nie zmienił. Można powiedzieć, że jest jeszcze gorzej.

podziel się:

Pozostałe wiadomości