To pierwsza taka sprawa, bo dyrektorzy zazwyczaj nie robią zgłoszeń na policję, bojąc się utraty dobrego wizerunku szkoły. Katowicka policja po przesłuchaniach postawiła 17 gimnazjalistom z dwóch gimnazjów – nr 4 i 8 - 160 zarzutów dotyczących znieważania nauczycieli. Uczniowie nagminnie uniemożliwiali nauczycielom prowadzenia lekcji – głośno w ich czasie rozmawiali, używając wulgarnych słów, dzwonili z telefonów komórkowych, rzucali czym popadnie, wychodzili z klasy. Na przerwach dochodziło nawet do tego, że wybuchały petardy – jeden z nich pozbawił na kilka dni słuchu uczennicę. - Nie chcemy represji – mówi Lucyna Ślęczka, dyrektorka Gimnazjum nr 8 w Katowicach – ale nasze upomnienia, rozmowy z uczniami nie były przez nich przyjmowane. - Wcześniej nie było z uczniami problemów na taką skalę – mówi Monika Michalik, dyrektorka Gimnazjum nr 4 w Katowicach, gdzie działał szkolny gang. – Baliśmy się, że wkrótce mogą pojawić się groźby wobec nauczycieli, a potem te groźby mogłyby się zamienić w czyny. O tym, jaka będzie przyszłość chłopców z katowickich gimnazjów zadecyduje sąd rodzinny. Winowajcy mówią dziś, że jest im bardzo przykro, żałują swojego postępowania i obiecują poprawę. Nie wiadomo, co postanowi sąd w sprawie dziewiątki uczniów z 8. gimnazjum. Chłopcom grozi kurator, zajęcia w specjalnym ośrodku wychowawczym, wydalenie ze szkoły, a w najgorszym wypadku zakład poprawczy. Jutro przed sądem staną uczniowie z 4. gimnazjum.