"Kocham świat"

- Ona jedna wśród gwiazd miała figurę modelki, intelekt intelektualistki, a wokal – najbardziej francuski z francuskich – tak o Joannie Rawik mówi projektant mody Jerzy Antkowiak. Piosenkarka nazywana Juliette Greco znad Wisły, która doczekała się nekrologów za życia. – Najważniejsze to pięknie żyć – mówi dziś.

Joanna Rawik była gwiazdą polskiej piosenki w latach 60. i na początku 70. Prawdziwa osobowość estrady – o niezwykłej aparycji, charakterystycznym, niskim głosie, dramatycznym talencie. Równie niezwykłe było jej życie. Urodziła się w Czerniowcach, przed wojną leżących w Rumunii, z matki Rumunki i ojca Polaka. Do Polski przyjechała po wojnie. Nie znała ani słowa po polsku. Razem z rodzicami zamieszkała we Wrocławiu. Marzyła wtedy tylko o jednym – wrócić do kraju dzieciństwa. - Polska była okropna! – mówi Joanna Rawik. – Szary, zburzony Wrocław, gdzie wśród gruzów mieszkaliśmy w ogrodzie botanicznym. Siedziałyśmy na strychu i spiskowałyśmy, że trzeba z tej Polski uciekać, bo tu zimno i ponuro. Debiutowała w połowie lat pięćdziesiątych jako piosenkarka, we wrocławskim kabarecie ”Kaczka”. Występowała w teatrach w Kielcach i w Lublinie. Zagrała w kilku filmach. Popularność przyniosły jej przeboje, za które zdobyła nagrody na festiwalach piosenki w Opolu – ”Nie chodź tą ulicą”, ”Po co nam to było”, ”Romantyczność”. Spodobała się też we Francji – znająca francuski piosenkarka występowała nad Sekwaną. - Paryż, lata 60., przygotowywaliśmy Grand Musical de Varsovie – wspomina Jerzy Antkowiak, projektant mody. – Ubieraliśmy gwiazdy. Gwiazdy, jak to gwiazdy, miały różne gabaryty. I tylko jedna – sylwetkę modelki, intelekt intelektualistki, a wokal – najbardziej francuski z francuskich. Ale kariera nagle załamała się. Powód – nieszczęśliwa miłość. - Będąc u szczytu kariery zakochała się nieszczęśliwie, niedobrze ulokowała swoje uczucia – mówi Bogusław Kaczyński, krytyk muzyczny. – Życie zaszkodziło jej w karierze. Obiektem tej miłości był wybitny aktor, w latach 60. największy polski amant, Ignacy Gogolewski. Mieszkali razem, do czasu, gdy Gogolewski objął kierownictwo teatru w Katowicach. Załamanie związku sprawiło, że Joanna Rawik popadła w głęboką depresję. Targnęła się na swoje życie. - Chciałam pożegnać się z tym światem, tak jak nazwał to Szekspir – umrzeć, zasnąć – mówi Joanna Rawik. – Bywa tak, że coś pięknego obraca się przeciw nam. Kochamy nie tyle obiekty miłości, ile nasze o nich wyobrażenia. W gazetach pojawiły się nekrologi. Po wyjściu ze szpitala Joanna Rawik znika z estrady, leczy się z depresji. Potem wraca do swojej dawnej pasji – pisania. Wydaje książki. Poświęca je m. in. swojej wielkiej fascynacji – piosence francuskiej, z jej królową – Edith Piaf. Po latach znów zaczyna dawać recitale. Od sześciu lat uczy w Wyższej Szkole im. Pawła Włodkowica w Płocku - wykłada tam historię piosenki francuskiej i wiedzę o kulturze. W redagowanym przez Mieczysława F. Rakowskiego miesięczniku Dziś i w dodatku kulturalnym Trybuny Aneks oraz w dwumiesięczniku Forum Klubowe publikuje felietony. Teraz pracuje nad kolejną książką – w ”Epitafium dla wróbla” opisuje współczesną Polskę i sięga do świata Edith Piaf. I przekonuje – swoim pisaniem, występami, własnym przykładem, że – jak mówi – najważniejsze to pięknie żyć. - Tryska niesamowitą radością życia – mówi pracownica Teatru Muzycznego w Poznaniu, gdzie Joanna Rawik od lat występuje gościnnie. – Zaraża nią nas wszystkich, a przede wszystkim młodych, którzy są w niej zakochani. Jak my wszyscy.

podziel się:

Pozostałe wiadomości