- Jeszcze w niedzielę chłopcy grali w piłkę z innymi. Normalna, przyzwoita, inteligentna rodzina. Nie wiem, co się mogło stać. Jesteśmy w szoku, bo to coś niewiarygodnego – mówi Danuta Pawłowska, sąsiadka państwa P. Do domu państwa P. została wezwana policja. Zostali powiadomieni o awanturze. - Gdy policjanci dojechali na miejsce okazało się, że dwie osoby są zabite i dwie ranne. Ranni to dwaj bracia, synowie osoby, która strzelała. Z relacji jednego z nich, który był przytomny wynikało, że tato wziął legalnie posiadaną broń i oddał kilka strzałów w ich kierunku. Następnie zszedł na dół i popełnił samobójstwo – mówi komendant Marcin Szyndler, rzecznik Komendanta Stołecznego Policji. Dariusz P. zabił swoją żonę. Później strzelał do dwóch synów 17-to i 20 latka. A następnie strzelił do siebie. Trzeci z synów mężczyzny miał niezwykłe szczęście, bo zasnął na strychu przy komputerze. To uratowało go przed śmiercią. Niektórzy z sąsiadów rodziny P. już wcześniej zauważali, że między małżonkami się nie układa. - Parę lat temu wydawało się, że oni się rozwiodą. Były awantury domowe, ale ta pani prosiła, żeby tego nie zgłaszać – opowiada Stanisław Wiśniewski, sąsiad państwa P. Sąsiedzi mówią, że Dariusz P. był biznesmenem. Zajmował się nieruchomościami. Jak opowiada jego współpracownica przed kilku laty założył dużą firmę. Robił interesy z tureckim biznesmenem, którego spółka miała wybudować ratusz w warszawskiej dzielnicy Wilanów. Ratusz jednak nie powstał na spółce z Turkiem. Dariusz P. stracił 4,5 miliona złotych. Od kilku lat biznesmen walczył o odzyskanie pieniędzy. Przy pomocy komornika udało mu się nawet na tydzień przejąć spółkę Turka, jednak te decyzje unieważnił sąd. Dariusz P. od siedmiu lat bezskutecznie walczył o odzyskanie straconych pieniędzy. Od lat też słał do Ministerstwa Sprawiedliwości pisma, w których wskazywał błędy wymiaru sprawiedliwości popełnione w jego sprawach. Grzegorz Żurawski, rzecznik Ministerstwa Sprawiedliwości mówi, że skargi Dariusza P. były bardzo dobrze przygotowane merytorycznie i miały swoje uzasadnienie. - Ministerstwo stwierdziło w kilku przypadkach uzasadnione skargi na przewlekłość działań komorniczych. Objęło nadzorem kilka takich spraw. Prezesowi odpowiedniego sądu wydano polecenia objęcia nadzorem konkretnych spraw i przesyłania sprawozdań do Ministerstwa – mówi Żurawski. Dariusz P. w sądach spędzał większość swojego życia. Przed warszawskim wymiarem sprawiedliwości toczyło się aż 16 spraw, w większości z nich mężczyzna walczył o odzyskanie pieniędzy od tureckiego dłużnika i jego rodziny. Nie mogąc odzyskać pieniędzy Dariusz P. sam popadał w długi. Nieoficjalnie wiemy, że prokuratura przyjęła, iż powodem desperackiego kroku mężczyzny były problemy finansowe. Z czego utrzymywał rodzinę - nie wiadomo. Jego żona miała skromny stragan z wyrobami jubilerskimi w jednym z warszawskich centrów handlowych. Do domu Dariusza P. kilkakrotnie przychodził komornik a śledczy już wyliczyli, że miał on 20 milionów długu. W swoim ostatnim piśmie wysłanym do ministerstwa sprawiedliwości w połowie maja Dariusz P. pisał: „wszelkie rezerwy mojej cierpliwości uległy wyczerpaniu. Pisząc te słowa liczę też na humanitarną wyrozumiałość Pana Ministra, bowiem nawet biblijne plagi egipskie po siedmiu latach ustępowały”. - To nie był krok nagły. Było to siedem lat walki, przeżywania nieszczęścia, borykania się z trudnościami, którym człowiek nie może sprostać. To jest najbardziej wyniszczające dla ludzi czynu. Ci, którzy są ludźmi czynu, którzy są przyzwyczajenie do osiągania efektów, szczególnie źle i dramatycznie reagują na okoliczności, kiedy napotykają na przeszkodę i walą głową w mur - podsumowuje Marek Suchar, psycholog. Władze Nieporętu organizują pomoc dla ocalałego syna Dariusza P. Ci, którzy chcą pomóc chłopakowi powinni skontaktować się z urzędem gminy w Nieporęcie. Urząd Gminy Nieporęt Pl. Wolności 1, 05-126 Nieporęt tel.: (0-22) 767-04-00, fax: 767-04-41 urzad@nieporet.pl http://www.nieporet.pl