Slovak Telekom to firma, która wygrała przetarg na prowadzenie call center dla Tele2. Ponieważ to tu zaczynają się kłopoty ludzi, którzy nieświadomie zostali klientami Tele2, nasza dziennikarka swoje śledztwo zaczęła od tego miejsca. Podczas dwudniowego szkolenia reporterka dowiedziała się, że jej praca będzie polegała na zawieraniu umów z nowymi klientami TELE2 przez telefon. - Będziemy się zajmować komunikacją, jak rozmawiać z klientami, na czym polega telemarketing, jak skutecznie sprzedawać przez telefon i jak wyglądają standardy rozmowy – rozpoczął spotkanie szkoleniowiec. Prowadzący szkolenie wielokrotnie powtarzał zasady zawierania umowy na odległość. Główną z nich miało być rzetelne informowanie potencjalnego klienta o zamiarze zawarcia umowy przez telefon. - Mów pozytywnymi zdaniami, unikaj negatywnych sformułowań, które mają w podświadomości inny sens niż chcemy powiedzieć. Reporterka dostała scenariusz rozmowy, którego musiała się nauczyć. Jednak, gdy zaczęła praktykę, okazało się, że zasady wpajane podczas szkolenia nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Już na starcie zwierzchnicy systematycznie i konsekwentnie przekonywali ją, że w tej pracy uczciwość się nie opłaca. - Trzeba się po prostu dobić do klienta. Są różne metody prowadzenia rozmowy. Ja na przykład nie eksponuję marki TELE2. Bo marka TELE2 raczej nie pomaga ci w sprzedaży. Po prostu na pierwszym miejscu jest skuteczność. Jak będziesz skuteczna, to ci jakością nikt dupy zawracał nie będzie – usłyszała w call center. Były pracownik TELE2, do którego dotarła dziennikarka Uwagi zapewnia, że taka właśnie jest polityka firmy. - Wszystko odbywa się za przyzwoleniem zwierzchników, jesteś do tego wręcz namawiana. To dlatego, że sprzedając uczciwie usługi TELE2 jest bardzo ciężko sprzedać cokolwiek. Sprzedając nieuczciwie, nie mówiąc całej prawdy klientom, oszukując ich, jesteśmy w stanie sprzedać bardzo dużo umów, a głównie o to chodzi. Koordynator telemarketerów instruuje pracowników. - Do dwudziestego „lecimy” plan, a po dwudziestym jakość. Już pierwszego dnia pracy nasza reporterka zarejestrowała zawarcie umowy w nieuczciwy sposób. Ułatwia to schemat: nie przedstawiać się, nie pytać o pozwolenie na przedstawienie oferty, a co najważniejsze nie informować, że celem rozmowy jest zawarcie umowy przez telefon. - Nigdy nie podajemy nazwiska, nie informujemy też że jesteśmy z TELE2 – potwierdza były pracownik firmy. - Informujemy, że dzwonimy z Warszawy, a dzwonimy ze Słowacji, żeby nie byli w stanie nas zlokalizować. - Unika się słowa „umowa”, mówi się zwykle o „regulaminie”, „dodatkowych informacjach”. Potem należy wyciągnąć dane klienta. Imię, nazwisko, adres, PESEL. Potem mówimy klientowi, że sprawdzamy dane i uruchamiamy nagrywanie. Czytamy dane, klient je potwierdza mówiąc „tak”. Zastępuje to zgodę na przetwarzanie danych osobowych. Zdecydowana większość klientów nie wie, że właśnie w tym momencie zawiera umowę telefoniczną – słyszy nasza dziennikarka. Zebrane przez naszą reporterkę dowody ocenił prawnik specjalizujący się w prawie telekomunikacyjnym. Po obejrzeniu reportażu nie miał wątpliwości. - Przypuszczam, że to, co pani pokazała, może stanowić materiał zainteresowania dla organów ścigania.