Nasza reporterka stworzyła swój odpowiednik w Second Life. Nazywa się Kamillos Kamel. Chce poznać ten świat od środka. - Niektórzy wchodzą tam dla zabawy – mówi socjolog Michał Berezowski z IQS and QUANT Group. – Wchodzą i wychodzą znikając jak efemerydy. Są tacy, którzy zarabiają tam pieniądze. Niektórzy dorobili się już milionowych majątków. Można wchodzić do Second Life by poznawać ludzi. Aby żyć w Second Life trzeba mieć realne pieniądze. Płeć, ubrania, kosmetyki, działki, samochody kupuje się w wirtualnych sklepach. Można zwiedzać miasta i muzea, bawić się w klubach, poznawać ludzi. Nie wolno jednak pytać innych o realne życie. Do stworzonego, wirtualnego studia Uwagi przychodzą goście. Chwalą się tym co robią w Second Life. Przedstawicielka agencji reklamowej zaprasza nas na stadion Eurofun 2012. Jego budowa zajęła grafikom ponad pół roku. Tu Euro 2012 może już trwać. - Rozegraliśmy już pierwszy mecz z drużyną profesjonalistów, polskiej ligi piłkarskiej – mówi Marta Cyran z FireFly Creation. – Radzą sobie lepiej, niż nasza reprezentacja rzeczywista. W Second Life wszystko może być lepsze, bo jak mówi hasło Linden Lab, twórcy SL, „Your Word – your imagination”, czyli ogranicza nas tylko wyobraźnia. Otwarciu stadionu towarzyszył koncert Agi Zaryan. - Byłam zaciekawiona, ale trochę też przerażona – mówi artystka. – Ale jak zobaczyłam, że Susan Vega, US tam występowali, to dlaczego nie? Zwłaszcza, że nikt z Polski jeszcze tam nie występował. Przyszli fani – jeden z transparentem, inny z bukietem róż. Parę par tańczyło w trakcie koncertu. Ciekawe doświadczenie. Swój świat w Second Life tworzą osoby dorosłe. Lubią bawić się anonimowo rozmawiając z ludźmi. - Chciałam być sobą, może ulepszonym modelem – mówi Magda Turowska, wokalistka, muzyk. – Zakupu w SL to moja ulubiona rozrywka. Lubię tu wydawać pieniądze. Są tu piękne miejsca, można chodzić na randki, do restauracji. Można tańczyć walca w sukni balowej. Spotkałam tu Amerykanów, Japończyków, Ukraińców, Koreańczyków, Rosjan, Francuzów. Second life to również świat realnych interesów. Istnieją tu banki. Można brać kredyty. Walutą są linden dolary wymienialne na złotówki. Na tym właśnie realne pieniądze zarabiają ich właściciele. Spotykamy się z właścicielem wirtualnego banku. W rzeczywistości jest lektorem języka angielskiego. i wykładowcą na Uniwersytecie Szczecińskim. - Wieczorem zaczynam prowadzić działalność w SL – mówi Jacek Shuftan. – Zaistniałem tam przez przypadek. przeczytałem w gazecie, ze jest cos takiego i wszedłem ciekawości. Przez pół roku zwiedzałem poznając ludzi. Potem nauczyłem się bankowości i zacząłem pracować. Użytkownicy Second Life spędzają przed komputerem kilka godzin dziennie. Drugim życiem żyją głównie po pracy. SL stał się również narzędziem marketingowym. Reklamują się tu realne firmy. Istnieją także media. Odwiedziliśmy redakcję Tygodnika Powszechnego. - Jest tam taka postać podobna trochę do mnie – mówi ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny tygodnika. – Trzeba korzystać z każdej drogi dotarcia do czytelnika. Ale jest w tym na pewno trochę teatru, trochę prawdy.