Ks. dr Jan Kaczkowski założył i prowadzi w Pucku hospicjum dla ludzi chorych na raka. Sam kilka lat temu walczył z tą chorobą. Doświadczenie pacjenta – własne i podopiecznych – pokazało mu, jak często lekarze nie potrafią obcować z pacjentami. Nieumiejętnie prowadzą rozmowy z ciężko, czy mówiąc wprost śmiertelnie chorymi albo po prostu ich zbywają. Dlatego od pewnego czasu ks. Kaczkowski organizuje spotkania dla studentów medycyny, na których mogą oni nauczyć się tego, jak zachowywać się wobec chorych na raka. Nazywają się te spotkania Areopag Etyczny. Z przyszłymi lekarzami rozmawiają doświadczeni już lekarze, filozofowie, a zaproszeni aktorzy wcielają się w role chorych, aby studenci mogli skonfrontować się z trudnymi sytuacjami, jakie czekają ich w przyszłej praktyce. - W Polsce nawet dojrzali lekarze potrzebowaliby takiej nauki – mówi prof. Jan Hartman, filozof zajmujący się bioetyką, Uniwersytet Jagielloński w Krakowie. – Zbyt często trudne rozmowy prowadzi się na stojąco w korytarzu, bez szacunku dla chorych. Minie około 20 lat, by w Polsce utrwaliła się świadomość bioetyczna taka, jak na Zachodzie. Studenci uczestniczący w Areopagu Etycznym nierzadko przyznają, że nie potrafią nie tylko rozmawiać, ale i panować nad emocjami podczas konfrontacji z aktorem, który sugestywnie wciela się w rolę zrozpaczonego i bezradnego wobec nadchodzącej śmierci pacjenta. A to przecież tylko aktor. Jak zachowają się wtedy, gdy będą musieli rozmawiać z człowiekiem naprawdę chorym? - Musimy być wobec chorych nie tylko lekarzami w białych fartuchach, ale także ludźmi – mówi dr med. Zbigniew Żylicz, lekarz medycyny paliatywnej.