Jak bronić się przed sprawcą przemocy?

TVN UWAGA! 3625864
TVN UWAGA! 3625864
Pani Urszula pomaga ludziom, jest pielęgniarką. Jej jednak nikt nie potrafi pomóc. Razem z dziećmi żyje w ciągłym strachu borykając się z przemocą w rodzinie. Czy nowa ustawa, która miała poprawić sytuację ofiar, poprawia ją rzeczywiście?

- Ja bym tylko chciała już więcej nie bać się ojca. On jest potworem. Czuję do niego nienawiść. Gdy był w więzieniu, czułam ulgę i wewnętrzny spokój, że nic nie może mi zrobić. Miałam na szyi ślady duszenia. Kopał mnie, pięściami bił po głowie – mówi córka pana Krzysztofa. Scenariusz od lat był taki sam. Alkohol, wyzwiska i agresja. - Po jego wyjściu z zakładu karnego codziennie boimy się z córkami zasnąć. Zamykamy się w pokojach. Gdy uda mu się wejść do domu, to będzie miał jeszcze jedne drzwi do wywarzenia – mówi Urszula Reszczyńska, żona pana Krzysztofa. Pan Krzysztof był już dwukrotnie karany za ten sam czyn. Jest nałogowym alkoholikiem. Mimo podejmowanych prób leczenia, nigdy nie zerwał z nałogiem. Miał własna firmę, był kierowcą autobusów. Przez wódkę stracił prawo jazdy, firmę i pracę. Od lat obiecuje poprawę, i dalej dręczy najbliższych nadużywając alkoholu. - Powiedział, że zatłucze nas jak psy i wtedy będzie wiedzieć, za co siedzi – mówi Urszula Reszczyńska. - Na drugi dzień po wyjściu z więzienia, pani Urszula została pobita przez męża. Pobita została też córka - mówi mł. insp. Sylwester Gosiewski, zastępca Komendanta Powiatowego w Wyszkowie. Mimo to sprawca jest na wolności. Po pobiciu córki i żony, pan Krzysztof kilkakrotnie jeszcze pojawiał się pod domem. - Każda sprawa musi być rozpatrywana indywidualnie. My musimy działać w ramach przepisów, które musimy przestrzegać. Ten czyn nie był czynem kwalifikującym się na tymczasowe aresztowanie – tłumaczy Danuta Klimiuk, Prokurator Rejonowy w Wyszkowie. Pan Krzysztof zgodził się na rozmowę z dziennikarka UWAGI! Zaprosił nas do pomieszczenia biurowego, w którym mieszka od kilku dni. - Miesiąc czasu już się tułam. To też nie jest normalne, bo dziś nawet za wyrzucenie psa jest kara. Państwa pobyt tu mnie przerósł, to wszystko jest wyolbrzymione. Gdyby doszło do pobicia, to jego rozmiary byłyby widoczne. Kobietę złapie się za rękę i ma siniaka. Były przepychanki, ale nie pobicie… Mają obdukcje, bo żona pracuje 20 lat w szpitalu i to nie jest problem, żeby to załatwić – twierdzi pan Krzysztof. Sprawcy nie postawiono zarzutu o znęcanie nad rodziną. Wedle prawa znęcanie ustało na czas pobytu pana Krzysztofa w więzieniu. Prokuratura prowadzi postępowanie, jak na polskie warunki w ekspresowym tempie, ale pani Urszula i dzieci dalej się boją. Pan Krzysztof nie daje za wygraną. Ma wielki żal do żony i dzieci. Niszczy kłódki i zrywa łańcuchy. Chce wrócić do swojego domu. - Zrobię schody, będę szedł do pracy i nie będziemy się nawet widywać. Nie zawsze nasze życie było malownicze. Ale piekło to nazbyt wyolbrzymione słowo. Nie byłem święty, bo lubiłem sobie wypić. Jeżeli nikt mnie nie zaczepia, to ja też nie zaczepiam. Ale tu były cały czas prowokacje ze strony żony. Miałem podrapania, kopnięcia. Wstyd o tym mówić, bo dawałem się – twierdzi pan Krzysztof. - Sytuacja jest trudna, bo w tym domu wiele razy dochodziło do przemocy. 9 listopada ponownie pobita została żona i córka, ale jest to jego miejsce zamieszkania. Nie ma innego. Z chwilą, kiedy ta sprawa trafi do sądu, sąd podejmie właściwe decyzje. Nie widzę, żeby tam było szczególne zagrożenie dla życia i zdrowia - uważa mł. insp. Sylwester Gosiewski, zastępca Komendanta Powiatowego w Wyszkowie. Nie widać też szans na dobrowolne porozumienie zwaśnionych stron. Rodzina dwukrotnie była objęta niebieską kartą. Małżeństwo jest w separacji, pan Krzysztof będąc w areszcie wniósł sprawę o rozwód. Łączą ich dwie nastoletnie córki i wspólny dom. - W mojej ocenie bezpieczeństwo jest przesłanką nadrzędną, ale jest też prawo do własności. Ta rodzina powinna zacząć postępowanie cywilne dotyczące podziału wspólnego majątku. Nie ma takiego organu w Polsce, który wyrzuci tego pana z własności - mówi Danuta Klimiuk, Prokurator Rejonowy w Wyszkowie. Pani Urszula wraz z córkami kilka razy uciekała. Mieszkała u siostry, wynajmowała mieszkanie. Nigdzie nie miała spokoju. Zwracała się o pomoc do najróżniejszych instytucji w Wyszkowie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że z problemem pozostała sama. - Mimo tego, co nam zrobił, on nadal ma prawo tu być – mówi Urszula Reszczyńska. Pan Krzysztof usłyszał już zarzuty. Prokuratura ponad to, w myśl nowej ustawy, wydała postanowienie o zastosowaniu środków zapobiegawczych, czyli zakaz kontaktu z pokrzywdzonymi, dozór policyjny i nakaz opuszczenia mieszkania na dwa miesiące.

podziel się:

Pozostałe wiadomości