Odwiozła dzieci do Polski i wróciła do ojczyzny, by pomóc rodakom. „Nie jadę umierać, jadę walczyć”

TVN UWAGA! 5309276
TVN UWAGA! 348699
Kiedy wybuchła wojna, jej dzieci były u dziadków w Ukrainie. Ruszyła, by je ratować, jadąc kilka dni bez snu. W dzisiejszej Uwadze! wracamy do historii 33-letniej Ivanki. Kobieta, po przywiezieniu dzieci do Polski, postanowiła sama wrócić na Ukrainę, by walczyć.

Przypominamy pierwszy reportaż >

Ivanka wraz z rodziną mieszka od kilku lat w Żorach na Śląsku. Jej mąż jest kierowcą ciężarówki. Kiedy zaczęła się inwazja Rosji, mężczyzna był akurat w trasie. Kobieta, nie zastanawiając się, chwyciła najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyła po dzieci. Udało jej się je bezpiecznie sprowadzić do Polski. Teraz kobieta zdecydowała się wrócić do Ukrainy.

- Jeśli teraz tam nie pojadę i nie dołączę się do obrony ojczyzny, to będę tego żałować do końca życia. Miałabym poczucie, że kiedy trwała walka o wolność i niepodległość Ukrainy, i to walka oblana krwią całej Ukrainy, byłam obok, a nie tam, gdzie mój dom – wyznaje Ivanka Kolisnyk.

Kobieta zabrała ze sobą kilkanaście apteczek, aby wesprzeć lokalny szpital.

- Wczoraj do szpitala w mojej rodzinnej miejscowości przywieziono wielu mężczyzn i wiele kobiet. Byli głodni, nadzy i ranni. Wielu z nich miało pourywane kończyny. To też będzie pomoc, żeby tym ludziom podać coś, wesprzeć dobrym słowem – podkreśla.

„Wracaj szybko, mamo”

Dwie córki Ivanki pozostaną w Polsce pod opieką jej kuzynki. Za kilka dni z trasy wraca ich ojciec. Wówczas przejmie opiekę nad dziewczynkami.

- Mąż jest bardzo opiekuńczym, dobrym tatą. Wiem, że zadba o nasze dzieci, gdyby coś się stało – mówi pani Ivanka. I dodaje: - Na razie nie pozwalam sobie na emocje związane z rozłąką z dziećmi. Poczekam aż będę już w domu, w Ukrainie. Nie jadę umierać, tylko jadę walczyć i wrócę. Planuję żyć. W ogóle nie myślę o tym, że mogę nie wrócić do córek.

Jak na rozstanie zareagowały córki?

- Córki mówiły: „Wracaj szybko, mamo”. Były łzy, to jest normalne – odpowiada. I dodaje: -Najważniejszy jest spokój. Trzeba zachować chłodną głowę i gorące serce. Obiecuję, że wrócę, że napijemy się piwka w moim ogródku i będzie dobrze.

Już pierwszej nocy po powrocie do Ukrainy apteczki, które Ivanka przywiozła z Polski, okazały się bardzo przydatne. Lotnisko usytuowane niedaleko jej domu zostało zbombardowane, a kobieta ruszyła pomagać rannym.

podziel się:

Pozostałe wiadomości