Były strażnik miejski z nadmorskiego kurortu, Piotr Erbacher, rozgląda się po plaży. „Od ręki” mógłby wystawić kilkanaście mandatów. - Za pieska, bo wejście z nim na plaże stanowi wykroczenie. Kolejny: za spożywanie alkoholu na plaży. O, a tutaj pani chodzi po ścieżce dla rowerów, a tamta po niej biegnie. Też powinny dostać po 100 zł mandatu – wylicza Erbacher.
Kilka lat temu władze Kołobrzegu opracowały specjalny plan motywacyjny dla strażników. Gdy ci dostrzegą łamanie prawa, mogą sprawcę ukarać mandatem, skierować wniosek do sądu lub po prostu - pouczyć. Kołobrzeski system motywacyjny przełożył każde działanie strażników na punkty, a ich suma decydowała o przyznaniu premii. Zaglądamy w tabelkę: w każdym przypadku za pouczenie strażnik może dostać tylko 2 punkty. Za mandat – nawet kilkadziesiąt. Kara finansowa za palenie papierosów na przystanku autobusowym to 35 punków. - Działalność straży miejskiej jest specyficzna. Strażnik, który poucza jest przyjacielem. Wypisanie mandatu wiąże się ze stresem, napięciem – tłumaczy rozróżnienie punktacji pouczeń i mandatów zastępca komendanta Straży Miejskiej w Kołobrzegu, Krzysztof Szostak. Przekonuje też, że zdecydowanie częściej strażnicy pouczają, niż każą. – Na trzy pouczenia wypisują jeden mandat – przekonuje Szostak.
Reporter UWAGI! zagląda w dokumenty. - Sierpień 2012: najlepiej oceniana przez państwa strażniczka miała 4000 punktów, 123 mandaty a pouczeń 21. Jest dokładnie odwrotnie, niż pan powiedział – zauważa reporter.
- Traktuje pan sprawę wybiórczo. Nie ma pan całego dokumentu. Strażnik nie ma żadnego przymusu i nie jest rozliczany z tego, ile nakłada mandatów! – zaklina się Szostak.
- Żeby zdobyć wymagane 800 punktów na miesiąc, strażnik może wystawić 20 mandatów, albo 400 pouczeń. To co mu się bardziej opłaca? – odpowiada retorycznie Piotr Erbacher.
Zapewne nieprzypadkowo motywacja strażników miejskich do wypisywania mandatów powodowała jednocześnie wzrost wpływów do miejskiego budżetu. - Myślę, że to był pomysł komendanta, ale on musiał być chyba zmotywowany przez prezydenta, bo nie wierzę, żeby z własnej woli to zrobił – komentuje były prezydent Kołobrzegu Henryk Bieńkowski. Kiedy sam rządził miastem był przeciwny tego rodzaju planowi motywacyjnemu. – Starałem się, żeby strażnicy spełniali funkcję nauczyciela. Mieli pokazywać, wskazywać, tłumaczyć. Dziś każdy chce poprzez motywowanie wymuszać jak najwięcej kar – komentuje Bieńkowski.
W ostatnim czasie kilku strażników miejskich straciło pracę. Dlaczego?
- Prezydent stwierdził, że skoro sam jest w stanie wyłapać więcej rzeczy, niż powinny wyłapać patrole– podarte reklamy, niewykoszone pasy drogowe, dziury - to znaczy, że nie może być zadowolony z pracy swojej straży miejskiej. Dlatego poprosił komendanta o przygotowanie planu restrukturyzacji o cztery etaty – mówi rzecznik Urzędu Miasta w Kołobrzegu, Michał Kujaczyński.
W wyniku redukcji pracę mieli stracić strażnicy uznani za najmniej efektywnych. Dziwnym trafem uznano, że efektywność zostanie zmierzona według tej samej tabeli punktów, która dotąd decydowała o przyznaniu premii. Pracę straciło czterech strażników, wśród nich Piotr Erbacher. – Szkoda mi tej pracy. Spełniałem się w niej. Widziałem, w jaki sposób mam działać, żeby pomagać ludziom – mówi Erbacher, który wraz z innym zwolnionym strażnikiem walczy w sądzie o powrót do pracy.
Tabela punktów i limity nadal obowiązują w mieście.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod katem Waszych alertów.