Grubymi nićmi szyte mundury dla uczniów technikum

TVN UWAGA! 139229
Do redakcji UWAGI! dotarł anonimowy list. Dotyczył jednej ze szkół średnich w Miliczu. Autorzy listu pisali o bezskutecznym szukaniu pomocy między innymi w prokuraturze i Ministerstwie Środowiska. Wreszcie, niezadowoleni z efektów o interwencję poprosili o pomoc naszą redakcję.

Czy to możliwe, że Dyrektor Technikum Leśnego prowadzi na terenie szkoły szwalnię, w której szyje mundury i sprzedaje je swoim uczniom? Do redakcji UWAGI! przyszedł list w tej sprawie. - To nie my pisaliśmy ten list. Przynajmniej nic nam o tym nie wiadomo. Ale nie jest tak, że my musimy tu kupować mundury. Można mieć z innego miejsca – wyjaśniają napotkani pod szkołą uczniowie. Firma szwalnicza - prosperuje od lat. To tu szyte są mundury, które trafiają do uczniów milickiego Technikum Leśnego sąsiadującego z zakładem. Kierowniczką jest teraz żona dyrektora, jednak dziennikarzom UWAGI! nie udało się z nią porozmawiać. Komplet umundurowania kosztuje od 500 do 800 złotych. - Budynek, w którym mieści się szwalnia, to jeden z budynków kompleksu szkolnego. W latach 90. dyrektor, wówczas tylko jeden z nauczycieli, założył tam tę firmę. Miał płacić określony czynsz w określonym czasie i nikomu to nie przeszkadzało. Jak ja zostałam dyrektorem szkoły, to się okazało, że ten czynsz nie zawsze regularnie wpływał – opowiada Janina Smolińska, była dyrektorka Technikum Leśnego w Miliczu. Sprawą mundurów szytych przez firmę dyrektora technikum zajmowała się między innymi prokuratura w Miliczu. Postępowanie umorzono. - Prokurator nie dopatrzył się znamion czynu zabronionego w tej sprawie. W tej szkole regularnie są prowadzone kontrole przez Ministerstwo Środowiska i te kontrole też tego nie wykazały – wyjaśnia Arleta Pawłowska z Prokuratury rejonowej w Miliczu. Sprawa bulwersuje opinię publiczną, nie tylko w Miliczu. Firma szwalnicza oprócz mundurów dostarcza również ubrań roboczych dla uczniów Technikum Leśnego. Wygrała bowiem przetarg w nadleśnictwie oferując najlepszą cenę. - Dla mnie to było nieetyczne, że ten pan sam sobie wynajmuje ten zakład i sam szyje mundurki dla swoich uczniów. Nie jest to chyba w porządku – mówi Jolanta Zołotajkin, emerytowana pedagog szkolna. Dyrektor szkoły zgodził się na rozmowę przed kamerą. Jego zdaniem list napisali byli pracownicy szkoły i nie jest zgodny z prawdą. - Szkoła jest szkołą mundurową i wręcz w statucie jest zapisane, że uczniowie mają obowiązek uczestniczenia na zajęciach w mundurach. Ja nie szyję mundurów i nie prowadzę żadnej działalności gospodarczej. Owszem prowadziłem, ale w stosownym czasie tę działalność musiałem zamknąć. A firmę, która szyje mundury, prowadzi moja żona. Ja uważam, że funkcjonuję z podniesioną głową, transparentnie. Wszystko to było wielokrotnie wyjaśniane i nie rozumiem, czemu po raz kolejny czuję się przesłuchiwany. Z punktu widzenia prawa czuję się bez zarzutu. Z punktu widzenia etyki - również - tłumaczy Daniel Targosz, dyrektor Technikum Leśnego w Miliczu. Sprawie przygląda się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Urząd Zamówień Publicznych. Po wizycie dziennikarzy UWAGI! w Miliczu otrzymaliśmy kolejny list, tym razem od samorządu uczniowskiego Technikum Leśnego, w którym napisano: „Chcemy wyrazić swoje oburzenie i zbulwersowanie takimi manipulacjami, w które podobnie jak w przeszłości jesteśmy wciągani. Zdecydowanie stwierdzamy po przeprowadzonym rozeznaniu, że nikt z naszej społeczności uczniowskiej takiego anonimu nie pisał".

podziel się:

Pozostałe wiadomości