Goryl na Krupówkach miał zbierać na domy dziecka. Gdzie trafiają pieniądze?

Kto stoi za Gorylem z Zakopanego?
Od kilku miesięcy na zakopiańskich Krupówkach mężczyzna przebrany za goryla miał zbierać pieniądze, aby wspierać podopiecznych fundacji. Tymczasem, domy dziecka, na które prowadzone były zbiórki, nic o tym nie wiedziały. Czy mężczyzna podający się za przedstawiciela fundacji działa transparentnie? Gdzie trafiały pieniądze z puszek?

Goryl na Krupówkach

Mężczyzna przebierający się za goryla pojawia się na zakopiańskich Krupówkach około godziny jedenastej. Towarzyszy mu kobieta zachęcająca turystów do fotografowania się. Goryl od wielu miesięcy pozuje do zdjęć w centrum Zakopanego. Jak informują rzekomi wolontariusze, akcji zbierania pieniędzy przyświecają szlachetne cele.

- Chcemy przyciągnąć uwagę ludzi, bo zbieramy na małopolskie domy dziecka. Jesteśmy fundacją (…), zbieramy na zabawki, ubranka. Zdjęcie kosztuje 20 złotych – mówi kobieta.

Mężczyzna pojawiający się na Krupówkach w przebraniu goryla zwrócił uwagę lokalnych dziennikarzy, którzy postanowili zweryfikować wiarygodność zbiórek.

- Dziennikarka z Nowego Targu zobaczyła osobę, która zbiera datki na jakiś cel do puszki i zainteresowała się sprawą. Zobaczyła, że to jest jakaś fundacja i poszła tym śladem. Znalazła jej właściciela i okazało się, że teoretycznie te pieniądze są zbierane na domy dziecka na Podhalu. Z tym, że w Nowym Targu nie ma żadnego domu dziecka – opowiada Paweł Pełka z Tygodnika Podhalańskiego.

Kto stoi za gorylem z Zakopanego?

Osoby zbierające pieniądze na Krupówkach mają reprezentować powołaną w 2022 roku fundację, która w swojej nazwie nawiązuje do Podhala. Według danych Krajowego Rejestru Sądowego, w jednoosobowym zarządzie fundacji zasiada Jarosław C.

- Przychodzą dziennikarze i piszą, co chcą. Od razu zaczynają rzucać kłody pod nogi, nie? (…) Tak, ja to założyłem, dopiero to rozkręcamy – powiedział mężczyzna, nie wiedząc, że rozmawia z dziennikarzem Uwagi!.

Gdy nasza reporterka zjawiła się na miejscu z kamerą, prezes fundacji natychmiast zniknął w tłumie. Mężczyzna, podobnie jak jego współpracownicy, nie chciał z nami rozmawiać.

Siedziba fundacji w niewielkiej wsi

Próbowaliśmy ponownie porozmawiać z Jarosławem C. Siedziba fundacji jest zarejestrowana we wsi oddalonej od Zakopanego o 30 kilometrów. Czy zarząd fundacji zechce przedstawić nam dokumenty potwierdzające przekazywanie środków podopiecznym?

- Mówił mi syn, żeście go prześladowali w Zakopanem. Dam pani numer do pełnomocnika syna, a ze mną proszę nie rozmawiać – usłyszeliśmy na miejscu.

- Syn założył fundację, to prawda, potwierdzam, wiem o tym. (…) Nie martwię się o syna, martwię się o was – dodała kobieta.

Podawane przez fundację numery telefonów do ich pełnomocników nie odpowiadają.

Gdzie trafiają pieniądze ze zbiórki?

Fundator zapewnia, że wspomaga potrzebujących, a statutowe cele fundacji to między innymi: pomoc rodzinom i osobom w trudnej sytuacji życiowej, pielęgnowanie polskości, działalność na rzecz równych praw kobiet i mężczyzn, ekologii i ochrony zwierząt.

Czy wolontariusze mają świadomość, gdzie trafiają zbierane przez nich pieniądze?

- Na sto procent wszystkie pieniążki idą na dom dzieci, jesteśmy tego w stu procentach pewni (…) – usłyszeliśmy.

- Koleżanka zadzwoniła do dyrekcji domu dziecka w Zakopanem i było wielkie zaskoczenie, bo dyrekcja nic nie wiedziała, że jakakolwiek fundacja na nich zbiera, nie dostali żadnych pieniędzy, żadnego sygnału – mówi Paweł Pełka z Tygodnika Podhalańskiego. I dodaje: - Pierwszą osobą, która zadzwoniła do nich w tej sprawie, była właśnie nasza dziennikarka.

Placówka nigdy nie wyraziła zgody na firmowanie akcji nazwą oraz logo ośrodka. Tymczasem, po ukazaniu się artykułów w lokalnej prasie, prezes fundacji nieoczekiwanie wpłacił na rzecz domu dziecka symboliczną kwotę trzech tysięcy złotych. To, według nas, znikoma część prowadzonej od wielu miesięcy zbiórki.

- Fundacja działa od zeszłego roku i to są jedyne pieniądze, które wpłaciła do tej pory. Pytanie, co by było, gdybyśmy się nie zainteresowali tą sprawą. (…) Nie mamy informacji, żeby kogokolwiek więcej wsparł, z resztą jego pełnomocnik przyznał, że to jest jedyna wpłata – mówi Pełka.

- Na Krupówkach jest obecnie wielki tłum. Trudno oszacować, ile osób wrzuca tam pieniądze, ale na pewno w ciągu dnia, tygodnia to się robią naprawdę pokaźne kwoty. Pytanie, jak ten pan otwiera później te puszki i czy jest nad tym jakiś nadzór – dodaje dziennikarz.

Jarosław C. skazany przez sąd

Kim jest człowiek prowadzący fundację? Z informacji uzyskanych w sądzie wynika, że Jarosław C. był karany.

- Ten człowiek był skazany wyrokiem Sądu Rejonowego w Nowym Targu ze stycznia tego roku. Został skazany za przestępstwo znęcania się nad swoją matką w stanie nietrzeźwym. Oskarżony wszczynał awantury, w trakcie których groził matce, wyzywał ją słowami obelżywymi. Groził wyrzuceniem z domu. Ponadto stosował także przemoc fizyczną, polegającą na popychaniu i szarpaniu, a także spowodował u niej lekkie obrażenia ciała w postaci stłuczenia klatki piersiowej – mówi Bogdan Kijak z Sądu Okręgowego w Nowym Sączu

- Drugie przestępstwo, także ze stycznia 2019 roku, to przestępstwo znęcania się nad psem, które polegało na zadawaniu temu psu uderzeń drewnianym kołkiem oraz kopaniu. I trzecie przestępstwo to było już znęcanie się psychiczne nad matką. Za te wszystkie przestępstwa został skazany na kary grzywien. Łącznie wymierzono oskarżonemu karę grzywny w wysokości 400 stawek dziennych po 10 zł – informuje Kijak.

Czy fundacja łamie prawo?

Mimo wyroku sądowego oraz artykułów prasowych, mężczyzna czuje się bezkarny. Z kolei lokalna straż miejska rozkłada ręce.

- Jest uchwała o parku ulicy Krupówki. Ona jasno i precyzyjnie określa, czego nie wolno robić. Nie wolno robić zdjęć odpłatnie. (…) Osoby, które są fundacją, dającą w prezencie np. balonik albo możliwość zrobienia sobie zdjęcia z maskotką za to, że ktoś zechciał okazać dobre serce i do tej puszki wrzucić banknot, obchodzą prawo – mówi Marek Trzaskoś ze Straży Miejskiej w Zakopanem.

- Wystarczy przejść się po Krupówkach i widać, że niektóre z tych maskotek oraz osoby, które sprzedają różne gadżety, mają napisy, że zbierają na rzecz fundacji. I to jest wytrych. Jeszcze parę lat temu straż miejska ścigała tych sprzedawców, rekwirowała im towar. Natomiast teraz musi rozkładać ręce, ponieważ to są oficjalnie założone fundacje, które pod przykrywką tych fundacji, sprzedają różne akcesoria. Musieliby udowodnić, że to jest sprzedaż, a to trudne – mówi Piotr Pełka.

„To są osoby, które działają nieuczciwie”

Po naszej interwencji sprawą zbiórek prowadzonych przez Jarosława C. zajął się wydział policji kryminalnej w Zakopanem.

- Ta fundacja nie działa transparentnie, to jest pewne. Nie wiadomo na co zbierają, nie wiadomo ile zbierają – twierdzi Piotr Pełka z Tygodnika Podhalańskiego.

- Grupa jest rozpracowana, bo my wiemy i mamy świadomość, że to są osoby, które działają nieuczciwie – mówi Marek Trzaskoś ze Straży Miejskiej w Zakopanem.

- Jest mowa o jakimś sprawozdaniu, które będzie kiedyś zrobione po tej zbiórce i przesłane. Natomiast kompletnie nie wiemy, ile do tej pory zebrał pan C. na Krupówkach – tysiąc złotych, 20 tysięcy złotych, czy jeszcze więcej. Nikt tego tak naprawdę poza panem C. nie wie – dodaje dziennikarz Tygodnika Podhalańskiego.

Nasze reportaże można oglądać także w serwisie vod.pl oraz na player.pl

Autor: Uwaga! TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości