Pani Janina Danilkiewicz do tej pory płaciła za prąd około stu złotych miesięcznie. Nagle dostała fakturę na ponad 11 tysięcy złotych za energię zużytą przez trzy miesiące. W domu mieszka sama, jest wdową, nie ma dzieci, żyje skromnie. - Moja emerytura to 715 zł. To musi na wszystko wystarczyć. Wegetuje człowiek. Jak zimą mrozy są, to nawet wyłączam lodówkę i trzymam rzeczy na ganku, tam mi zamarzną i poleżą. Na czym mogę, to oszczędzam – opowiada pani Janina. Kobieta nie zapłaciła rachunku. Złożyła reklamację, dostawca energii zabrał licznik do ekspertyzy i wymienił na nowy. Przeprowadził kontrole spisując wszystkie elektryczne urządzenia jakie pani Janina ma w domu. W protokole kontroli napisano, że odbiorca posiada kuchnię gazową z piekarnikiem, pralkę bez podgrzewania, oświetlenie w pięciu pomieszczeniach i telewizor. Poprosiliśmy o analizę dokumentów i o opinię niezależnego eksperta. - To jest niemożliwe, żeby te urządzenia mogły wygenerować taką kwotę. Żeby powstał tak duży rachunek za energię elektryczną właściciel musiałby na przykład w okresie zimowym dogrzewać całe mieszkanie i to dogrzewać bardzo intensywnie. A tu po pierwsze lokal jest mały, a po drugie okres, za który naliczono rachunek to czas od marca do połowy czerwca więc już grzanie nie wchodzi w rachubę. Jedyną możliwością jest dokładna ekspertyza twego licznika – przekonuje Robert Franaszek, kierownik zespołu laboratoriów Instytutu Elektrotechniki. Licznik pani Janiny został zbadany przez dostawcę energii i producenta licznika. Ekspertyzy wykazały, że jest sprawny. W tym samym okresie podobny problem z licznikiem miał sąsiad pani Janiny. - U mnie też był problem z licznikiem. Ale u mnie od razu pan spisał licznik, potem przyjechali, licznik zabrali i odpowiedzi nie było. Czekałem ponad dwa miesiące i nie było żadnej zwrotnej. Nagle po prostu przyszedł normalny rachunek do zapłaty. I to wszystko – opowiada sąsiad pani Janiny, Zbigniew Kotus. Nowy licznik, który zainstalowano u pani Janiny przywrócił stare wskazania zużycia prądu. Mimo to PGE nadal żąda horrendalnej sumy za rzekomo zużytą energię. Podczas nagrywania programu, niespodziewanie do drzwi zapukał pracownik PGE z korespondencją informującą, że PGE umarza połowę należnej sumy. Jeżeli tego nie zrobi, jej sprawa trafi do sądu. Zakład utrzymuje, że wyliczenia opłaty za prąd są poprawne.