Futbol osób po amputacjach to młoda, rozwijająca się na świecie dyscyplina sportu. Polska reprezentacja jest aktualnie czwartą drużyną świata, a nasi bohaterowie to jej podstawowi zawodnicy. Wszyscy są inwalidami. Największą siłę znaleźli w sobie właśnie po tym, jak – z różnych przyczyn – musieli zmierzyć się z zupełnie nową rzeczywistością: życiem z kalectwem. Mariusz Adamczyk miał raka. – Walczyłem z nim 10 lat. I wygrałem! Tak, wygrałem. Ten rak mnie nie pokonał. Noga została odjęta, ale to ja wygrałem walkę – podkreśla Adamczyk.
Marek Zadębski miał dziewiętnaście lat i bawił się ze znajomymi. – Nie każdy zna granice swoich możliwości… Mnie się ona zatarła i zamiast do dyskoteki wszedłem do transformatora zasilania. Pamiętam ból… Przytomność odzyskałem następnego dnia – wspomina Zadębski, który stracił wtedy rękę. Przemysław Świercz przeszedł amputację nogi po wypadku samochodowym. - Pierwsza myśl po operacji? Radość, z tego, że żyję.
Łączy ich wielka pasja życia i pozytywne nastawienie do wszystkiego, co im się przydarza. - Po wypadku wziąłem ślub z moją ówczesną dziewczyną. Mam rodzinę, dwie córki. Jakby nie było wypadku, nie wiem, co by było – mówi Świercz.
Osiemnastoletni Bartek Łastowski z krótszą nogą już się urodził. Dziś trudno mu odpowiedzieć na pytanie, czy jest coś, czego sam nie może doświadczać, a czym cieszą się jego rówieśnicy? –Na rolkach jeżdżę, na deskorolce jeżdżę, na rowerze też, po drzewach chodzę. Biegam, skaczę – wylicza osiemnastolatek. Adamczyk przyznaje, że kiedy inne osoby po amputacjach, spotykają go w poradni onkologicznej, wręcz „przecierają oczy ze zdumienia”. – Bo widzą człowieka, który normalnie chodzi, żyje, cieszy się ze wszystkiego – mówi Adamczyk.
Całej czwórce kalectwo otworzyło drzwi do nowego, pełnego wyzwań świata. - Ja nic nikomu nie muszę udowadniać! Już wszystkim dookoła udowodniłem, że jestem pełnowartościowym, normalnym człowiekiem – podkreśla Zadębski.
Choć nie muszą niczego udowadniać, od blisko czterech lat tworzą historię polskiego ampfutbolu. W naszym kraju jest na razie tylko sześćdziesięciu niepełnosprawnych zawodników, bez jednej kończyny, uprawiających tę dyscyplinę sportu. - W tym roku mam maturę. A plany na przyszłość? Zostać mistrzem świata Amp Futbolu. I nic tego nie zmieni! – mówi Bartek.
Oczywiście nie od razu po amputacji wszystko się układało. Mariusz Adamczyk w ogóle nie chodzi o kulach. Przyznaje, że to ze wstydu. Przed amputacją był bardzo aktywny, dużo biegał. Okres pomiędzy amputacją, a zaprotezowaniem - kiedy był na kule skazany - wspomina jak najgorzej. – To mnie psychicznie strasznie wymęczyło – mówi Adamczyk. Przed wypadkiem Przemysław Świercz świetnie tańczył. Był w zespole tańca ludowego na AWFie. – Po amputacji nawet nie podjąłem próby powrotu do tańca. Bałem się, że to już by nie było to – przyznaje Świercz.
Dla wszystkich dobrodziejstwem okazał się właśnie Amp Futbol. - Każda aktywność sprawia, że nie zamykamy się w sobie, nie poddajemy się myślom o niepełnosprawności. Możemy wyjść, spotkać się z ludźmi, jesteśmy wolni - mówi Marek Zadębski.
Przemek, Bartek, Mariusz i Marek to dziś aktywni, pracujący, uczący się zawodnicy. Również poza grą w ampfutbol realizują swoje plany i marzenia. Ponieważ nie zawsze tak było, zależy im, by ich życie i pasja była przykładem dla innych niepełnosprawnych.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem - czekamy na Wasze zgłoszenia. Wystarczy w mediach społecznościowych otagować swój wpis (z publicznymi ustawieniami) #tematdlauwagi. Monitorujemy sieć pod katem Waszych alertów.