Zdobycie fałszywej tożsamości okazało się banalnie proste. Nasz reporter czysty dowód osobisty odebrał od pośrednika po trzech dniach od złożenia zamówienia. Kosztowało go to dwa tysiące złotych. Do nowego dowodu wpisał przybrane nazwisko - Grzegorz Sztuczny. W ciągu jednego dnia, posługując się fałszywym dowodem osobistym wypożyczył w różnych miejscach przedmioty za ponad 20 tysięcy złotych. Ile czasu może zająć zamiana sprzętu na gotówkę? Na jednym z bazarów okazało się, że bardzo niewiele. W ciągu zaledwie 30-tu minut znalazło się kilkudziesięciu chętnych na kupno rzeczy zgromadzonych przy użyciu fałszywego dowodu. Co więcej - nikt nie pytał o pochodzenie towaru, ani o dokumenty. Podobne oszustwo można by powtórzyć w wielu miastach, oczywiście mnożąc zyski. Oszust nie miałby też żadnego problemu ze zniknięciem. Przecież Grzegorz Sztuczny tak naprawdę nie istnieje. Nasz dziennikarz oddał wypożyczony sprzęt właścicielom. Wszyscy przyznali, że nic nie wzbudziło ich podejrzeń, i że w podobnych sytuacjach są bezradni. Grzegorz Sztuczny postanowił sprawdzić skuteczność fałszywego dowodu w jednym z najpilniej strzeżonych miejsc w Polsce - w Sejmie. Jednak nawet tutaj, ani dowód, ani podejrzane nazwisko nie wzbudziły żadnych wątpliwości. Do naszej dziennikarskiej prowokacji użyliśmy dowodu osobistego, ale - jak powiedział jeden z pośredników w handlu podróbkami - w sprzedaży są wszystkie możliwe dokumenty.