Dziecko wykorzystane seksualnie

TVN UWAGA! 3626534
TVN UWAGA! 3626534
15-letni chłopak wykorzystał seksualnie 11-letniego kolegę. Działo się to w Nowy Rok, w Specjalnym Ośrodku Wychowawczym w Bytomiu. Jak do tego doszło i czy dzieciom zapewniono należytą opiekę?

- Powiadomiono nas, że w specjalnym ośrodku wychowawczym doszło do zgwałcenia 11-letniego chłopca przez o cztery lata starszego od niego kolegę. 15-letni chłopiec został zatrzymany przez nas i umieszczony w policyjnej izbie dziecka. Następnego dnia stanął przed sądem rodzinnym, bo to sąd rozstrzyga czy do takiego zdarzenia doszło czy nie – mówi Adam Jakubiak, Komenda Miejska Policji w Bytomiu. - Podejrzany będzie badany przez dwóch biegłych psychiatrów i biegłego psychologa Nie mogę ujawnić teraz żadnych szczegółów, bo to mogłoby źle wpływać na tok postępowania. Sąd zajmował się wcześniej rodziną – rodzicami i dzieckiem. Ten chłopiec stwarza bardzo poważne, daleko idące problemy wychowawcze. Jest zdemoralizowany i to wszystko trwa na przestrzeni kilku już lat – tłumacz Krzysztof Zawała, Sąd Okręgowy w Katowicach. 15-letni Michał Z. wiele lat spędził w specjalistycznych placówkach. W marcu 2011 roku trafił do ośrodka wychowawczego w Bytomiu, który opiekuje się upośledzonymi dziećmi. Obecnie przebywa w nim 39 dzieci pod opieką 17 wychowawców. Prokuratura bada, czy w placówce nie doszło do uchybień. Dyrekcja ośrodka nie ma sobie nic do zarzucenia. - Dwóch opiekunów było w placówce od godziny 6 do 14. Nie wiem, co zawiodło. Ze strony placówki opieka była zapewniona w sposób właściwy. Wychowanek młodszy niczego nie zgłaszał, nie płakał, bardzo dobrze 1 stycznia bawił się z innymi chłopcami. Nie zgłaszał wcześniej żadnej sytuacji, która mogłaby sugerować, że dziecko źle się czuje, lub coś niedobrego się stało – mów Aleksandra Kronberg, dyrektor Specjalnego Ośrodka Wychowawczego nr 1 w Bytomiu. Rodzina 15-letniego Michała od lat znajduje się pod opieką pomocy społecznej. Jest też objęta nadzorem kuratorskim. Zajmują jedno z mieszkań socjalnych w centrum Bytomia. - Rozmawialiśmy z synem w sądzie. Powiedział, że nie musi nam wszystkiego mówić, ale że ten kolega sam tego chciał. Pytałem, dlaczego to zrobił, ale nic więcej nie chciał powiedzieć. Jest to dla mnie szokujące. Jeśli to prawda, to całe życie ma przerąbane – mówią Eugeniusz i Cecylia Z., rodzice Michała. Michał ma młodszego brata, Dominika oraz 7-letnią siostrę, Patrycję. Po jednej z alkoholowych libacji rodziców dzieci - w trybie interwencyjnym - trafiły pod opiekę Anny Sowy, dyrektorki Domu Dziecka w Bytomiu. Kobieta sama wychowywała się w domu dziecka, którym teraz zarządza, doskonale wiedziała, jak czuło się rodzeństwo. - To były dzieci bardzo zaniedbane. Bez żadnych norm, granic, bez ustalonych żadnych zasad. Oni wzajemnie mocno sobie dokuczali. Dochodziło do rękoczynów. Jeden na drugiego rzucił się z nożem. Rola rodziców miała tu olbrzymie znaczenie. To są zaniedbania, które miały wpływ na zachowanie chłopców. Rodzice nie zaszczepili dobrych wzorców, bo sami ich nie mieli. Nadrzędna normą był alkohol – uważa Anna Sowa, dyrektor Domu Dziecka nr 1 w Bytomiu. - Nasze problemy alkoholowe mogły mieć na to wpływ. Kiedyś na Wigilii powiedział nam, żebyśmy przestali pić i się poprawili - przyznaje Eugeniusz Z., ojciec Michała. 11-letni Piotr objęty został specjalnymi zajęciami z psychologiem. Michał Z. do zakończenia postępowania trafił do schroniska dla nieletnich. W ośrodku przeprowadzono kontrolę urzędu miasta. Nie wykazała ona żadnych nieprawidłowości, mimo to przygotowane będą specjalne zalecenia, aby uniknąć podobnych tragedii w przyszłości.

podziel się:

Pozostałe wiadomości