Strażnicy miejscy w Warszawie przez noc potrafią przejechać 100, 150 km. Dowożą do izby wytrzeźwień kolejnych pacjentów. - Nie ma dokładnych danych, ilu jest alkoholików w Polsce. Myślę, że 3, 4 mln jest trwale uzależnionych od alkoholu. Do Izby Wytrzeźwień przy ul. Kolskiej w Warszawie rocznie trafia ponad 42 tys. pacjentów. To jest wysoka liczba. W ostatnich miesiącach ponad 35 proc. jest w stanie płacić, i płaci za swój pobyt, który kosztuje 250 zł. Reszta przebywa w Izbie Wytrzeźwień na koszt podatników – mówi dr Władysław Wójcik, dyr Izby Wytrzeźwień w Warszawie. Niektórzy pijani zamiast do izby, trafiają do szpitali. I tu pacjent rzadko reguluje należność za swój pobyt, a ten jest kosztowny. - U takiej osoby często trzeba wykonać rentgen klatki piersiowej, głowy odcinka szyjnego kręgosłupa. Zrobić badanie na zawartość alkoholu, morfologię krwi, badanie gazometryczne. Najczęściej są to osoby w głębokim upojeniu alkoholowym z problemami z oddychaniem. Z dużymi zaniedbaniami higienicznymi. Zabierają dużo czasu, a my ponosimy nakłady finansowe – dodaje dr Paweł Piątkiewicz, kierownik Oddziału Ratunkowego. Ile pieniędzy pochłania zaangażowanie różnych służb do opieki nad osobami pod wpływem alkoholu? Roczny koszt wyjazdów karetek w Sochaczewie do nietrzeźwych to 100 tys. zł. Koszt paliwa warszawskiej straży miejskiej to ok. 240 tys. zł. W 2004 r. pacjenci izb wytrzeźwień nie zapłacili za swój pobyt szacunkowo 40 mln zł. - Podczas sześcioletnich studiów medycznych, student ma tylko cztery godziny o problematyce uzależnień. Gdy przychodzi do przychodni, nie jest w stanie rozpoznać, kto pije szkodliwie, ryzykownie. Nie potrafi rozpoznać osoby uzależnionej. Nikt się nie zastanawia, jakie byłyby ekonomiczne korzyści, gdyby wcześnie wyłapano ludzi wchodzących w uzależnienia – mówi dr Bohdan Woronowicz, kierownik Ośrodka Terapii Uzależnień w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie.