Rodzinę Gilewiczów poznaliśmy podczas programu o sklepie z dopalaczami w Olsztynie. Matka, córka i uzależniony od dopalaczy 17-latek, oburzeni wypowiedziami urzędników i policjantki, spontanicznie dołączyli do uczestników programu pod jego koniec. Przyjechali prosić o pomoc.
- Było to dla mnie zaskakujące. Wtedy pomyślałam, że on naprawdę chce z tym skończyć i że sobie z tym nie radzi. Ja to widzę, że on sobie z tym nie radzi – mówi Sylwia Gilewicz, siostra.
- Od roku to jest codzienna walka z nim. Zaczęłam go śledzić. Pojechał do szkoły, ale okazało się, że go tam nie było. Pojechał pod ten sklep. On wie, że ma problem, ale nie wie, że potrzebuje pomocy. Jemu może teraz pomóc tylko zamknięty ośrodek. Bo on jest w takim stadium, ma taki głód, że nic innego nie pomoże. Ale Mariusz twierdzi inaczej – mówi Marzena Gilewicz, matka.
Uzależniony od dopalaczy Mariusz jest utrapieniem dla całej rodziny. Co mówi o swoim uzależnieniu?
- Nie odczuwam głodu jak inni. Potrafię patrzeć jak inni palą. I mnie do tego nie ciągnie. Widziałem jak moi koledzy palili, co się działo i za głowę się łapałem. A potem sam brałem. Kiedyś paliłem codziennie w kosmicznych ilościach. Teraz jak paliłem – to się idzie i kupuje gram czy jedną torebkę. Starcza mi to na dwa, jeden dzień. Kiedyś kupowałem 10 i starczało mi to na dwa dni. Paliłem jeden po drugim Byłem w gronie najlepszych palaczy w Olsztynie i nauczyłem się to tak kontrolować, że to mi nie wjeżdża (na psychikę – red.) jak innym, że lądują w szpitalu – zapewnia Mariusz Gilewicz, uzależniony od dopalaczy.
- Nie wiem, co robić. Szukać pomocy, żeby go gdzieś umieścić w jakimś zakładzie i leczyć, żeby tam nie mógł niczego wymuszać? - mówi Marzena Gilewicz, matka.
Mariusz Gilewicz bierze dopalacze regularnie od trzech lat. Ostatni rok jest najgorszy. Mimo kilku prób zerwania z nałogiem, 17-latek po krótkich okresach abstynencji, wpada w ciągi. Zdesperowana matka Mariusza szuka pomocy u terapeuty uzależnień.
- Myślę, że będziemy realizować plan B. Ten młody człowiek zagraża nie tylko już sobie, ale i innym, wgląd w sytuację tej rodziny powinien mieć sąd i to on może kierować tego człowieka na leczenie w ośrodku zamkniętym. Nie wiadomo, jak rozwinie się proces terapeutyczny. Wierzymy, że on będzie tym, któremu się uda - mówi Błażej Gawroński, psychoterapeuta uzależnień, Miejski Zespół Profilaktyki i Terapii Uzależnień.