- Zgodnie z umową w Budapeszcie miała czekać na nas taksówka, żeby zawieźć nas prosto do Monachium. A podjechał bus, do którego pośrednik upchnął 30 osób. Nie mieliśmy wyboru, nie było z nim żadnej dyskusji. Kierowcy nie widzieliśmy, był zamknięty w szoferce, rozmawialiśmy tylko z pośrednikiem. Pośrednik powiedział, że to będzie trwało pięć godzin i przez ten czas nie wolno nam robić czegokolwiek. Mieliśmy siedzieć cicho aż do Monachium. Po jakimś czasie kierowca zobaczył policję i zaczął jechać szybko. W pewnym momencie nagle się zatrzymał i uciekł – opowiada Abdul, który aktualnie przebywa w ośrodku dla cudzoziemców.
W busie byli również uchodźcy z Afganistanu i Jemenu.
- Otworzyliśmy drzwi i zaczęliśmy wybiegać z samochodu. Usłyszeliśmy strzały i się zatrzymaliśmy. Dowiedzieliśmy się, że jesteśmy w Polsce. Na początku się baliśmy. Ale jak zobaczyliśmy jak nas traktują, że są dla nas dobrzy – to się uspokoiliśmy – dodaje Abdul.
W swoim kraju zostawił rodzinę. Dlaczego ucieka sam? Zobacz całą rozmowę!