Dlaczego trzymała psy w tak skandalicznych warunkach?

TVN UWAGA! 135414
W maju inspektorzy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami wraz z policją weszli do miejsc, w których Anna K. przetrzymywała zwierzęta. W Uwadze! pokazaliśmy, w jak nieludzkich warunkach przebywały psy i koty. Jak to możliwe, że prezes fundacji mającej pomagać zwierzętom skazał swoich podopiecznych na tak okrutny los?

W maju w mieszkaniu przy ulicy Pawiej w Krakowie znaleziono 31 głodujących psów i około 70 rozkładających się padłych zwierząt. Anna K., prezes fundacji „Ludzie Zwierzętom w Potrzebie”, przetrzymywała psy także w kilku domach pod Krakowem, między innymi w Podłężu i Woli Batorskiej. - To, że znaleziono u mnie psy w złym stanie… A kto sprawdził, ile one były w fundacji? Jak długo? Kiedy były przyjęte? Mnie w domu nie było w momencie wejścia inspektorów TOZ, którzy byli tam na miejscu pierwsi przed policją… Jak wychodziłam rano z mieszkania być może nie było wzorowego porządku w sytuacji przyjęcia ponad dwudziestu psów – opowiada Anna K., prezes fundacji „Ludzie Zwierzętom w Potrzebie”. Anna K. zarzuca Krakowskiemu Towarzystwu Opieki nad Zwierzętami, że bezprawnie przywłaszczyło sobie psy i koty znalezione na jej posesjach. Jak twierdzi, formalnie zwierzęta należą do niej i powinny zostać jej zwrócone. - Jesteśmy stowarzyszeniem, które ma na celu bronić interes zwierząt. Taki zapis wynika z naszego statutu. To jest nasza rola. Jeżeli dowiadujemy się o tym, że interes zwierząt jest rażąco naruszony, to nie zastanawiamy się nad tym czy to jest fundacja czy jakikolwiek inny podmiot, który tymi zwierzętami „opiekuje się”. My tam po prostu wkraczamy – mówi Jadwiga Osuchowa, prezes Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Fundacja Anny K. zawierała umowy z kilkunastoma gminami na wyłapywanie i zapewnienie opieki bezdomnym zwierzętom. Gminy płaciły za usługę, ale często nie wiedziały, dokąd trafiały psy i koty z ich terenu. - W tym momencie nie powiem, w ilu miejscach przetrzymywałam zwierzęta. Każde podane miejsce, z adresem, staje się natychmiast obiektem ataku Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Nie mogę narażać moich współpracowników – mówi Anna K. Prokuratura nadal prowadzi postępowanie w tej sprawie. Postawiła Annie K. zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem, za co grozi jej do trzech lat więzienia.

podziel się:

Pozostałe wiadomości