Dlaczego nikt nie zapobiegł tej tragedii?

TVN UWAGA! 139235
Tragedia małej Nikoli rozpoczęła się niemal od razu po narodzinach. Gdy dziewczynka przyjechała do domu ze szpitala, matka zaczęła się nad nią znęcać. I robiła to codziennie do czasu, gdy na policję trafił sygnał o tym, co dzieje się w jej domu. Rodziców dziewczynki zatrzymano, a Nikola w ciężkim stanie trafiła na intensywną terapię szpitala w Legnicy. Jak dowiedzieli się reporterzy Uwagi! jeszcze będąc w szpitalu matka Nikoli zachowywała się w sposób, który zaniepokoił lekarzy. Inne instytucje nie uznały jednak sytuacji za alarmującą.

- Nikola trafiła do nas w stanie ciężkim. Jest to dziecko, które jest ofiarą przemocy w rodzinie. Obrażenia dotyczyły głównie głowy. Obrażeń zewnętrznych praktycznie nie stwierdzono, z wyjątkiem drobnego podbiegnięcia krwawego w obrębie powieki. Natomiast te uszkodzenia w obrębie mózgu są związane z tzw. zespołem dziecka potrząsanego, co oznacza, że gdy matka straciła cierpliwość i była zdenerwowana na dziecko okazywała swoją złość i niechęć wobec dziecka biorąc dziecko w ręce i potrząsając nim. Jest spore ryzyko, że to dziecko będzie opóźnione w rozwoju psychoruchowym. Także intelektualnie to dziecko może się słabiej rozwijać. Nie mówić już o tym, że sama padaczka pourazowa jest swojego rodzaju piętnem – mówi lek. med. Rafał Pilch, specjalista chirurgii dziecięcej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy. Grażynie S. w opiece nad Nikolą pomagała prawie każdego dnia koleżanka. Pani Małgorzata wraz z partnerem często spotykali się z Grażyną S. i Tomaszem K., mieli być dla ich córki rodzicami chrzestnymi. - Zobaczyłam, że Nikola ma siniaki na buzi gdy do nas przyszli. Zaczęłam się niepokoić co mogło się stać. Wtedy dowiedziałam się, że Grażynie kilka dni wcześniej mała spadła z łóżka na podłogę i uderzyła się buzią o kant stolika – wspomina Małgorzata Konieczna, znajoma Grażyny S. i Tomasza K. - Te obrażenia wyglądały dziwnie. Na początku w nie uwierzyliśmy, ale później Nikola zaczęła się trząść, to stwierdziliśmy, że lepiej będzie jeśli ktoś ją obejrzy. Przyjechała karetka, lekarz pozwolił jechać z mała tylko jednej osobie. Pojechał Tomek. Grażyna została u nas – dodaje Rafał Gogoluk, znajomy Grażyny S. i Tomasza K. Grażyna S. i Tomasz K. wynajmowali mieszkanie socjalne. Utrzymywali się z pracy dorywczej mężczyzny. 31 letni ojciec Nikoli miał wielokrotnie problemy z prawem. Był karany za znęcanie się nad matką i skazany na 8 lat za rozbój z ciężkim pobiciem. Wyszedł z więzienia ponad rok temu i krótko potem pobił dwóch mężczyzn, za co właśnie odsiaduje wyrok. Jednak na osiedlu, na którym mieszkali, Grażyna i Tomasz uchodzili za spokojną parę i nie sprawiali kłopotów sąsiadom. - To dziecko cały czas płakało, ale ona tłumaczyła, że to normalne, że a to brzuszek, a to kolka. Ale tego, że się znęcała nad dzieckiem, to tego się nie spodziewałam – opowiada Anita, sąsiadka Grażyny S. i Tomasza K. 19-letnia Grażyna S. skończyła gimnazjum, nie zdobyła dalszego wykształcenia. Pochodzi z dysfunkcyjnej rodziny. Ma orzeczenie o lekkim stopniu upośledzenia umysłowego, uchodziła jednak za samodzielną i zaradną. Gdy miała 14 lat trafiła do domu dziecka z powodu problemów wychowawczych i alkoholowych w rodzinie. Jej matka również wychowywała się w placówce opiekuńczej. - Przy mnie ona spokojnie do tego dziecka podchodziła, a tam nie wiedziałam co się dzieje. Ona była taka nerwowa, wybuchowa, ale nie wiem gdzie popełniłam błąd – mówi matka Grażyny S., Julia Stawicka. Grażyna S. spędziła w domu dziecka 3 lata. Później z powodu pogłębiających się problemów i demoralizacji trafiła do Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii. Kiedy zaszła w ciążę, wróciła do rodzinnego miasta. Dyrektorka domu dziecka pamięta dziewczynę jako osobę zamkniętą w sobie, która była pod stałą opieką psychologiczną i pedagogiczną. - Były różne sytuacje.Raz była bardzo opiekuńcza wobec młodszych dzieci. A gdy pojawił się okres buntu, pojawiły się wybuchy agresji i przemocy – wspomina Katarzyna Lenart-Wyrobek, dyrektor Domu Dziecka Nr 2 Dąbrówka w Jeleniej Górze. Nikola opuściła szpital dopiero 10 dni po urodzeniu, ponieważ lekarka miała zastrzeżenia co do zachowania i opieki matki nad dziewczynką. Zgłosiła wątpliwości do sądu rodzinnego, który wysłał kuratora, aby zbadał sytuację rodzinną. Kurator zastał ojca, który był przygotowany na przyjęcie dziecka. Ani zachowanie ani warunki mieszkalne nie budziły zastrzeżeń. Kurator zaledwie po jednej wizycie wydał pozytywną opinię. Opierając się na tej tylko podstawie sąd pozwolił na wydanie dziecka rodzicom. - Szpital zapytał tylko czy można wydać dziecko matce. Na podstawie tego wywiadu sąd uznał, że nie ma przeszkód, żeby matce dziecko wydać. Na tym praktycznie skończyła się ingerencja sądu rodzinnego, bo nie podjęto żadnych dalszych działań i nie uznał nikt za konieczne dodatkowego sprawdzania co się w tym domu dzieje – broni postawy sądu Andrzej Wieja z Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze. Nikola po opuszczeniu szpitala była pod opieką położnej, pielęgniarki środowiskowej oraz przychodni, w której dziecko było szczepione i badane przez pediatrę i ortopedę. Także urzędnik pomocy społecznej kilkakrotnie odwiedzał Grażynę S., ale i on nie zauważył niczego niepokojącego. - Pracownik socjalny to osoba, która w pierwszej kolejności rozwiązuje problemy związane z trudnościami finansowymi. W trakcie rozmów z tą rodziną omawiana była sytuacja należytego sprawowania opieki przez matkę. Jednocześnie pracownik socjalny sugerował obydwojgu rodzicom, że jeżeli pojawią się jakiekolwiek trudności w sprawowaniu opieki, mogą w każdej chwili skorzystać z pomocy psychologicznej i pedagogicznej w ośrodku interwencji kryzysowej – tłumaczy Wojciech Łabun, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Jeleniej Górze. Grażyna S. trafiła na 3 miesiące do aresztu śledczego. Za znęcanie się nad córką grozi jej 10 lat więzienia. Czeka ją też badanie psychiatryczne, które ustali czy lekki stopień upośledzenia umysłowego miał wpływ na jej zachowanie oraz czy nie cierpiała na depresję poporodową. Prokuratura sprawdza też działanie Ośrodka Pomocy Społecznej i służby zdrowia, które nadzorowały rodzinę.

podziel się:

Pozostałe wiadomości