Anna Hynek od pół roku nie może widywać się z córką. Jej mąż, z którym jest w trakcie rozwodu, zabrał Kamilę. Dziewczynka mieszka u teściów. Nie pozwalają oni pani Annie na widywanie się z córką. Zawsze, gdy wzywa policję, mąż wyjeżdża z Kamilą. Pani Anna wzywa policję, bo chce wyegzekwować postanowienie sądu. Zapadły już trzy postanowienia o tym, że dziecko powinno być przy matce. Jedno z nich stało się prawomocne, co oznaczało, że matka mogła wnioskować o odebranie dziecka siłą. Zrobiła to. Jednak sąd nie rozpatrzył wniosku matki i odesłał akta do instancji wyższej, bo ojciec odwołał się od decyzji sądu o przyznaniu Kamili matce. - Problem nie został rozstrzygnięty, proces trwa, strony są w sporze – mówi Bogusław Zając, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Częstochowie. – Jeśli ojciec nie odda dziecka dobrowolnie, odbierze je kurator z pomocą policji. Sąd Apelacyjny w Katowicach wytknął błąd sądowi częstochowskiemu stwierdzając, że prawomocne postanowienie o przebywaniu dziecka z matką musi być wyegzekwowane. Rozpatrywanie zażaleń nie ma na to żadnego wpływu. Niedawno w Sądzie Okręgowym w Częstochowie odbyła się kolejna sprawa, na której odrzucono zażalenie ojca, uznając, że dziecko ma być z matką. Sąd jednak nie wydał postanowienia o siłowym odebraniu Kamili. Jedynym miejscem, gdzie matka może zobaczyć córkę jest przedszkole. Ale ojciec nie posyła tam Kamili, dostarcza zwolnienia lekarskie, choć sąsiedzi widywali dziewczynkę na podwórku, w sklepie, a nawet na basenie. Matka wielokrotnie w tej sprawie interweniowała u dyrektorki przedszkola. Jednak dyrektorka bagatelizuje sprawę. - Cały czas słyszę głos Kamilki – mówi Anna Hynek. – Jak prosi, żeby się z nią pobawić, iść na spacer. Każdego dnia, gdy się budzę, myślę, że to będzie ten dzień, gdy znów będziemy żyć normalnie.