Historia Daniela bardzo poruszyła naszych widzów. Chłopiec został sprzedany przez biologicznych rodziców i spędził dzieciństwo żebrząc na polskich ulicach. Był upokarzany, bity. Gdy zainteresowała się nim policja, trafił do ośrodka szkolno-wychowawczego i wydawało się już, że jego los wreszcie się odmieni. Tak się jednak nie stało. Pracownicy ośrodka stwierdzili, że chłopak resztę życia powinien spędzić w domu pomocy społecznej. Dla Daniela, który marzy o normalnym życiu, samodzielności, pracy i - przede wszystkim - rodzinie, to był koszmar. Dlatego poprosił UWAGĘ! o pomoc.
"Coś się dla Ciebie zaczyna"
Kilka dni temu Daniel opuścił ośrodek szkolno-wychowawczy. Z tej okazji od Ewy i Andrzeja Kobylińskich, którzy od lat mu pomagają, wręcz zastępują rodziców, dostał tort. - Coś się dziś dla Ciebie zaczyna! Mam nadzieję, że coś lepszego, niż to, co było - całuje Daniela pani Ewa.
Daniel cieszy się z dyplomu ukończenia szkoły. Ale od razu podkreśla: ośrodka i jego pracowników nie będzie mu brakowało. - Nie traktowali mnie w porządku - wyjaśnia. - Ci ludzie byli przeciwko niemu - nie ma wątpliwości pani Ewa.
15 lat zaniedbań
Daniel mieszkał w ośrodku szkolno - wychowawczym w Makowie Mazowieckim 15 lat. W tym czasie nie uregulowano jego sytuacji prawnej. Nie zadbano o jego usamodzielnienie. Był tylko jeden plan: wysłać Daniela do DPS-u.
Za Danielem murem stanęli Ewa i Andrzej Kobylińscy. Jednak zaangażowanie w pomoc Danielowi, wiele ich kosztowało. Pani Ewa odebrała wiele SMS-ów, w których ją wyzywano i zastraszano. Mimo to, nie żałuje zaangażowania na rzecz Daniela. - Prawda jest po jego stronie - podkreśla. - Nie wiem, co by było, gdyby nie nasze zaangażowanie - dodaje jej mąż. Sam Daniel nie ma wątpliwości, jak wówczas potoczyłyby się sprawy. - Skończyłby dziś naukę w ośrodku i trafiłbym do DPS. Tego chciała pani dyrektor. Oszukiwała mnie przez lata i nigdy nie przeprosiła - podkreśla.
Skarga do rady powiatu
Organem prowadzącym ośrodek jest powiat makowski, dlatego Daniel złożył skargę na postępowanie dyrektorki ośrodka do rady powiatu. - Wstyd, że starostwo powiatu nie dokłada starań, by stworzyć ludziom takim, jak Daniel, warunków do godnego życia, tylko spycha ich na margines społeczny - mówiła pani Ewa.
- Przykro mi, że człowiek, który ma serce w odpowiednim miejscu i cały czas myśli, jak tej osobie pomóc, jest traktowany w taki sposób! - odpowiadał na zarzuty Zbigniew Deptuła, starosta Makowski. I zapewniał, że Daniel dostanie mieszkanie, w którym będzie mógł rozpocząć dorosłe życia. - Chcę panu Danielowi pomóc, a nie zrobić igrzyska na skalę światową! Bo dzwonią do mnie ludzie i z Kanady i ze Stanów i pytają, co się w tym Makowie dzieje! To nie powinno mieć miejsca - perorował starosta.
"W ośrodku masz przyjaciół"
Podczas sesji rady powiatu wystąpiła też dyrektorka ośrodka. Broniła się przed zarzutami zawartymi w skardze. A chodziło m.in. o brak programu usamodzielniania Daniela, opóźnienie w orzeczeniu o niepełnosprawności wychowanka, brak renty i wreszcie brak jakiegokolwiek obywatelstwa! - Na przestrzeni lat pracownicy ośrodka podejmowali wzmożone wysiłki nakierowane na dobro podopiecznego, w szczególności na zapewnienie mu optymalnych warunków rozwoju i edukacji. Zawsze staraliśmy się rozwijać jego pasje - przekonywała Alina Kurowska.Wspomniała m.in. o nauce haftu.
- Daniel! W ośrodku naprawdę masz przyjaciół. Jeśli kiedykolwiek będzie ci potrzebna pomoc, zapraszamy - zakończyła swoją przemowę.
Radni nie przyjęli jednak jej tłumaczeń i uznali skargę Daniela za zasadną. Za zaniedbania starosta powiatu ukarał panią dyrektor upomnieniem.
Najważniejsza praca
Daniel otrzymał wreszcie rentę, a kilka dni temu obejrzał niewielkie mieszkanie należące do starostwa. Może je wynająć na korzystnych warunkach na najbliższy rok. Jest świeżo odmalowane, wciąż pachnie tu farbą. - Będzie potrzebna kuchenka, żeby coś sobie ugotować, jakieś łóżko, meble, lodówka. Podstawowe rzeczy do domu - mówi Daniel.
- Dla niego najważniejsze jest teraz znalezienie pracy - nie ma wątpliwości pani Ewa. Kobylińscy deklarują, że nie tylko pomogą Danielowi ją znaleźć, ale przeprowadzą go przez meandry samodzielnego życia. Nauczą, jak gospodarować rentą.
"Zaproszę UWAGĘ! na moje wesele"
Sam Daniel patrzy w przyszłość z optymizmem. - Czuję się silny. Wiem, że nie można się poddawać. Trzeba walczyć do końca. Zaproszę UWAGĘ! na moje wesele. Pokażę, że niepełnosprawny potrafi żyć! - zapowiada.
Fundacja LaStrada, pomagająca ofiarom handlu ludźmi, podjęła już kroki, by mężczyzna wreszcie otrzymał obywatelstwo. Po naszych reportażach sytuacją Daniela zainteresowała się też Kancelaria Prezydenta i poprosiła urzędników o wszelkie informacje, na temat jego sytuacji.