Czy w Polsce próbuje się zalegalizować domy publiczne?

TVN UWAGA! 135512
Czy to możliwe, by państwowi urzędnicy, zgodnie z przepisami, kierowali bezrobotne kobiety do pracy w agencji towarzyskiej? Okazuje się, że tak.

Pod koniec kwietnia dwanaście mieszkanek Kostrzyna nad Odrą zostało wezwanych do tamtejszego pośredniaka na spotkanie w sprawie pracy. Kobiety nie wiedziały, co zaoferuje im urząd. Jak wyglądało spotkanie, opowiadają cztery z nich. Boją się plotek, dlatego proszą o zachowanie anonimowości. - To jest burdel. Każdy mieszkaniec Kostrzyna wie, co to jest za motel. To jest miejsce, gdzie z urzędu pracy zostałyśmy skierowane do pracy – mówi Magdalena. - Pani urzędnik wyszła do nas wcześniej, kazała nam tylko zadawać dużo pytań i nic więcej. Chciałyśmy uzyskać informację, kto to jest, jaki to pracodawca, nic nam nie chciała powiedzieć. Dopiero jak przyszedł pracodawca ze swoim prawnikiem. Pani prawnik powiedziała, że to jest pracownik do spraw promocji i reklamy i hostessa. My miałybyśmy sprzedać wysokogatunkowe drinki - tłumaczy Joanna. - Aby dostać tę pracę, była potrzebna komunikatywna znajomość języka angielskiego, niemieckiego, ewentualnie rosyjskiego – dodaje Magdalena. - Naszym strojem miałyby być czarne spodnie lub czarne krótkie spódniczki i białe bluzki i czerwone usta - mówi Joanna. - Byłyśmy oburzone, bo jak nam matkom, osobom, które mamy dzieci, mężów, proponują coś takiego. Po prostu ma się nas za dziwki – denerwuje się Weronika. O tej nietypowej propozycji pracy poszliśmy porozmawiać z urzędnikami pośredniaka w Kostrzynie. - Nie wiedziałam do jakiej pracy panie są kierowane. Oferta pracy nie zawierała szczegółów. Owszem, był podany adres. Dopiero na giełdzie pracy pracodawca oznajmił, że jest to night club. Pracodawca zapewnił, że w tym night clubie nie dzieje się nic nadzwyczajnego, że chodzi o stanowisko specjalisty do spraw reklamy i promocji. Nie mam podstaw, żeby w to nie wierzyć. Ja nie wiem, co tam jest, nigdy tam nie byłam - mówi Stanisława Buraczewska, pośrednik pracy w Urzędzie Pracy w Kostrzynie nad Odrą. Sprawdziliśmy, co naprawdę mieści się w motelu. Weszliśmy z ukrytą kamerą i udawaliśmy zainteresowanych zorganizowaniem tam wieczoru kawalerskiego dla przyjaciela. Wewnątrz - oprócz barmana - spotkaliśmy jedynie trzy roznegliżowane kobiety. Na spotkaniu bezrobotnych kobiet z właścicielem motelu obecny był także wicedyrektor Powiatowego Urzędu Pracy z Gorzowa. Dlaczego nie reagował, gdy kostrzyniankom proponowano pracę hostess w motelu o kontrowersyjnej renomie? - Ofertę pracodawca złożył pisemnie i urząd jest zobowiązany ją realizować. I nie może odmówić, bo gdyby odmówił, to pracodawca mógłby pozwać urząd o nienależyte realizowanie oferty. Ogólnie rzecz mówiąc są to usługi gastronomiczne i hotelowe. Pracodawca w swej ofercie napisał, że zatrudnia pięć osób. A więc ludzie u niego pracują. Nie wiem na jakich stanowiskach. Nie musi podawać tych stanowisk. Osobiście spytałem pracodawcę, który był ze swoim prawnikiem czy to miejsce pracy cieszy się złą sławą, czy rzeczywiście wykonuje się tam inne rzeczy niż w tej ofercie. Zaprzeczył temu. Staraliśmy się tak tę giełdę przeprowadzić, aby godność pracowników została zachowana. Urząd pracy w Gorzowie postąpił tak, jak należało – zapewnia Roman Rutkowski, w-ce dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Gorzowie. Wszystko wskazuje na to, że nie chodziło o zatrudnienie w night clubie Polek, a o uzyskanie pozwolenia na zatrudnienie tam Ukrainek. Tym bardziej, że właściciel motelu, Radosław S. już trzykrotnie zgłaszał w urzędzie pracy chęć zatrudnienia hostess. I nigdy nie znalazł chętnej do pracy Polki. - Jest to właściwie pracodawca, który też nie jest zainteresowany przyjęciem osób. On się ubiega w urzędzie pracy o tzw. informację starosty, z którą jedzie do Urzędu Wojewódzkiego i na podstawie tej informacji zostaje wydane mu zezwolenie na zatrudnienie obcokrajowców pod warunkiem, że urząd pracy nie jest w stanie jego potrzeb kadrowych zaspokoić – mówi Stanisława Buraczewska, pośrednik pracy w Urzędzie Pracy w Kostrzynie nad Odrą. Właściciel motelu złożył w urzędzie wojewódzkim w Gorzowie wniosek o zatrudnienie konkretnych pięciu cudzoziemek. Jeśli wojewoda się zgodzi, kobiety z Rosji i Ukrainy niebawem przyjadą do Polski, by legalnie pracować. Oczywiście jako hostessy.Imiona kobiet na ich prośbę zostały zmienione.

podziel się:

Pozostałe wiadomości