Czy uda się dojść do prawdy?

TVN UWAGA! 139232
Takie sprawy niemal zawsze dzieją się za zamkniętymi szczelnie drzwiami. Nie ma świadków, nie ma śladów, nie ma dowodów. Zostaje słowo ofiary przeciwko słowu oskarżonego. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej, gdy ofiara ma inny kolor skóry. Co działo się za zamkniętymi drzwiami posiadłości pod Grójcem?

Maciej R. to zamożny przedsiębiorca spod Grójca, właściciel firmy handlującej owocami, właściciel okazałej rezydencji, filantrop, wielokrotnie odznaczany za zasługi przez samorządowe władze. Ostatnio ma jednak kłopoty - straż graniczna zatrzymała go pod zarzutem handlu ludźmi. Chodzi o młodą Marokankę, którą Maciej R. miał, według śledczych, siłą przetrzymywać w domu i molestować seksualnie. Biznesmena zatrzymano, ale po wpłaceniu kaucji zwolniono. - Jako gospodarz Maciej R. jest dość porządny. W naszym otoczeniu ma poważanie, jest szanowany. To, co mówią, że przetrzymuje cudzoziemców jest wręcz niemożliwe. Przecież nikogo nie przywiązuje za nogę. Ja w to w ogóle nie wierzę, że on może coś takiego robić – mówi Tomasz Olejnik. - To jest mała, zamknięta społeczność i wiadomo, że nikt nic nie powie. Ale dziewczyny cały czas tam były. Na pewno więcej niż jedna – mówi inny mieszkaniec. Maciej R. mieszka w domu na terenie posiadłości tuż obok siedziby swojej firmy. Od sześciu lat, z czym się nie kryje, zatrudnia u siebie kubańskie gosposie. - Ja tę sprawę podsumuję tylko tak, że w odpowiednim momencie ja wystąpię o odszkodowanie do Skarbu Państwa. Te zarzuty wzięły się stąd, że ona koniecznie chciała zostać w Polsce, w kraju Unii Europejskiej. Zrobiono krzywdę mnie i moim dzieciom – wyjaśnia Maciej R. Śledztwo w sprawie Macieja R. prowadzi radomska prokuratura i straż graniczna. Postępowanie jest tajne ze względu na dobro poszkodowanej Afrykanki. Dziewczyną zaopiekowała się Fundacja La Strada, pomagająca ofiarom handlu ludźmi. - Znalazła się u niego, bo szukała pracy w Unii Europejskiej i była w trudnej sytuacji osobistej. Była źle traktowana, czyli używano wobec niej przemocy fizycznej i seksualnej. Dlatego postanowiła stamtąd udziec. Kiedy ona poinformowała o tym, co się wydarzyło, została objęta programem ochrony świadka – ofiary handlu ludźmi i złożyła zeznania. A później z Polski wyjechała, co może utrudnić postępowanie przeciwko temu człowiekowi. Po pewnym czasie okazało się, że człowiek, o którym ona mówi był już tematem opowieści innej naszej klientki – opowiada Irena Dawid-Olczyk z La Strady, Fundacji Przeciwko Handlowi Ludźmi i Niewolnictwu. Siedem lat temu prokuratura w Radomiu prowadziła inne postępowanie, w którym pojawiło się nazwisko Macieja R. Chodziło o młodą Kenijkę o imieniu Irene. Kobieta przez kilka miesięcy mieszkała u Macieja R. Biznesmen ściągnął ją do pracy jako pomoc domową. - Sprawa ta prowadzona była w 2007 roku. Dotyczy trzech czynów, czyli zgwałcenia, fizycznego i psychicznego znęcania się oraz przetrzymywania jej paszportu i nie udostępniania go jej - mówi Mariusz Potera, Prokuratura Okręgowa w Radomiu. Sprawę Irene prokuratura chciała umorzyć, ale sąd nakazał śledczym przesłuchanie dodatkowych świadków, w tym mieszkających w Kenii matki i przyjaciółki dziewczyny, którym Irene opowiadała o tym, co spotkało ją w Polsce. Jednak kilka dni temu z Kenii przyszła odpowiedź, że tamtejszej prokuraturze przez siedem lat nie udało się odnaleźć obu kobiet. - W tej sprawie są poszlaki wskazujące, że było tak jak zeznawała pokrzywdzona, ale do końca nie jesteśmy w stanie udowodnić, że tak w istocie było – komentuje sytuację Mariusz Potera z Prokuratury Okręgowej w Radomiu. O tym, co stanie się dalej z Maciejem R., zadecyduje prokurator.

podziel się:

Pozostałe wiadomości