Czy przedszkolanki znęcały się nad Gabrysiem?

TVN UWAGA! 3805361
TVN UWAGA! 162745
„Aby mnie panie nauczycielki przestały bić i przywiązywać do krzesełka” – o to modlił się, podczas katechezy, czteroletni Gabryś. Rodzicom opowiedział, że w przedszkolu miał być też straszony i wyzywany. Sprawę badają prokuratura i kuratorium oświaty. Przedszkolanki nie zostały odsunięte od pracy z dziećmi.

– Rodzice pozostałych dzieci są zadowoleni! Wręcz nie wyobrażają sobie, żeby inne panie sprawowały opiekę nad nimi – twierdzi Krzysztof Kocowski, dyrektor fundacji Familijny Wrocław. I podkreśla, że inne przedszkolaki zostały w grupie a frekwencja na zajęciach jest bardzo wysoka. – Z naszych informacji wynika, że takie rzeczy nie miały miejsca – utrzymuje Jolanta Błochowiak, dyrektorka przedszkola Galileo we Wrocławiu.

- Działania dyrekcji miały na celu zatuszowanie całej sprawy! – odpowiada Dominika Zioła, mama czteroletniego Gabrysia. Z jej relacji wynika, że podczas jednej z katechez, Gabryś zaczął modlić się, by panie w przedszkolu nie biły go, nie wiązały oraz nie wpychały mu łyżki do gardła. Kobieta wspomina, że początkowo jej syn bardzo lubił chodzić do przedszkola. Cieszyła go możliwość przebywania z innymi dziećmi, zabawy. Z czasem zaobserwowała jednak niepokojące zmiany w jego zachowaniu. - Budził się w nocy przerażony, miał koszmary, bardzo się bał – opowiada Dominika Zioła. Zaniepokojeni rodzice zaczęli wypytywać dziecko o powody jego zdenerwowania. – Powiedział, że pani w przedszkolu nie pozwoliła mu chodzić do toalety, straszyła go duchami. Syn był zmuszany do jedzenia, przywiązywany do krzesła i miał wpychaną łyżkę do gardła. Gabryś ze szczegółami i po imieniu mówił, która pani, w co go uderzyła: pupę, szyję, plecy, głowę – relacjonuje pani Dominika. „Dupa” i „wariat” – m.in. takimi określeniami, wg. relacji Gabrysia – miały zwracać się do niego przedszkolanki. – Był przerażony, jak mi o tym mówił – opowiada mama chłopca.

Kobieta zaprowadziła syna do psychologa. - Z dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że doszło w przedszkolu do jakiś aktów agresji. Dziecko z dużymi szczegółami opisywało te zdarzenia. Do tego dochodzą czynniki behawioralne: Gabryś zaczął się moczyć – wylicza Piotr Janoszka, psycholog dziecięcy, który na prośbę rodziców chłopca przygotował opinię.

Matka Gabrysia kilkukrotnie próbowała sprawę z nauczycielkami chłopca. Ponieważ nie przyniosło to rezultatów - zgłosiła się też do dyrekcji przedszkola. - Nie potwierdziliśmy wystąpienia stawianych zarzutów – komentuje Krzysztof Kocowski .

Po konsultacji u psychologa, rodzice Gabrysia postanowili przenieść dziecko do innej placówki. Zgłosili też sprawę do prokuratury i kuratorium oświaty. Mimo zapewnień dyrekcji przedszkola, sprawa zaniepokoiła rzecznika dyscyplinarnego, który skierował sprawę do zbadania przed komisją dyscyplinarną dla nauczycieli. – Rzecznik postawił zarzut znęcania się psychicznego i fizycznego, co naruszało nietykalność osobistą dziecka i narażało je na niebezpieczeństwo. Zarzut postawiono wobec dwóch nauczycielek – potwierdza Janina Jakubowska z Kuratorium Oświaty we Wrocławiu. Dodaje też, że do nieprawidłowości miało dochodzić między wrześniem a listopadem 2014 roku.

Komisja dyscyplinarna powinna w ciągu kilku miesięcy zweryfikować czy nauczycielki znęcały się nad chłopcem. Również prokuratura planuje w najbliższym czasie przesłuchać rodziców chłopca oraz nauczycielki z przedszkola. Prawdopodobnie powołany będzie niezależny biegły, który przebada czterolatka. – Wręcz nie możemy się doczekać wyjaśnienia całej sprawy przez odpowiednie organy – deklaruje ze spokojem Kocowski.

podziel się:

Pozostałe wiadomości