- Podszedłem do ławki, na której on wcześniej siedział. Zamieniliśmy dwa słowa, w których ten pan się odniósł do tego, że jest źle, że rząd pozbawił go pracy, mieszkania. Później kolega tylko krzyknął, ja się obróciłem i w tym momencie zobaczyłem „żywą pochodnię” – opowiada świadek zdarzenia, Leszek Rumiński. 56-letni Andrzej mieszka z żoną w Kielcach, jest ojcem dwójki dorosłych dzieci, ma czworo wnucząt. Po sąsiedzku mieszka syn, jego matka, córka jest za granicą. Mężczyzna od kilku lat nie ma stałej pracy. - Tato wstał w nocy, o godzinie trzeciej. I przygotowywał się. Wiem, że dzień wcześniej poprosił moją mamę o to, żeby mu dała trzydzieści złotych. Nie mówił na co. Powiedział, że musi gdzieś jechać – wspomina córka pana Andrzeja. Pan Andrzej i jego żona korzystali z pomocy społecznej od 2003 roku. - Mieli ten sam status, czyli osoby niepełnosprawnej i pozbawionej pracy. Ta pani ten status ma do tej pory, jest osobą niepełnosprawną, z orzeczeniem o stopniu niepełnosprawności, co powoduje, że ma zasiłek 529 zł. Natomiast ten pan również był w podobnej sytuacji przez jakiś czas i też miał ten zasiłek, ale w pewnym momencie przestał się o to ubiegać. Jego status u nas zmienił się na status osoby bezrobotnej. Z opisu wygląda na to, że pan zaczął rzeczywiście zabiegać o pozyskanie pracy ale w związku z tym, że przestał być osobą niepełnosprawną formalnie, to ten zasiłek przestał mu przysługiwać – mówi Marek Scelina, dyrektor MOPR w Żona pana Andrzeja nie chce rozmawiać przed kamerą, sąsiedzi także, opinie o nim są różne. Wszyscy zgodnie podkreślają, że jest pracowity i honorowy. - Ja wiem, że mój tato w takiej sytuacji się znalazł zdrowotnej: nie mógł sam na siebie zarobić, bo mu nie pozwalał kręgosłup na to. Nie mógł dostać tego, co mu się należało, bo dostawał odmowne decyzje. Nie mógł, po prostu, zrobić nic już, żeby mieć te swoje pieniądze i czuć się dalej jak mężczyzna, tak, jak czuł się całe życie – opowiada córka pana Andrzeja. Nigdy już nie dowiemy się dlaczego pan Andrzej zdecydował się na tak drastyczny krok. Mężczyzny nie udało się odratować. Zmarł wczoraj w szpitalu około godziny osiemnastej.