Czy można wygrać z bezdusznym urzędem?

Państwo Iwona i Jerzy wpadli w kłopoty finansowe nie z własnej winy. Mogliby wybrać łatwą drogę i żyć z zasiłków. Postanowili jednak zapracować na utrzymanie rodziny i założyć rodzinną firmę. Pracownicy urzędu pracy pokrzyżowali jednak ich plany.

Pan Jerzy i pani Iwona tworzą szczęśliwą rodzinę. Mają trzech synów: ośmioletniego Michaela, sześcioletniego Gracjana i dwuletniego Damiana. Michael stracił słuch w wieku dwóch lat. Odkąd pan Jerzy doznał dwóch ciężkich zawałów serca i musiał porzucić fach mechanika samochodowego, oboje są bezrobotni. Utrzymują się ze świadczeń rodzinnych i z zasiłku na niepełnosprawnego syna. - Staramy się tak operować pieniędzmi, żeby nam wystarczało, ale czasem coś nam wypadnie i te dwa, trzy dnie jest nam ciężko przeżyć – mówi Iwona Mularczyk. Aby stanąć na nogi pani Iwona i pan Jerzy postanowili otworzyć sklep. Będzie się mieścił w kiosku, który dostali od Totalizatora Sportowego. Państwo Iwona i Jerzy oczyścili teren, na którym stanął kiosk, wymurowali ogrodzenie i kupili ladę, witrynę, wagę i chłodnię do sklepu. Za własne pieniądze doprowadzili wodę i prąd, oraz uzyskali niezbędne pozwolenia. Ale nigdy nie zdecydowaliby się na otwarcie sklepu, gdyby nie dotacja z urzędu pracy, która miała pokryć także resztę wydatków. Dotację dostali i wydawałoby się, że otwarcie sklepu to kwestia czasu. - Pozostało jeszcze podłączyć wodę, poskładać wszystko, przemyć po remoncie i powstawiać urządzenia. No i handlować – uśmiecha się pan Jerzy Krawiec. - Żeby uruchomić sklep brakuje nam towaru. Otrzymałam dotację z urzędu pracy, ale te pieniądze mogłam wykorzystać tylko i wyłącznie na wyposażenie – mówi pani Iwona. Okazuje się, że przez wewnętrzny regulamin pani Iwona nie może otworzyć sklepu, bo nie ma za co kupić towaru. We wniosku napisała, że chce 3,5 tysiąca złotych przeznaczyć na towar, a 950 złotych na szyld. W odpowiedzi napisano, że te pieniądze musi przeznaczyć na coś innego. Wicedyrektorka Powiatowego Urzędu Pracy w Jeleniej Górze, Elżbieta Górska, tłumaczy dlaczego przyjęto takie ograniczenia dotyczące dotacji. - Jeśli przeznaczymy te kwoty na zakup wyposażenia, maszyn i urządzeń, dadzą większą gwarancję, że osoba bezrobotna będzie prowadziła tę działalność. Ma ją prowadzić przez 12 miesięcy. Do tej pory nie docierały do nas żadne sygnały czy uwagi. Uwag nie ma, ale problem jest. W innych miastach urzędy dają więcej swobody. Gdyby pani Iwona otwierała sklep np. w Ciechanowie lub Płońsku, półki w sklepie miałaby pełne. W Kutnie na towar mogłaby przeznaczyć aż połowę pieniędzy, w Warszawie 30 procent. Warszawski urząd nie robi też problemu, gdy potrzebna jest reklama, opłacenie czynszu czy pomoc prawna. - Spektrum pomysłów na rozpoczęcie działalności jest na tyle szerokie, że nie wyobrażam sobie, żeby któregoś z tych elementów pozbawić potencjalnych przedsiębiorców – tłumaczy Mariusz Ratajkiewicz, dyrektor Urzędu Pracy m. st. Warszawy. Każdy urząd pracy ma prawo decydować komu i na jakich zasadach przyznawać dotacje. Mimo to zapytaliśmy w ministerstwie, czy regulamin przyjęty w Jeleniej Górze, nie jest zbyt rygorystyczny. - Mam wrażenie, że te regulaminy powinny dawać swobodę tym, którzy przygotowują własne projekty biznesowe – mówi Elżbieta Rafalska, sekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej. – Były takie lata, że środków na ten cel było mniej, więc wprowadzono ograniczenia. Teraz pieniędzy jest więcej, więc elastyczności też powinno być więcej. - Cieszę się z dotacji, bo to jest wielka pomoc. Za swoje pieniądze nigdy nie kupiłabym sobie takich rzeczy. Ale skąd mam wziąć pieniądze na towar? – pyta pani Iwona. Wicedyrektorka Powiatowego Urzędu Pracy w Jeleniej Górze jest przekonana o tym że towar można otrzymać od pobliskich hurtowni na faktury z opóźnionym terminem płatności. Spróbowaliśmy. Żadna z kilkunastu jeleniogórskich hurtowni, do których zadzwoniliśmy, nie potwierdziła tego, przy czym tak upierała się pani dyrektor. Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych ”Lewiatan” widzi źródło problemu w złym doborze kadr w urzędach pracy. Mówi nawet o przypadkach zatrudniania tam bezrobotnych, którzy sami sobie nie poradzili i nie mają kwalifikacji do takiej pracy. Urząd pracy wpędził panią Iwonę i pana Jerzego w trudną sytuację. Nie mają ani gotówki ani szansy na kredyt. Formalnie firma już działa, więc trzeba płacić składki do ZUS-u. Jeśli sklep nie ruszy, będzie trzeba też zwrócić dotację. Ale pani Iwona i pan Jerzy nie poddają się.---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości