Czy mąż zabił Agnieszkę?

TVN UWAGA! 3707021
TVN UWAGA! 148644
Została brutalnie zamordowana, a jej śmierć upozorowano na wypadek samochodowy. Rodzina i Krzysztof Rutkowski nie mają wątpliwości, kto zabił Agnieszkę. Dlaczego zatem prokuratura nie postawiła nikomu zarzutów?

W połowie października przy jednej z dróg na terenie województwa lubuskiego znaleziono spalony samochód. W jego wnętrzu znajdowały się zwęglone zwłoki. Ze względu na ich stan, dopiero po dwóch tygodniach udało się potwierdzić, że ofiarą jest 33-letnia Agnieszka Rams. Znacznie szybciej pojawiły się wątpliwości, czy był to nieszczęśliwy wypadek.

- Wstępne wyniki badań i czynności na miejscu zdarzenia, oględziny ciała i pojazdu z udziałem biegłego z dziedziny pożarnictwa wskazały, że nie mamy tutaj do czynienia z wypadkiem drogowym lecz z zabójstwem i upozorowaniem wypadku. Osoba, której ciało ujawniono w pojeździe, zmarła na skutek kilku mocny ciosów zadanych narzędziem tępokrawędzistym w jej głowę. Sprawca zrobił wiele, żeby zmylić organy ścigania – mówi Dariusz Domarecki, Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim.

Pochodząca z Nowego Sącza kobieta przeprowadziła się do Gądkowa Wielkiego 10 lat temu. Pracowała w dziale marketingu jednego z wiodących producentów mebli. Miała siedmioletnią córkę i męża, z którym nie układało jej się najlepiej. Pierwsza interwencja policji w domu małżeństwa R. miała miejsce już w 2007roku. Sprawę zgłosiła mieszkająca w Niemczech matka, do której córka zwróciła się po pomoc.

- Pobił ją i wrzucił za włosy do kanału samochodowego. Tak była zbita, że cała była sina. Bił ja wszędzie. Miała długie włosy i wlókł ją za nie po podwórku, po schodach. Policja przyjechała, a ona powiedziała, że nic się nie stało - mówi Maria Rams, matka zamordowanej.

Początkowo pani Agnieszka rzeczywiście szybko wycofywała się ze swoich zeznań w sprawach o znęcanie się. Sytuacja zmieniła się, gdy jej mąż zaczął uprowadzać ich córkę Anię. Za powrót do domu żądał zazwyczaj pieniędzy. Kobieta zmuszona była zadłużać się w bankach. Po kolejnym porwaniu kwota okupu wzrosła do 17 tysięcy złotych. Pani Agnieszka zdecydowała się na kontakt z biurem Krzysztofa Rutkowskiego. Miał pomóc odzyskać córkę.

- Przy tej sprawie wszyscy rozkładali ręce, facet bił, tłukł, katował, rąbał siekierą meble, zabił własną żonę, wsadził do samochodu, podjechał pod drzewo stworzył okoliczności fikcyjnego zdarzenia samochodowego, w wyniku którego spaliła się Agnieszka – opowiada Krzysztof Rutkowski.

Agnieszka nie widziała swojej córki od czterech miesięcy. Dla swojego bezpieczeństwa wyprowadziła się nawet ze wspólnego domu i wynajęła mieszkanie. W dniu zabójstwa Karol R. dzwonił do niej kilkakrotnie. Prosił o spotkanie okłamując żonę, że ktoś potrącił jej psa.

- Nie ma szansy, że tego zabójstwa mógł dokonać ktoś inny. Agnieszka Rams nie miała wrogów. Siekiera była typowym narzędziem działania wobec Agnieszki. Siekierą straszył Agnieszkę, o czym policja wiedziała. Na trzonku tej siekiery znajdują się włosy Agnieszki i paluchy Karola R. – dodaje Rutkowski.

- W chwili obecnej nie występują żadne osoby, którym przedstawilibyśmy zarzut popełnienia tej zbrodni. Jedna z wersji, którą przyjęliśmy zakłada, że może to być mąż ofiary. List gończy można wydać tylko za osobą, wobec której wydano postanowienie o przedstawieniu zarzutów – tłumaczy Dariusz Domarecki, Prokuratura Okręgowa w Gorzowie Wielkopolskim.

Rodzina i znajomi nie mają wątpliwości, że jedyną osobą, która mogła dokonać tego zabójstwa jest mąż Agnieszki. Tymczasem Karol R. zniknął razem z córką. Najprawdopodobniej ukrywa się w Niemczech. Za pomoc we wskazaniu miejsca jego pobytu Krzysztof Rutkowski obiecał nagrodę pieniężną.

podziel się:

Pozostałe wiadomości