Czy Kamil popełnił samobójstwo, bo bał się, że nie zda do następnej klasy?

TVN UWAGA! 139239
Zakończenie roku szkolnego to czas podsumowań i refleksji. Dlatego dziś UWAGA! wraca do sprawy samobójczej śmierci nastolatka z gimnazjum w podwarszawskich Duczkach. Czy zagrożony z kilku przedmiotów Kamil odebrał sobie życie bo stracił poczucie bezpieczeństwa? Jaki wpływ na to miało podejście nauczycieli do chłopca?

14-letni Kamil powiesił się na strychu swojego domu. Nie zostawił listu, ale rodzice winą za jego śmierć obciążają gimnazjum. Twierdzą, że za desperacki czyn ich syna odpowiada postawa wychowawczyni, która jednocześnie uczyła klasę Kamila historii. Chłopiec - słaby uczeń - bał się kolejnych lekcji, czuł się też poniżany przez nauczycielkę. Gdy o sprawie zrobiło się głośno, badanie przyczyn tragedii rozpoczęła prokuratura i inne służby państwa. - W tej chwili przeprowadzamy kontrolę w tej szkole. Ponadto, żeby mieć większy ogląd sytuacji zostanie przeprowadzona anonimowa ankieta wśród uczniów, której celem będzie zbadanie czy spotykali się z przejawami agresji ze strony rówieśników, ale także i nauczycieli. Będziemy też sprawdzać czy do dyrektora docierały skargi na zachowanie nauczyciela, a jeżeli tak, to w jaki sposób były one przez niego rozpatrywane – wyjaśnia Andrzej Kulmatycki, Mazowieckie Kuratorium Oświaty. Sprawa śmierci Kamila w społeczności małego miasteczka wywołała burzę. Przygląda się jej z żalem człowiek, którego mieszkańcy wspominają jako budowniczego tutejszej szkoły - wieloletni dyrektor, dziś emeryt. - Krążą najprzeróżniejsze plotki, ale nawet jeśli w tych plotkach jest tylko jeden promil prawdy, to niestety wina leży po stronie nauczyciela. Nie da się ukryć, że zabrakło komunikacji między dyrekcją, rodzicami a nauczycielami. Jeżeli dzieje się tragedia dziecku, to na pewno zawsze są winni dorośli – mówi Jan Szufliński, były dyrektor Zespołu Szkół w Duczkach. Rodzice zmarłego dodają, że w poprzedniej szkole, do której chodził ich syn, bez trudu znajdowali wspólny język z kadrą pedagogiczną. - W Kobyłce, przykładowo, takich problemów nie było. Jeżeli był problem z jakimś uczniem, to automatycznie był telefon do rodzica, było spotkanie z nauczycielem i dyrektorem. Sprawy były rozwiązywane na bieżąco – opowiada Jerzy Kazanowski, ojciec Kamila. Burza wokół szkoły ośmieliła uczniów, którzy składają kolejne relacje dotyczące kontrowersyjnych zachowań pani od historii. - Ta nauczycielka uczy mnie już drugi rok. Na niektórych lekcjach było różnie. Potrafiła się nas czepiać, mówić że, jak mieliśmy niepodpisane oceny, że jej to nie interesuje, że jest niepodpisane. Jeżeli nie jest podpisane na następny dzień, jeżeli mamy następną lekcję, dostajemy jedynkę. I potrafi powiedzieć, że jeżeli nie mamy podpisanej oceny, to powinniśmy iść do domu dziecka, bo nie interesują się nami rodzice w ogóle. Potrafiła w ciągu lekcji nawet postawić po trzy jedynki – wspomina jedna z uczennic. Wystawianie kilku ocen niedostatecznych na jednej lekcji - jeśli miało miejsce - było złamaniem prawa, ale zdania na temat metod wychowawczych nauczycielki Kamila są podzielone. Część rodziców uznaje jej sposób działania za dopuszczalny, a nawet konieczny. Dyrektorka szkoły w rozmowie z dziennikarzem UWAGI! zaprzeczyła, by miała wcześniej sygnały o zarzutach wobec wychowawczyni Kamila. Matka jednego z uczniów po rozmowie z synem i jego kolegami z klasy postanowiła zatem złożyć oficjalną, pisemną skargę. Podała, że nauczycielka historii mówiła do syna, że „jest niedorobiony i powinien się leczyć", a innemu chłopcu miała postawić siedem jedynek na jednej lekcji. Ów uczeń usłyszał też, że to „od niej zależy, czy zda do następnej klasy". Dyrektorka skargę przyjęła, ale wyjaśnianie rodzicielskich zarzutów może potrwać długo - nauczycielka od pogrzebu Kamila - jest na zwolnieniu lekarskim. Po samobójczej śmierci Kamila kuratorium oświaty przeprowadziło w szkole dwie kontrole. Stwierdzono nieprawidłowości dotyczące, między innymi przestrzegania zasad oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów. Wyniki ankiety przeprowadzonej na terenie szkoły przez kuratorium wskazują natomiast na brak poczucia bezpieczeństwa i nierówne traktowanie uczniów, w tym przemoc psychiczną ze strony niektórych nauczycieli. Wnioski przekazano władzom gminy - to od nich zależy, co zmieni się w tej szkole po wakacjach.

podziel się:

Pozostałe wiadomości