Rodzina miała krewnych, sąsiadów, znajomych. Dzieci chodziły do szkoły, rodzinę odwiedzała policja i panie z ośrodka pomocy społecznej. Każda z tych osób, czy instytucji mogła zauważyć niepokojące sygnały. I zauważała…Jednak nikomu nie przyszło do głowy, aby traktować je poważnie i spróbować pomóc.Ojciec rodziny zastraszył żonę i dzieci. Jeśli komukolwiek powiedzą, zabije ich. Nikt nie miał prawa, nawet domyślać się, co dzieje się w domu. Czy skrzętnie ukrywany dramat musiał trwać aż sześć lat? Czy naprawdę nikt nie był w stanie pomóc? Już sześć lat temu było wiadomo, że w tej rodzinie nie dzieje się dobrze. Wtedy jeszcze rodzina B. mieszkała na Śląsku. Zarówno sąsiedzi jak i nauczyciele wiedzieli, że ojciec rodziny terroryzuje małżonkę i katuje swoje dzieci - Alicję i jej młodszego brata, Janka. Mimo że ojciec pozwalał sobie na coraz więcej wobec córki matka nie powiadomiła policji. Biernie trwała w związku, gdzie jej partner nie tylko już katował swoje dzieci, ale też zaczął wykorzystywać seksualnie córkę. Efektem tego była ciąża Alicji. Jednak nawet to nie spowodowało by matka przerwała milczenie. Gehenna trwała dalej. Po porodzie Alicja zostawiła dziecko w szpitalu, tłumacząc, że nie ma kontaktu z ojcem dziecka. Wróciła do domu, gdzie ojciec nadal regularnie z nią współżył. Po roku Alicja ponownie zaszła w ciążę. Tym razem ojciec nie chcąc ryzykować przeprowadził się z całą rodziną na drugi koniec Polski. Alicja urodziła drugie dziecko. Zdrowego chłopca. Decyzja zapadła już przed porodem. Zostawić dziecko w szpitalu. Lekarze znów nie domyślili się niczego. Nad scenariuszem jak zwykle czuwał ojciec.Dziewczyna mimo gwałtów, bicia i poniżania próbowała układać sobie życie. Jednak każdego mężczyznę, który interesował się Alicją ojciec od niej izolował. Jej chłopaka Jacka odwiedził nawet z siekierą, grożąc, że jeśli nie odczepi się od jego córki, to on się z nim rozprawi. Bojąc się, że dziewczyna za dużo powiedziała swojemu chłopakowi, ojciec wywiózł ją do krewnych, gdzie miała być przetrzymywana w budynku gospodarczym. Zaskakujące jest, że rodzinę B. odwiedzała i monitorowała pomoc społeczna. Jednak o dramacie jaki dział się w tej rodzinie od sześciu lat opiekunowie dowiedzieli się z plotek.