Produkty firm, które kupowały szwedzkie konserwy, nadal można dostać w sklepach. Czy zawierają one 25-letnie mięso? Producenci nie odpowiedzieli nam na to pytanie, a pracownicy dużych sieci handlowych nie potrafią stwierdzić, czy kupowane przez nas pierogi i krokiety zawierają stare mięso ze Szwecji. Gdy ujawniliśmy, że prawie 200 ton sprowadzonego na polski rynek mięsa nie zostało przebadane na obecność prionów wywołujących BSE, służby sanitarne zadecydowały wczoraj, że mięso musi zostać zniszczone. Afera mięsna zbulwersowała polskich europosłów. Zapowiadają poruszenie tej sprawy na forum Parlamentu Europejskiego. - To lekceważenie jednego kraju Unii przez drugi – mówi Bogusław Sonik, europoseł. – Można odnieść wrażenie, że dalej funkcjonuje podział na starą i nową Europę. - Szwecja przewodniczy teraz Unii – dodaje Wojciech Olejniczak, europoseł. – Zawiodły mechanizmy kontroli. Niepokojące jest to, że mięso pochodziło z rezerw państwowych. Rząd szwedzki powinien zadbać o utylizację mięsa. Szwedzkie Ministerstwo Rolnictwa nie czuje się jednak odpowiedzialne za sprzedaż konserw do Polski, choć było zobowiązane do kontroli 25-letniego mięsa, także pod kątem BSE. - Nie mamy tu do czynienia z elementami ryzyka - mówi urzędnik szwedzkiego ministerstwa. - W produkcji nie wykorzystano nerwów czy oczu. W puszkach jest czyste mięso. Nie wydaje mi się, by to mięso wywoływało BSE. Przedstawiciele małopolskiego Sanepidu nie chcieli rozmawiać przed kamerą z dziennikarzami UWAGI! Ograniczyli się do przesłania nam oświadczenia. Wynika z niego, że kontrole przeprowadzane są w kolejnych 30. firmach. Sanepid nie wyklucza, że któraś z nich wciąż wykorzystuje stare mięso do produkcji wyrobów garmażeryjnych.