Jeden z „hoteli socjalnych” znajduje się na wrocławskim Brochowie. Władze miasta kierują tam ludzi z różnych powodów: są tacy, którzy nie płacili czynszu i stracili mieszkania, więźniowie, którzy na wolności nie mieli dokąd pójść, wielodzietne rodziny o niskich zarobkach. Każdy lokator ma swój malutki pokój, łazienki i kuchnie są wspólne. Pani Jadwiga zajmuje jeden z 207 pokoi hotelu socjalnego na wrocławskim Brochowie - Miałam na Psim Polu piękne mieszkanie, 4-pokojowe. Jednak nie wiedziałam, że po śmierci męża, ja jako żona mam wykupić członkostwo. Ale płaciłam za mieszkanie. Tak mieszkałam cztery lata. Po tym czasie dostałam wezwanie do sądu o eksmisję z tytułu nie nabycia praw lokatorskich. Wtedy trafiłam tutaj - opowiada Jadwiga Malec, lokatorka jednego z 207 pokoi w „hotelu”. Dominika Ignaszewska była jedną z pierwszych lokatorek hotelu, trafiła tu sześć lat temu z rodzinnego, przeludnionego mieszkania z dwójką dzieci. Lokal przyznało miasto. - W urzędzie miasta, w momencie gdy dostałam to mieszkanie, powiedziano do mnie, że tutaj będą mieszkać matki z dziećmi i matki samotne. Jak się wprowadziłam zobaczyłam, że są tutaj: kryminaliści, ludzie bezdomni, alkoholicy. Dwa razu musiałam dziecko odepchnąć na trawnik, bo dostałoby w głowę szklaną butelką – skarży się pani Dominika. - Ja trzy razu musiałam zrezygnować z pójścia do pracy bo bałam się, że dziecku stanie się coś złego. Ja z mężem staram się dbać o to mieszkanie. Ale jak widzę, że dziecko śpi, a po nim robaki chodzą to aż obrzydzenie bierze – dodaje ze łzami w oczach pani Dominika. Podobne „getto” istnieje również we Wrocławiu. Na pytanie, czy do „hotelu” przy ulicy Koreańskiej kierują ludzi, których spisali na straty, władze miasta twierdzę, że jest zupełnie inaczej. - Pięć lat temu budynek przeszedł generalny remont. Było wymieniane wszystko: instalacje, podłogi, okna, drzwi. Wszystko było pomalowane. Jakiś czas temu miasto Wrocław rodzinom, które m.in. narzekały na sąsiadów, zaoferowało wyrwanie się z Koreańskiej i tylko jedna z rodzin zdecydowała się na to. - mówi Izabela Czubant ze spółki „Wrocławskie Mieszkania”. Dlaczego zatem tylko jedna rodzina zdecydowała się na zmianę miejsca zamieszkania? Na Koreańskiej czynsz jest niski i wynosi 1,33 zł za metr kwadratowy. Natomiast czynsz za metr w mieszkaniach socjalnych wynosi 5,33 zł. - Gdzie ja pójdę z dziećmi, jak ja nie mam gdzie iść. To jest jedyne moje mieszkanie. Jedyna stąd ucieczka jest taka, żeby zabrać wszystkie swoje rzeczy i iść pod most – mówi Dominika Ignaszewska. Hotel socjalny w Toruniu nazywa się „Lipsk”. Według inżynierów z dawnej NRD, w lekkich budynkach ze szkła i stali, miały powstawać biura. „Lipsk” w Toruniu przez kilkanaście lat był domem dla ponad 200 osób. - Nawet do ubikacji strach wyjść. Bo bezdomni śpią. Jest głośno. Piją. Czasami interwencję się wzywa, ale zanim przyjadą to każdy poucieka. Wszystkich traktuje się jedną miarką, tylko dlatego, że tu mieszkamy. Tak nie powinno być. Mnie nie stać na kupno mieszkania i nie mam oszczędzonych pieniędzy. Będę szczęśliwa dopiero jak zmienię lokal i będę mogła sama posprzątać swoją kuchnię, swoją łazienkę. I nic nie będzie wspólne – opowiada pani Halina, lokatorka hotelu socjalnego. Po latach mieszkańcy „Lipska” dostali prezent od losu. Władze Torunia rozpoczęły rozłożony na etapy remont hotelu. Część mieszkańców wprowadziła się już do nowych mieszkań. Nie byłoby remontu „Lipska”, gdyby nie pożar hotelu socjalnego w Kamieniu Pomorskim. Wybuchł dwa lata temu w środku nocy, zginęły 23 osoby, w tym trzynaścioro dzieci. Po tragedii zarządzono kontrolę wszystkich takich placówek w Polsce, w Toruniu inspektorzy nakazali władzom miasta natychmiastowy remont hotelu. - łazienka, kuchnia, przedpokój, dwa pokoje. Sami w sobie. Człowiek nie potrafi się nawet nacieszyć. Tyle, że budujemy swoje szczęście na czyimś nieszczęściu. Bo gdyby w Kamieniu Pomorskim nie było tego wypadku, to nic pewnie do dziś by się nie zmieniło – mówi Małgorzata Konieczyńska, lokatorka hotelu „Lipsk”. Toruński przykład pokazuje, że lokatorom hoteli socjalnych można i trzeba stwarzać szansę na poprawę warunków życia. Jednak nie wszystkie miasta zamierzają iść tym śladem. Władze Wrocławia nie planują modernizacji budynku socjalnego przy ul. Koreańskiej. Mieszkańcy więc mogą liczyć jedynie na siebie.