Chcieli założyć pompy ciepła i zaczęły się kłopoty. „Firma powstała do wyciągania pieniędzy”

Chcieli założyć pompy ciepła i zaczęły się kłopoty
Chcieli zmienić kopciuchy na nowoczesne pompy ciepła. Zamiast tego, stracili po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Dlaczego, mimo zapadających wyroków, Marcin K. wciąż działa na rynku?

O interwencję w siedzibie firmy sprzedającej pompy ciepła poprosiły nas osoby, które od ubiegłego roku czekają na zainstalowanie tego urządzenia. Panowie Tadeusz, Sławomir oraz Jerzy czują się oszukani, bo muszą walczyć o pompę ciepła, którą kupili za kilkadziesiąt tysięcy złotych.

- Zadzwonił do mnie człowiek z pytaniem, czy mógłby przyjechać i porozmawiać na temat pompy ciepła. I usilnie przekonywał mnie, że wszystko załatwi, tylko mam się zgodzić. Powiedziałem, że nie mam dochodów, usłyszałem, że wszystko załatwią – opowiada Tadeusz Andrulewicz. I dodaje: - Nie musiałem jechać do banku, nie wiem jakim cudem załatwił kredyt. Na instalację było 120 dni, a minęło dwa razy tyle. Od sierpnia płacimy raty, a pompy ani słychu, ani widu.

- Nalegali, że trzeba wpłacić 100 proc., żeby wykonać montaż pompy. Wpłacona została ostatnia kwota i przestali się odzywać – mówi Sławomir Rubacha.

- Pompa miała być wstawiona do grudnia. Dostałem zmianę terminu na po 15 marca. Po 15 marca zaczęło mnie to niepokoić, że chyba zostałem oszukany – mówi Jerzy Kulik.

Marcin K.

Pompy ciepła to nowoczesne urządzenia grzewcze, które mogą zastąpić piece na paliwa stałe. Dotacje z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej mają zachęcić do zmian sposobu ogrzewania na bardziej ekologiczne. Publiczne pieniądze to mocna karta przetargowa wykorzystywana przez sprzedawców branży OZE, czyli odnawialnych źródeł energii.

- Jeżeli chodzi o pompy ciepła, uważam, że to jest w ogóle najlepszy produkt, jaki może być. Od 3 stycznia dotacje są nawet do 100 proc. Wyobrażasz sobie to? Idziesz do klienta i wymieniasz mu stary piec zupełnie za darmo – mówi Marcin K., w nagraniu zamieszczonym w mediach społecznościowych.

K. to dyrektor firmy sprzedającej pompy ciepła, w której podjęliśmy interwencję.

- Robię wszystko, aby klient mnie uwielbiał. Nie lubił. Uwielbiał. Relacje, które nawiązuję z klientem, są po to, aby mi zaufał. Jeżeli klient mi zaufa, to już jest mój – mówi mężczyzna w innym fragmencie nagrania zamieszczonego w mediach społecznościowych.

„Musiałem kupić drewno”

Nasi rozmówcy są jednak zawiedzeni.

- Liczyłem na to, że ciepło będzie już od grudnia. Okazało się, że pompy nie ma i musiałem kupić drewno. Teraz i raty trzeba płacić, i za drewno – mówi Tadeusz Andrulewicz.

- Ciągle była mowa, że jesteśmy w pierwszej kolejności. Tylko, że ta kolejność z tygodnia na tydzień się wydłużała. Zaczęło być zimno, a my nie mieliśmy ogrzewania, bo to nowy dom. Mamy małe dzieci, więc zaczęliśmy grzać farelkami. Sytuacja zmusiła nas, żeby w grudniu przeprowadzić się znowu do rodziców, przez to, że nie zainstalowali nam pompy – mówi Karolina Mordka.

Chociaż firma otrzymała od klientów po kilkadziesiąt tysięcy złotych i według umowy, było to wystarczające do rozpoczęcia instalacji, sprzedawcy naciskali, by wpłacić całość ustalonej kwoty

- Padło, żeby przelać resztę pieniędzy, to przyjadą. Na 20 tys. nie przyjechali, a jakbym 43 dorzucił, to nie wiem, gdzie miałbym szukać ich dalej – mówi Jerzy Kulik.

Była pracownica

O tym, jak funkcjonowała firma zarządzana przez Marcina K., opowiedziała nam była pracowniczka spółki, która sprawowała kierownicze stanowisko.

- W styczniu 2022 roku zauważyłam, że zaczyna dziać się coś nie tak. Wpływały kolejne umowy od klientów, klienci dzwonili, tych montaży nie było, był problem z zamawianiem towarów. Gdziekolwiek nie zadzwoniłam, to wszędzie były problemy z realizacją zamówień ze względu na to, że Marcin nie płacił faktur – mówi kobieta. I dodaje: - W momencie kiedy odchodziłam, to nie było ani jednego dostawcy pomp ciepła, u których można by było zrealizować zamówienie, bo u każdego były długi.

Naszym bohaterom w końcu udało się osobiście spotkać z Marcinem K.

- Myślę, że pan Sławomir będzie miał montaż pompy w pierwszym tygodniu maja. Dostanie takie pismo – oświadczył K.

Na spotkaniu pan Wojciech, syn pana Tadeusza i pan Sławomir otrzymali obiecane przez Marcina K. pisma zapewnianiające o rozpoczęciu instalacji pomp w ustalonych na spotkaniu terminach. Jednak gdy pan Wojciech dodzwonił się do instalatora ponownie, pojawiły się problemy.

- Nic nie wiem, jeszcze czekam. Pieniędzy mi nie zapłacili, więc na razie nic z tego nie będzie – oświadczył instalator.

Inne interesy

W sprawie prowadzonych przez Marcina K. interesach redakcja programu TVN Uwaga! już kilkakrotnie przygotowywała materiały interwencyjne. Firmy prowadzone przez tego mężczyznę oferowały bezpłatne badania, by sprzedawać m.in. produkty ze srebrem, filtry do wody, czy abonamenty medyczne.

Dwa lata temu Marcin K. został tymczasowo aresztowany pod zarzutem oszustwa oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Mężczyzna już wtedy był skazany za wcześniejsze wyłudzenia na karę 1,5 roku pozbawienia wolności, której wykonanie było warunkowo zawieszone. Mimo że kolejne osoby zostały poszkodowane przez jego firmę, Marcin K. nie trafił do więzienia. 

W sądzie zapytaliśmy, dlaczego nie uznano postępowania za naruszenie okresu próby i nie zastosowano kary pozbawienia wolności.

- Sam fakt prowadzenia przeciwko niemu postępowania przygotowawczego jest niewystarczający do tego, aby sąd mógł z urzędu wszcząć postępowanie w przedmiocie zarządzenia wykonania kary. Sąd zarządza wykonanie kary w sytuacji, kiedy skazany w okresie próby popełnił podobne przestępstwo umyślne, za które został skazany prawomocnie na karę pozbawienia wolności bez warunkowego zawieszenia jej wykonania. Taki przypadek, w odniesieniu do skazanego w realiach tej sprawy, nie zachodzi – tłumaczy sędzia Mirosława Chyr z Sądu Okręgowego w Warszawie.

Dzień po naszej interwencji policja zatrzymała Marcina K. Prokuratura nie wyjaśniła, o jaką sprawę chodzi.

- Uważam, że ta firma powstała do wyciągnięcia pieniędzy od ludzi. Klienci są oszukiwani, tracą oszczędności swojego życia z nadzieją, że płacą za instalację – mówi była kierowniczka w firmie K.

- Firma jest nierzetelna, nie dotrzymuje umów, po prostu wyłudza pieniądze. Co dalej robić? Wiem na pewno, że będzie sprawa sądowa – deklaruje pan Jerzy.

Cały reportaż zobaczysz w serwisie vod.pl oraz na player.pl.

Autor: Uwaga! TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości