Kamila po studiach wróciła do rodzinnego Lubania. Zarabiała udzielając korepetycji. Trzy dni przed śmiercią udało się jej dostać wymarzoną pracę w sanepidzie. Miała kolejne plany i marzenia. Myślała o założeniu rodziny.
- Była pełna energii, życia, radości - wspomina matka chrzestna dziewczyny.
Związek z Arturem K.
Starszego o 10 lat Artura K. poznała na imprezie. Szybko się zakochała. On wprowadził się do jej mieszkania. Wtedy rodzina i znajomi zaczęli tracić kontakt z Kamilą.
- Miałam wrażenie, że chciał nią zawładnąć. Któregoś razu chciałam z nią porozmawiać. Zaraz przybiegł i przy nas stanął. Nie można było zamienić nawet dwóch słów – mówi Elżbieta Wojtanowska, matka chrzestna Kamili i dodaje, że jej zdaniem dążył do tego, żeby zerwała kontakt z rodziną, bo zdawał sobie sprawę, że go nie akceptują.
Podobnie mówią przyjaciółki Kamili. - Odkąd była z Arturem zamilkła. Myślę, że on nią manipulował – mówi Kornelia Budrewicz.
Szybko okazało się, że chłopak jest nie tylko zaborczy, ale też brutalny.
- Poskarżyła się, że ją okradł i zwyzywał. Jak jej powiedziałam, żeby dała sobie z nim spokój to przez kilka dni się z nim nie spotykała. Ale później, nie wiem jak ją przekonał, że się zmieni – mówi Wioletta Kruczkowska, matka dziewczyny
Kamila zrywała z Arturem K. kilka razy. – Kiedyś w żartach do mnie powiedziała; „popatrz, te wszystkie kwiatki, które mam to od Artura. Przynosi mi za każdym razem na przeprosiny” – przywołuje matka i dodaje, że w domu było pełno kwiatów.
Chciała z tym skończyć
Kamila dowiedziała się, że Artur K. w przeszłości był karany za kradzieże. Postanowiła zakończyć związek. Mężczyzna wyprowadził się od niej i ponownie zamieszkał z rodzicami. Nie mógł się jednak pogodzić z faktem rozstania.
- Każda nasza rozmowa sprowadzała się do Artura. Że do niej dzwoni, nęka ją. Błagał ją, żeby do niego wróciła. W ten dzień też do niej dzwonił, wielokrotnie – powiedziała jej koleżanka Kornelia.
Jedną z ostatnich rozmów telefonicznych Artura z Kamilą usłyszał ojciec mężczyzny.
- Słyszałem jak mówił: będziesz tego żałowała. Poszedł do swojego pokoju, zamknął drzwi i tam rozmawiali dalej – ojciec Artura K.
Brutalne morderstwo i gwałt
Kamila została napadnięta późnym wieczorem, we własnym mieszkaniu. Dwa dni później ciało dziewczyny znalazła matka. Przyszła odwiedzić córkę zaniepokojona tym, że córka od dwóch dni nie odbierała telefonu.
- Wszystkie drzwi były pootwierane. Córka leżała na łóżku, na wznak, twarz miała zakrytą poduszką. Myślałam, że śpi. Jak odkryłam poduszkę, to aż usiadłam, zrobiło mi się słabo – relacjonuje Wioletta Kruczkowska. Gdyby ktoś powiedział, że to moja córka, to bym nie uwierzyła. Była częściowo obnażona i zakryta prześcieradłem. Najprawdopodobniej została uderzona w głowę, straciła przytomność, potem ją spętał i zgwałcił.
Grozi mu 12 lat więzienia
Ojciec Artura K. twierdzi, że syn nie był zaskoczony przyjazdem policji. Wyglądał tak, jakby na nich czekał.
- Siedział w piwnicy, pili tam piwo. Co chwilę patrzył w okno, kiedy przyjadą po niego. Jak podjechali, bez słowa dał ręce do skucia – wspomina.
Artur K. przebywa w areszcie.
- Mężczyzna został doprowadzony do prokuratury. Zatrzymany przyznał się do winy i opisał sposób, w jaki tego dokonał – mówi Tomasz Czułowski z Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.
Za zgwałcenie i zamordowanie Kamili mężczyźnie grozi od 12 lat więzienia do dożywocia.