Bezkarny ZUS

Dariusz Wincenty z Legnicy ma 48 lat i sześcioro dzieci. Ledwo wiąże koniec z końcem. Pomimo prawomocnego wyroku sądowego ZUS bezprawnie od siedmiu lat gnębi go za jedną składkę, 700 zł z odsetkami. W tej chwili, są to około dwa tysiące złotych.

Sytuacja materialna rodziny pogorszyła się dramatycznie w tym miesiącu. ZUS pozbawił ich środków do życia, pomimo prawomocnego wyroku sądowego bezprawnie zabrał mężczyźnie wynagrodzenie za pracę. - Był wybór – mówi Dariusz Wincenty. – Płacenie rachunków i sucha bułka, albo niepłacenie i próba życia. ZUS-u to nie interesowało. Gehenna Dariusza Wincentego z ZUSem rozpoczęła się siedem lat temu, kiedy pan stracił on pracę i został bez środków do życia. Dariusz Wincenty prowadził jednoosobową firmę, pracował dla zarządcy nieruchomościami. Firma splajtowała i nie wypłaciła Wincentemu pieniędzy za pracę i składki na ZUS. Pan Dariusz nie miał pieniędzy na składkę dlatego ZUS zajął mu hipotekę mieszkania, które odziedziczył po rodzicach. - ZUS siadł nam na hipotekę domu za kwotę 700 zł – mówi Izabela Wincenty, żona pana Darka. - To dla mnie parodia. Pan Dariusz chciał spłacić dług ZUS-owi, przez sześć lat szukał pracy, bezskutecznie. ZUS nie dawał za wygraną i żądał zwrotu pieniędzy. Pan Wincenty przedstawił urzędnikom swoją dramatyczną sytuację, prosił ich o umorzenie składki, niestety byli nieugięci. - Ze strony ZUS-u nie było żadnego zrozumienia, oni tylko chcieli ściągnąć składkę – żali się pan Darek. Dariusz Wincenty bał się, że ZUS zabierze mu mieszkanie i rodzina trafi na bruk, dlatego zwrócił się z prośbą o pomoc do sądu. Po dwóch latach procesu wygrał z ZUS-em, sąd umorzył mu zaległą składkę z odsetkami. To jest około dwóch tysięcy złotych. - Sukces wygrania z ZUS-em, to satysfakcja nie do opisania – cieszy się pan Wincenty. Do pana Wincentego los uśmiechnął się po raz kolejny. Po ponad roku od uprawomocnienia się wyroku sądowego znalazł w końcu wymarzoną pracę. Został magazynierem w hucie miedzi w Legnicy. Szczęście rodziny nie trwało jednak długo. ZUS szybko dowiedział się, że pan Wincenty znalazł pracę i zajął mu wynagrodzenie ignorując wyrok sądu. Pan Wincenty nawet nie mógł odwołać się od decyzji ZUS-u pomimo tego, że przysługuje mu takie prawo. ZUS zadziałał błyskawicznie, nie chciał słuchać żadnych wyjaśnień, nie przejął się też faktem, że w tej sprawie półtora roku temu zapadł prawomocny wyrok. W końcu udało nam się poznać oficjalne stanowisko centrali ZUS-u. Okazało się, że urzędnicy państwowi nie wykonali wyroku sądowego, ponieważ nie zrozumieli jego treści. W wyroku pojawił się błąd językowy, urzędnicy ZUS-u uważają , że sędzia użył niewłaściwych słów; zamiast umorzyć w wyroku padły słowa zwolnić. O opinię w tej sprawie poprosiliśmy eksperta. Specjalistę w prawie ubezpieczeń, wykładowcę z uniwersytetu warszawskiego. - To zbyt daleko idąca swoboda interpretacji – mówi prof. Inetta Jędrasik – Jankowska. – Wyrok obowiązuje i ZUS musi go wykonać. Pan Wincenty czuje się pokrzywdzony, uważa, że ZUS popełnił przestępstwo i o tym fakcie powiadomił legnicką prokuraturę. Gdy sprawą pana Wincentego zainteresowała się prokuratura i media urzędnicy w końcu przyznali się do błędu. Powiadomili pana Wincentego, że po pięciu latach zdjęli dług z hipoteki mieszkania, i rodzina Wincentych może spać spokojnie, obiecali też zwrócić bezprawnie przywłaszczone pieniądze i więcej go nie dręczyć. Na drugi dzień po naszej wizycie w Legnicy pan Wincenty dostał z ZUS-u zwrot pieniędzy.---strona---

podziel się:

Pozostałe wiadomości