Wabił, odurzał i gwałcił? Grał w serialach, chciał być politykiem

TVN UWAGA! 5227759
TVN UWAGA! 340313
Miał wabić dziewczynki pod pretekstem sesji zdjęciowych, a potem odurzać i gwałcić. Bartłomiej M. - aktor znany z seriali i reklam, bezkarnie krzywdził nieletnie dziewczyny przez prawie 25 lat?

Marzące o karierze modelki dziewczyny często szukają w sieci fotografa, który zrobi im pierwszą poważną sesję. Jedną z osób, która założyła w tym celu profil na portalu branżowym, była Justyna.

- Dostałam wiadomość od Bartłomieja M., że chciałby mi zrobić zdjęcia. Wiedział, że mam 14 lat. Wygooglowałam jego imię i nazwisko, sprawdziłam, kim jest. Okazało się, że jest aktorem. Wydało mi się to na tyle bezpieczne, że jest w jakiś sposób publiczną osobą – opowiada Justyna o wydarzeniach z 2009 roku.

Drinki

Bartłomiej M. część swojego życia spędził w Kanadzie, gdzie skończył studia aktorskie. W Polsce występował głównie w reklamach i epizodach seriali. Z poznaną na portalu Justyną umówił się w centrum Warszawy i zaprosił do swojego mieszkania.

- Zrobił mi kilka zdjęć i mówi: „Wiesz co, te zdjęcia nie wyglądają dobrze, bo masz widoczne napięcie na twarzy”. Zaproponował, że zrobi mi drinka i wtedy zdjęcia wyjdą super – opowiada Justyna.

Niczego nie podejrzewając, 14-latka wypiła drinka przygotowanego przez fotografa. Chwilę potem zaczęła tracić świadomość.

- Pewne rzeczy pamiętam dosyć jasno, a pewne pół na pół. Później zauważyłam, że odbywa ze mną stosunek. Miałam dziwny stan, nie mogłam się ruszyć. Pamiętam też, że mówił do mnie, żebym jęczała. Nagłe był nade mną i robił mi zdjęcia, jak byłam naga. Dopiero wtedy do mnie dotarło, co się stało. Rzucił jakiś komentarz w stylu, że dobrze się bawiliśmy – relacjonuje Justyna.

- Moja głowa oprzytomniała w jakimś sensie i dopiero zaczęłam się bać i rozumieć całą sytuację, co się stało – dodaje.

Justyna udawała przed mężczyzną spokojną, aby tylko wyjść z jego mieszkania. Udało jej wrócić do domu, ale nie miała odwagi powiedzieć rodzicom o tym, co się stało.

Tymczasem fotograf rozwijał swoją karierę i w 2015 roku wystąpił w etiudzie filmowej. Na planie poznał wtedy 15-letnią aktorkę, której też zaproponował zrobienie zdjęć.

- W pewnym momencie namówił mnie, żebym napiła się szampana do zdjęć. Zaczął mi robić portrety i zsuwać sweter. Nagle, w pewnym momencie, wsadził mi rękę w majtki. Jedną ręka trzymał aparat, a drugą mi wsadził. Wtedy mnie totalnie sparaliżowało. Nie wiedziałam, co się może jeszcze wydarzyć, jak nie zrobię tego, co on mi każe – opowiada aktorka Edyta Bełza. I kontynuuje: - Byłam w samym swetrze na gołe ciało. Usiadł na fotelu, powiedział, że chce mi zrobić portrety i kazał na sobie usiąść. Kazał mi się ruszać na swoich nogach, kolanach i kroczu. Wystrzeliłam z niego jak z procy, ubrałam się i zaczęłam iść do drzwi. Ten człowiek na odchodne rzucił, że Polański to tę nastolatkę nauczył życia.

Bełza uważa, że miała dużo szczęścia, że udało jej się wówczas uciec.

- Dlatego też zdecydowałam się mówić twarzą w twarz i się ujawnić. Nikt nie pomyśli, że to jest wyssane z palca.

Kandydował do Sejmu

Justyna widziała swojego oprawcę grającego w różnych spotach reklamowych. Aktor angażował się też w politykę i dwa razy kandydował do Sejmu, ale mandatu posła nie zdobył. Po 10 latach Justyna zdecydowała się powiadomić prokuraturę o tym, co wydarzyło się podczas sesji zdjęciowej.

- Dużo osób pyta, dlaczego teraz? Dlaczego musiało minąć tak dużo czasu? Ale to na tyle ciężkie przeżycie, że trudno jest się w sobie pozbierać, żeby mieć odwagę, by to zgłosić. Pamiętam moment, jak powlekłam swoje ciało do kancelarii pani Marty – wspomina Justyna.

- Rozmawiałyśmy przez dwie godziny, ale połowa z tej rozmowy to był płacz – mówi adwokat Marta Lech. I zaznacza: - To, co się wydarzyło mojej klientce, nieszczęście, które ją spotkało, to wierzchołek góry lodowej w stosunku do tego, ile jest prawdopodobnie skrzywdzonych dziewczyn przez tę osobę.

Tatiana

Sprawa Justyny trafiła do prokuratury, ale jej pełnomocniczka odkryła, że w sądzie toczy się postępowanie wobec tego samego mężczyzny.

Został oskarżony o skrzywdzenie innej dziewczyny, która mając 16 lat, była u niego na sesji fotograficznej.

- Dopiłam chyba nawet niecałego drinka i po czasie poczułam, że coś jest nie tak, że odcina mnie od ciała. Momenty, które pamiętam, są jak urywki z filmu – mówi Tatiana o wydarzeniach z 2016 roku.

- Zaczął mnie dotykać. Jak zaczęłam protestować, to przewrócił mnie na łóżko. Mówiłam wtedy, że nie chcę, ale on przytrzymał mi ręce i wszedł we mnie. Cały czas protestowałam, on bił mnie po twarzy, gryzł mnie i wtedy na chwilę straciłam przytomność. Ocknęłam się, jak pytał mnie, czy podniecałoby mnie, gdybym miała 12 lat, a robiłby mi to mój tata albo brat. Wyszedł na chwilę do kuchni i w łazience napisałam przyjaciółce SMS-a z prośbą o pomoc. Wtedy wszedł. Podtykał mi kieliszek pod nos, gdy siedziałam na toalecie. Mówił, żebym piła, bo chyba znowu się spięłam – przywołuje.

Tatiana uważa, że była to kolejna porcja pigułki gwałtu.

- Myślę tak dlatego, że później znowu straciłam przytomność. Pamiętam scenę, że znowu leżałam na boku i mi to robił. Wiem, że przyjaciółce udało się wtedy przyjechać na miejsce i przyjechała karetka. Policja znalazła też przyklejony pod pralką dysk twardy z materiałami pornograficznymi.

Za skrzywdzenie Tatiany mężczyzna został nieprawomocnie skazany na 2 lat i 11 miesięcy pozbawienia wolności, a sprawa toczy się dalej w sądzie apelacyjnym.

- On się odwołuje, dlatego, że próbuje robić ze mnie wariatkę. Złożył wniosek o ponowne sprawdzenie mojej poczytalności. Przyjął też taką linię obrony, że dziewczyny tego chciały, że lubiły ostry seks, przemocowy.

Działał od wielu lat?

Dziennikarka „Newsweeka”, która opisała historie skrzywdzonych nastolatek, jest przekonana, że mężczyzna dopuszczał się przestępstw na nieletnich od wielu lat.

- Działo się to już wcześniej, w latach 90., na obozach harcerskich, na których pojawiał się jako były opozycjonista z lat 80., albo jako były harcerz, taka gwiazda. Dziewczyna, która opowiadała mi o tym, że zaczął ją wykorzystywać, gdy miała 12 lat, to poznał ją w 1997 roku – mówi dziennikarka Agnieszka Żądło. I zaznacza: - Mijają 24 lata odkąd wiemy, że dopuszczał się przestępstw seksualnych.

12-latka

O tym, że mężczyzna wykorzystywał seksualnie nawet 12-latki, opowiedziała nam inna dorosła już kobieta, która go poznała, gdy podwoził ją samochodem do Warszawy.

- Jak jechaliśmy samochodem, włożył mi już wtedy rękę w majtki. Gałkę do zmiany biegów miał w kształcie jakiejś kobry. Prowadził samochód jedną ręką, a drugą trzymał w moich majtkach. Mówił: „Jesteś piękna, powinnaś próbować robić zdjęcia. Powinnaś próbować pozować, ja jestem fotografem, doskonale się na tym znam, mogę ci pomóc, mogę nauczyć” - przywołuje Anna.

- Niedługo później uprawialiśmy seks, to był mój pierwszy raz, nie miałam 13 lat. On umiał wszystko poprowadzić tak, że każdy robił to, co on chciał. Na zasadzie, bo to wszystko jest świetna zabawa, bo przecież świetnie się bawimy. Potrafił robić zdjęcia 12-latce w trakcie seksu – zaznacza.

Dlaczego mężczyzna latami bezkarnie krzywdził nieletnie dziewczyny? Chcieliśmy porozmawiać z przedstawicielami prokuratury, która dwa lata bada sprawę zgwałconej Justyny, ale rzeczniczka odmówiła, zasłaniając się dobrem prowadzonego postępowania.

Natomiast udało nam się dotrzeć do zeznań złożonych 11 lat temu na stołecznej komendzie policji. Chodzi o 17-latkę, która również była na sesji zdjęciowej u tego samego mężczyzny, ale sprawa została umorzona. Nasza reporterka odnalazła tę dziewczynę, która przyznała, że nie powiedziała policji o wszystkim, co się wtedy wydarzyło.

- Moi rodzice, tak naprawdę nie dowiedzieli się ode mnie do końca, co się działo. Na policji bałam się powiedzieć całą prawdę, bo nie chciałam, żeby mama to zobaczyła – przyznaje Beata.

Jak można żyć z takim bagażem przez lata?

- To była próba wymazania tego z pamięci – mówi Beata, ocierając łzy. I dodaje: - On musiał mieć coś w stylu pigułki gwałtu. Oczy widzą, ale umysł totalnie nie działa. Ciało totalnie nie działa. Mam takie przebłyski, jak leżę na łóżku. Wiem, że byłam dotykana, wiem, że byłam molestowana. Prawdopodobnie odbył ze mną stosunek. Pamiętam też, jak wkładał mi coś do pochwy. Nawet wydaje mi się, że płynęły mi wtedy łzy z oczu, natomiast nie byłam w stanie się ruszyć. Jednym z najgorszych wspomnień, bo chyba najmniej je pamiętam, to, że znalazłam się w wannie i niewiele pamiętam z samej, powiedzmy, sesji.

- Od tamtej pory ten człowiek odezwał się do mnie niedawno. Napisał do mnie, czy mogłabym powiedzieć komuś, że nic się wtedy nie stało, bo ktoś chce mu robić problemy. Chodziło o to, że któraś ze skrzywdzonych dziewczyn wniosła sprawę do sądu i po prostu szuka kogoś, kto zeznałby na jego korzyść.

Zatrzymanie

Reporterka Uwagi! postanowiła zadzwonić do mężczyzny i podać się za kobietę, do której napisał wiadomość po 11 latach. Chciała zapytać, o jakie zeznania mu chodzi i pod tym pretekstem sprowokować mężczyznę do przyjścia na spotkanie.

Jednak okazało się, że mężczyzna niespodziewanie został zatrzymany na zlecenie prokuratury, która wniosła o areszt tymczasowy na trzy miesiące, na co zgodził się sąd.

- Zabrał mi bardzo wiele, zabrał bardzo wiele moim bliskim. Gdyby nie to, nie miałabym napadów lęku, miałabym dużo więcej spokoju, radości życia – uważa Justyna.

- Człowiek już nie jest taki sam po takim doświadczeniu. I nie wiem, czy da się to w jakiś sposób naprawić – kwituje jedna z dziewczyn.

podziel się:

Pozostałe wiadomości