Piotr w służbie jest od 15 lat, zaczynał jak każdy młody policjant od patrolowania ulicy, podobnie jak jego koledzy z wydziału - Paweł, który z policją związany jest od 16 lat, i Jakub, który służy 10 lat. Od dwóch lat pracują w komendzie wojewódzkiej policji w wydziale ds. walki z przestępczością narkotykową. Wszyscy są pracownikami operacyjnymi, dlatego nie mogą pokazać swoich twarzy.
Ta praca to jest adrenalina
- W tej chwili narkobiznes jest bardzo powszechny. Gdzie byśmy się nie obrócili, w każdym mieście, w każdej dzielnicy jest po kilku, jak nie kilkunastu dilerów - mówi Piotr. I zwraca uwagę na to, jak ciężko jest wniknąć w grupę, która zajmuje się handlem narkotykami. - To nie jest na pstryknięcie palca. W tym miesiącu wydział nasz ściągnął już około dwudziestu kilogramów narkotyków z rynku. W zeszłym roku było tego o wiele, wiele więcej. Każdy gram, każdy kilogram, jest to jakieś ocalone dziecko, człowiek - dodaje.
Jakub przyznaje, że praca, którą wykonuje, to wielkie emocje. - Zawsze jest adrenalina. Pojawia się przy każdym zatrzymaniu, bo tak naprawdę nie wiemy, gdzie wejdziemy i co się będzie za chwilę działo - mówi.
Według Piotra, jeżeli ktoś mówi, że nie boi się przed akcją, to kłamie. - Zawsze jest ryzyko, że coś może pójść nie tak. Tym bardziej, że nie są to łagodni ludzie. Najczęściej są bardzo brutalni, bez żadnych skrupułów - zauważa.
Przede wszystkim pseudokibice
Nasi dziennikarze razem z funkcjonariuszami uczestniczyli w nalocie na jedną z plantacji, kontrolowanej przez grupę pseudokibiców. Uprawa liczyła około 300 krzaków i była regularnie doglądana. W trakcie nalotu zatrzymano jednego mężczyznę, który najprawdopodobniej był odpowiedzialny za odpowiednie naświetlanie konopi, sprawdzanie wilgotności i dostarczanie nawozu.
- Taka osoba, jak ten zatrzymany mężczyzna, za zrealizowanie takiej plantacji dostaje na rękę mniej więcej 10-15 tysięcy złotych - mówi Paweł z Komendy Wojewódzkiej Policji.
Zatrzymany to dotąd niekarany 21-letni mieszkaniec Śląska. Na co dzień pracował w jednej z korporacji taksówkarskich. - Dobrze zarabiam na taksówce. A za kratkami jakoś przeżyję - stwierdził zatrzymany 21-latek. Mężczyźnie grozi od roku do ośmiu lat pozbawienia wolności. Policjanci zapowiadają, że wkrótce za kratki trafi też szef grupy, w której taksówkarz był jedynie pionkiem.
Tylko w zeszłym roku na terenie Śląska policjanci zabezpieczyli ponad 350 kilogramów różnych narkotyków.