Pretekstem może być najdrobniejsze przewinienie np. splunięcie na podłogę. Najbardziej wstrząsający jest fakt, że o bandyckim zachowaniu ochroniarzy doskonale wie jeden z menedżerów lokalu. Osobiście przesyła on pracownikom nagrania z klubowego monitoringu, okraszając je własnym - jego zdaniem zabawnym - komentarzem. Oto jeden z przykładów takich filmów:
TVN UWAGA! 1663674
"Pierwsze słyszę"
Wstrząsających filmów jest więcej, wszystkie pochodzą z jednego klubu. Czy jego właściciel zdaje sobie sprawę, jak na co dzień zachowują się w pracy ochroniarze oraz wspomniany wcześniej jeden z menedżerów?
- Pierwsze słyszę - odpowiada, zapytany o mężczyznę, którego dwa wieczory z rzędu spotkać można było na bramce. Dodaje, że ochroną zajmuje się firma zewnętrzna.
Nawet kiedy pobici klienci wzywają policję, stoją na przegranej pozycji: ochroniarze twierdzą wówczas, że bronili się przed atakiem podpitego klienta. Jednak kilka miesięcy temu ofiarą ich działań stał się mężczyzna, który na co dzień jest funkcjonariuszem jednej ze służb mundurowych, a świadkiem była jego partnerka.
- Ja tego momentu dokładnie nie pamiętam - mówi mężczyzna. - Dostałem w twarz z pięści, wydaje mi się, że dlatego tego nie pamiętam - dodaje, zaznaczając, że wie o tym z nagrań. Gdy się ocknął, wziął telefon i zaczął dzwonić na policję. Na zdjęciach, które pokazuje mu reporter UWAGI! rozpoznaje jednego z ochroniarzy.
"Nie powinniśmy bić ludzi"
Mężczyzna ze zdjęcia widoczny jest na większości zarejestrowanych w klubie filmów. To weteran wojny w Afganistanie, który w lokalu dorabiał do niewielkiej wojskowej renty jako ochroniarz. Został zwolniony tuż po tym, kiedy jego pseudonim padł w naszej rozmowie z właścicielem klubu.
- Oczywiście, że nie powinniśmy bić ludzi, ale są różne sytuacje - tłumaczy mężczyzna, dodając, że fragmenty filmów nie odzwierciedlają całokształtu. Według niego wiele osób, które przychodzą do klubu, jest pod wpływem środków odurzających. Wspomina też, że w klubie został pobity przez 19-latka i spędził w szpitalu miesiąc.
TVN UWAGA! 1663731
- Skandaliczne, bezprawne zachowanie ochrony - ocenia Mariusz Sokołowski, były rzecznik komendanta głównego policji. Zwraca uwagę na fakt, że ludzie ci zatrudnieni zostali do ochrony, a nie atakowania gości.
- To nie są ochroniarze - nie ma wątpliwości Mieczysław Kopacz, były oficer GROM-u i właściciel firmy ochroniarskiej.
W rozmowie z reporterem UWAGI! obecny właściciel ochrony tłumaczy, że nie wiedział nic o przeszłości ani skłonnościach do bicia mężczyzny, którego jeszcze do niedawna zatrudniał.
- Jeśli chodzi o ochronę, mamy całkowicie nowy skład - mówi Artur Krzosek, prowadzący warszawski klub i zapowiada, że także menedżer, którego słychać na nagraniach, nie pracuje już w lokalu. - Po tym, co zobaczyłem... Jestem w szoku - dodaje.
- Nie mieliśmy tego typu przypadków do tej pory. Podczas szkoleń zwracaliśmy uwagę, by zatrudniali firmy sprawdzone - mówi Piotr Mikołajczyk, wiceprezes w firmie, która jest właścicielem marki. Dodaje, że jego firma zdecydowała się założyć skrzynkę e-mailową dla poszkodowanych klientów.