Pierwszy raz o koszmarze, jaki przeżył 7-latek, informowaliśmy w reportażu dwa tygodnie temu. Przypomnijmy, że chłopiec wyjechał na swoje pierwsze kolonie, które zorganizowało Kuratorium Oświaty w Katowicach i jedno z biur podróży. Do domu wrócił z bliznami na twarzy, na plecach miał narysowane markerem penisy. Odkryła je mama w czasie kąpieli. Chłopiec opowiedział jej o tym, co przeżył: jak był bity i prześladowany.
- Nazywali go cwe… Bili, popychali, kopali – mówi Martyna Gorlin Wasyłenko, matka chłopca.
Zobacz pierwszy wywiad z mamą 7-latka:
„Spał poza pokojem”
Z chłopcem rozmawiała specjalistka z Terenowego komitetu Ochrony Praw Dziecka.
- Z tego co mówił, na koloniach doświadczył przemocy psychicznej, fizycznej i seksualnej. Spał kilka nocy poza pokojem – relacjonuje Ewa Nowakowska.
Współlokatorzy, którzy według 7-latka bili go, to 8-letni Kacper i 11-letni Bartek. Obaj mieszkają w tej samej placówce opiekuńczo-wychowawczej niedaleko Gliwic. Chłopiec opowiedział również o sytuacjach, które miały charakter seksualny.
- Wstydził się o nich mówić. Nie rozumiał ich. Pokazywał mi na zabawkach. Chłopcy spuszczali spodnie i kazali mu robić „lo…”. Pokazywał również inną czynność seksualną. Mówił, co to znaczy być „zecwe…”. Krzyczał, bronił się, uciekał z pokoju – mówi Ewa Nowakowska i dodaje: - To były kolonie przetrwania.
Kierowniczka kolonii: konfabulacje
O tym, że jest bity, chłopiec miał informować swoją wychowawczynię na koloniach. Twierdzi, że mu nie pomogła. Nasi reporterzy próbowali rozmawiać z kierowniczką wyjazdu, która nadzorowała pracę wychowawców.
- To są wymysły i konfabulacje – stwierdziła kierowniczka kolonii i dodała: - Nie poczuwam się do winy, bo nie miałam żadnych zgłoszeń ani od K., ani od jego wychowawczyni, że dziecko jest maltretowane.
- Absolutnie nie są to konfabulacje – zapewnia jednak Ewa Nowakowska z Terenowego Komitetu Ochrony Praw Dziecka w Sosnowcu. - Dziecko, które ma coś wmawiane, w inny sposób opowiada, bo powtarza słowa dorosłych. A on mówi jak siedmiolatek.
Specjalistka dziwi się natomiast , że nikt z opiekunów nie zauważył niepokojących sygnałów.
- Na pewno były oznaki, że coś się z nim dzieje. Poza tym miał wulgarne rysunki na plecach. On parę dni z nimi chodził. I nikt tego nie zauważył. Czy tam byli w ogóle wychowawcy? - pyta Nowakowska.
TVN UWAGA! 1661424
Dwa śledztwa
Wyjazd 7-latka na kolonie sfinansowało Kuratorium Oświaty w Katowicach. Przetarg na organizację wypoczynku dzieci wygrało prywatne biuro podróży. Prezes tej firmy spotkał się z nami, ale nie wyjaśnił czy wychowawczyni chłopca miała doświadczenie w pracy z dziećmi. Według prezesa, wychowawcy posiadali zaświadczenia o ukończeniu 36-godzinnego kursu i to wystarczyło. Z powodu braku autoryzacji nie możemy opublikować tej rozmowy. Policja w sprawie pobitego na koloniach chłopca prowadzi dwa śledztwa, które mają wyjaśnić, kto i dlaczego bił chłopca, oraz czy kadra kolonii właściwie dbała o bezpieczeństwo dzieci.