Okaz zdrowia
Piłka ręczna jest wielką pasją Julii. Mimo pandemii i przerwanych rozgrywek, cały czas trenowała, by nie stracić formy przed kolejnym sezonem.
Plany pokrzyżowała nałożona na całą rodzinę Julki kwarantanna. Jej ojciec jest górnikiem, podczas testowania w kopalni okazało się, że ma wynik pozytywny.
- Na szczęście wszyscy w rodzinie poza mną byli zdrowi. 24 godziny po drugim teście dostaliśmy telefon z sanepidu, że wyniki mamy negatywne, więc zostaje zdjęta z nas kwarantanna – opowiada Jarosław Kurasz, ojciec 15-latki.
Radość z odzyskanej po kwarantannie wolności trwała zaledwie kilka dni. U Julii pojawiły się dziwne, niepokojące objawy, nastolatka zaczęła opadać z sił.
- Zaczęła ją boleć szyja, pojawiła się gorączka, która rosła z każdym dniem. Zadzwoniliśmy do przychodni, lekarz zalecił antybiotyk, który nie pomógł, stąd decyzja o telefonie na pogotowie. Karetka przyjechała i zabrała żonę i córkę do szpitala – opowiada ojciec Julki.
- Jednego dnia pobijałam swoje rekordy biegowe, a następnego wylądowałam w łóżku z gorączką, której nie dało się zbić. Nie potrafiłam wypełnić płuc całkowicie powietrzem, bo mnie przytykało – dodaje nastolatka.
Z powodu podejrzenia zarażenia koronawirusem Julia trafiła do izolatki. Jej stan był bardzo poważny. Dwukrotnie wykonano testy na COVID-19, ku zaskoczeniu wszystkich wyniki były negatywne.
- W sobotę córka poczuła ukłucie w klatce piersiowej. Prześwietlenie wykazało obustronne zapalenie płuc z płynem w prawym płucu. Padło więc podejrzenie, że może to być powikłanie po COVID-19 – mówi Jarosław Kurasz.
Cała rodzina obawiała się, że ciężkie powikłania po zakażeniu koronawirusem przerwą sportową karierę Julii.
- Codziennie w szpitalu myślałam o tym, że być może nie wrócę już nigdy na boisko. To była przerażająca myśl. Całe moje życie to sport, nie odpuszczałam nawet w wakacje – wspomina Julka.
Powrót do zdrowia i treningów
Dr Lidia Stopyra konsultowała trudny przypadek Julii. Nastolatka musi przejść serię badań, które dadzą odpowiedź, czy serce i płuca są wciąż obciążone. Czy wirus nie uszkodził ich trwale.
- Ten wirus cały czas nas zaskakuje. W medycynie często zdarzają się sytuacje nietypowe, więc musimy być czujni. Julka jest takim pacjentem. Moglibyśmy się spodziewać, że nic jej nie grozi, bo jest silna i zdrowia. Koronawirus jest jednak zdradliwy. Może dojść do zmian pozapalnych, które będą pogarszać pracę narządów wewnętrznych – podkreśla.
- Jeżeli ktoś nie wierzy w koronawirusa, niech dba o innych. Sama w to nie wierzyłam, bagatelizowałam problem, ale karma wraca i dotknęło mnie to w takim stopniu, że będę miała same niemiłe wspomnienia – przyznaje 15-latka.
Julia wróciła do szkoły, nadrabia zaległości, wciąż jednak jest pod kontrolą lekarzy. Ma za sobą również pierwsze podejścia do treningów.
- Na pierwszych po powrocie treningach nie mogłam dotrzymać kroku dziewczynom – przyznaje Julka.
Wszystko wskazuje na to, że ten wyjątkowo pechowy przypadek na szczęście skończy się dobrze. Julia trenuje z drużyną. Wciąż pozostaje też pod opieką specjalistów.