Egzekucja
Do tragedii doszło wieczorem 25 stycznia w Chełmie.
- Żona szła do naszej córeczki. On przechodził obok niej z uśmiechem i znienacka wbił jej nóż w szyję. Nie miała już sił się bronić, przewróciła się. Dzieci uciekły do sąsiada, a on ją dobił – relacjonuje pan Robert, ojciec 14-latka i dodaje: Najgorszy był widok, jak zobaczyłem martwą żonę. Kałuża krwi, a na niej nasza córeczka.
W obronie matki stanął starszy, przyrodni brat napastnika. 18-latkowi nie udało się uratować kobiety, sam był o krok od śmierci. Dzięki szybkiej reakcji jednego z sąsiadów, natychmiast trafił do szpitala.
- Miał rany kończyn górnych, szyi, barku i liczne rany tłuczone i cięte głowy. Pacjent jest w bardzo ciężkim stanie psychicznym, kontakt z nim jest utrudniony – mówi dr Lech Litwin z Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Chełmie.
Po brutalnym ataku Łukasz poszedł do oddalonego o kilometr Chełmskiego Domu Kultury. Na scenie trwał spektakl.
- Ten młody człowiek wszedł na teren budynku, powolnym krokiem przemieścił się w stronę kasy, odwrócił się i wyszedł. Zrobił to spokojnie, jak gdyby nic się nie stało – opowiada Mariusz Kalman z CDK.
- Cały był zakrwawiony, w jednym ręku miał nóż, w drugiej ręce trzymał młotek. Całe jego ubranie było zakrwawione. Ślady krwi zostawił w holu, na drzwiach wejściowych – dodaje Magdalena Pick, aktorka Chełmskiego Domu Kultury.
Kiedy nastolatek wyszedł z budynku, dwóch pracowników domu kultury zaczęło go śledzić. Na bieżąco informowali policję, w którą stronę idzie Łukasz. Patrol policji zatrzymał 14-latka kilkanaście minut później.
- Z relacji funkcjonariuszy, którzy dokonali zatrzymania wynika, że chłopak był spokojny, nie uciekał, nie stawiał oporu. Wykonywał polecenia policjantów – relacjonuje podkom. Ewa Czyż z Komendy Miejskiej Policji w Chełmie.
Dzień przed zabójstwem macochy Łukasz opublikował w sieci post: „Pora zabijać, ty szmato pijacka”.
„Zabicie jest moim celem”
Ojciec 14-letniego Łukasza jest policjantem. Z biologiczną matką chłopca rozstał się wiele lat temu. Pani Ewelina, która miała dwójkę swoich dzieci była jego drugą żoną. Dwa lata temu małżeństwu urodziła się córka.
- W życiu bym nie pomyślała, że tam się mogą odbywać jakieś tragedie. To musiało narastać od dawna – uważa sąsiadka.
Już kilka miesięcy przed popełnieniem zbrodni 14-latek groził w sieci, że wysadzi szkołę w powietrze. Nauczyciele powiadomili policję, a sprawa trafiła do sądu rodzinnego.
- Ten wpis dotyczył informacji, że uczeń ukradł pieniądze, zamierza kupić broń i zrobić masakrę. Odbyło się spotkanie z nim, jego ojcem i psychologami. Chłopak tłumaczył, że to żart – mówi Barbara Anchimowicz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 4 w Chełmie.
- W tej sprawie prowadzone były czynności. Skutkowały wyznaczaniem terminu rozprawy. Nie mogę udzielać więcej informacji – twierdzi Magdalena Flis z Sądu Rejonowego w Chełmie.
14-latek na swoim profilu facebookowym umieszczał posty związane z morderstwem w Rakowiskach, gdzie nastoletnia Zuzanna M. namówiła swojego kolegę do zabicia jego rodziców we śnie. 14-letni Łukasz próbował wielokrotnie skontaktować się z morderczynią.
Łukasza fascynowała także masakra w liceum Columbine w Littleton w Kolorado. 20 kwietnia 1999 roku dwaj uczniowie, strzelając z broni palnej, zamordowali dwunastu rówieśników i nauczyciela. W sieci 14-latek przybrał nawet pseudonim jednego z zabójców. Koleżance, którą poznał w internecie chwalił się, że wyrządzanie krzywdy sprawia mu przyjemność. Chłopiec pisał: „Zabicie jest moim celem, muszę to zrobić, po prostu taką mam ochotę.”
Koleżanka
Ojciec 14-latka był świadomy, że z jego synem dzieje się coś niepokojącego.
- Łukasz nigdy nie mówił, że targnie się na naszą rodzinę. W okresie przed feriami zaczęło dziać się z nim coś strasznego. Potrafił się dobrze maskować, ukrywać, ale zapewniał, że nigdy nikomu nic nie zrobi – mówi.
Nastolatek zwierzał się poznanej w sieci dziewczynie. W rozmowie z naszą reporterką potwierdziła, że Łukasz często grał w brutalne gry komputerowe i chciał kupić broń. Twierdzi też, że chłopiec długo planował zbrodnię, ale nigdy nie sądziła, że się do tego posunie. Również ją miał zachęcać do przemocy.
Dziewczyna twierdzi, że Łukasz czuł się zaniedbywany w domu. Mówił jej, że poświęcano mu zbyt mało czasu. Chłopiec żalił się też, że nie umie nawiązać kontaktu z rówieśnikami.
- To, co zaczęło się z nim dziać, było dla mnie niezrozumiałe, ale nie dopuszczałem myśli, że może się targnąć na najbliższą rodzinę. Dogadywał się z rodzeństwem. Może z najstarszym synem nie było idealnie, ale była między nimi spora różnica wieku – mówi ojciec chłopaka i dodaje: Syn miał problemy z adaptacją, bo wielokrotnie zmienialiśmy miejsce zamieszkania i ciężko było mu się adaptować w nowych szkołach. Był pod opieką psychologa. W październiku zeszłego roku zaczęły się także wizyty u psychiatry.
Sekcja zwłok wykazała, że to ciosy w klatkę piersiową przyczyniły się do śmierci kobiety. Sąd Rodzinny skierował 14-letniego Łukasza do schroniska dla nieletnich, będzie tam przebywać przez trzy miesiące.